Uzumaki jakby otrzymał zastrzyk dodatkowej energii, która mieszała
się z ogromną determinacją. Może i nie znałam go tak długo, by znać
wszystkie jego nawyki i zachowania, jednak takiej postawy blondyna nigdy
jeszcze nie zaobserwowałam. Zawsze wydawał się być uśmiechnięty,
pozytywnie nakręcony, ale dziś przeszedł sam siebie. Widelec po widelcu
wpychał pokarm do buzi by jak najszybciej jedzenie trafiło do żołądka,
dzięki czemu będzie mógł udowodnić Panu Hiashiemu, że jest gotowy na
wszystko. Zaśmiałam się pod nosem zerkając jak przyjaciel popija
ogromnym łykiem wody, nie chcąc zakrztusić się napchanym w policzki
omletem.
- Hinata, czy mogłabyś zebrać jajka ? Chciałam zrobić ciasto, a
ostatnio bardzo szybko znikają. - odezwała się Pani Hyuga podnosząc się z
miejsca, by pozbierać brudne naczynia. Momentalnie wstałam, żeby nie
kłopotać mamy Hinaty i pomóc jej z porządkami po śniadaniu. Była to
złota kobieta, dlatego nie mogłabym patrzeć jak obarcza się dodatkowymi
zadaniami i stosem talerzy tylko dlatego, że zwaliliśmy się jej na
głowę. Czułam się winna, że zaczynamy nadużywać jej gościnności, choć
nigdy nie dałaby po sobie znać, że jest jej ciężko.
- Ja pójdę! - odezwał się błyskawicznie blondyn uderzając dłońmi o
blat stołu, na co sztućce wydały obijany dźwięk metalu. Wyprostował się
odsuwając fotel, by następnie skierować spojrzenie na zdezorientowaną
starszą kobietę. - Poradzisz sobie? - spytała niepewnie Pani Hyuga
podając mu spory wiklinowy koszyk. - Jestem Uzumaki Naruto ! Zbieranie
jajek to dla mnie bułka z masłem - uśmiechnął się szeroko wychwalając
swoje imię. Wyglądał naprawdę komicznie. Przystawił kciuk do klatki
piersiowej wskazując na swoją dumną posturę. - Proszę mi tylko
powiedzieć gdzie jest kurnik i załatwię to raz dwa!.
- Tam gdzie są kury młotku - odezwał się Uchiha wciąż zajmując swoje
miejsce przy stole. Spokojnym gestem odłożył kubek z herbatą, jakby
uszczypliwa docinka była na porządku dziennym. Uzumaki natychmiast się
zagotował posyłając piorunujące spojrzenie w stronę bruneta. Pokiwałam
tylko głową w geście dezaprobaty po czym powróciłam do wycierania
talerzy, które kolejno podawały mi dłonie właścicielki posiadłości.
- Jak wyjdziesz, na lewo będzie niebieski niewielki budynek. Możesz
nie zamykać furtki, żeby kury mogły wyjść na wybieg. - wtrąciła Hinata
przekazując ukochanemu najważniejsze informacje. Wgłębi duszy trzymała
za niego mocno kciuki. Mimo tak prostego zadania bardzo chciała by
Uzumaki zyskał w oczach jej rodziców. - Nie masz się o co martwić
Hinata! Zaraz wrócę i pomogę twojemu ojcu - rzucił pośpiesznie chwytając
kosz do którego miał zebrać jajka.
I tyle go widzieliśmy. Zapału na pewno mu nie brakowało! - Sasuke -
spokojnym, lecz władczym tonem zwrócił się Pan Hiashi do Uchihy mierząc
go swoim doniosłym spojrzeniem. - Wiem, że proszenie gości o pomoc jest
karygodne, jednak czy mógłbyś wraz z Nejim przenieść siano do stajni?
Ostatnio moje plecy mocno dają się we znaki, a wy macie w sobie tyle
młodzieńczej siły. - mówiąc to nie spuszczał z bruneta wzroku. Dobrze
znałam zagrania Pana Hyugi dlatego od razu zorientowałam się co jest na
rzeczy. Widocznie, nie tylko Uzumaki był na celowniku spostrzegawczego
oka ojca Hinaty. Ewidentnie, miał zamiar przetestować też osobę Uchihy.
Przez moment zapanowała cisza, przerywana jedynie raz po raz stuknięciem
o siebie przecieranych przez nas naczyń. - Oczywiście, z największą
rozkoszą - powietrze przeciął wykrywalny dla mnie ironiczny, chłodny
głos Uchihy. Może i ktoś nie znający jego postaci nie odnalazłby w jego
słowach tej przesiąkniętej pogardy, jaka kłębiła się mu w głowie.
Wzdrygnęłam się nie pewnie na myśl, że zostawienie tej dwójki samej
sobie może doprowadzić do większych problemów niż wydarzenie
wczorajszego wieczoru. Odstawiając ostatnie naczynie przetarłam dłonie w
ręcznik, chcąc wtrącić do rozmowy, że na wszelki wypadek chętnie pomogę
chłopakom. Jednak ku mojemu zaskoczeniu uprzedziła mnie Pani Hyuga,
która zaoferowała, że jeśli wszyscy mają wydzielone zadanie nie możemy
być dłużne dlatego czeka nas praca w ogródku. Cały mój plan legł w
gruzach a moje ciało zatrzęsło się przez przeszywający dreszcz na myśl o
konfrontacji Uchihy z Nejim. Przełknęłam głośno ślinę spoglądając jak
obaj wstają by z niezrozumiałym błyskiem w oku skierować się do
frontowych drzwi. Zapowiadał się męczący dzień..
Nie minęła chwila jak na zewnątrz uniósł sie niezły harmider.
Przerażona najgorszymi scenariuszami, które od paru minut nawiedzały
moje myśli wybiegłam przed posiadłość państwa Hyuga. Już miałam krzyczeć
by natychmiast się uspokoili i nie zachowywali jak dzieci, gdy
zdziwiona przystanęłam dłonią zasłaniając oślepiający blask słońca.
Uchiha nie mordował Nejego, ani Neji nie okładał Sasuke. Wszelkie moje
bezpodstawne czarne scenariusze natychmiast rozwiały się widząc
spokojnie stojących chłopaków. W takim razie co sprawiało tak wielki
hałas? Odpowiedź nasuwała się tylko jedna.
- N-A-R-U-T-O !! Zostaw tego biednego koguta!!! - żyłka
niebezpiecznie zapulsowała na moim czole a dłonie zacisnęły się w sine
piąstki. Jak wiele wstydu jeszcze może nam przynieść? Myślałam, że jego
nadpobudliwy charakter jest już przesadą, ale to przeszło wszelkie
granice.
- Od kiedy koguty znoszą jaja idioto! - krzyknęłam agresywnie
podchodząc w jego kierunku. Chyba skumulowała się we mnie cała irytacja i
obawa napiętą sytuacją między Sasuka a Nejim. Na moment jakby powrócił
do rzeczywistości przystając w miejscu, a w dłoniach ściskał szarpiącego
się koguta. - Sakura? - przekręcił głowę w bok na znak jego
zdezorientowania. Chyba naprawdę nie pojmował całej sytuacji.
Zamachnęłam się by mocnym gestem pochwycić jego koszulkę. Szarpnęłam
jego męskim ciałem próbując, by choć na moment się opamiętał. - Za co,
Sakurka? - spochmurniał wypuszczając bezwładnie z rąk bezbronne zwierze.
- Za to, że nie używasz mózgu - puściłam go starając się opanować
emocje. Podrapał się wstydliwie po głowie starając przywrócić ubranie do
porządku. Jednak ogromny stres i natłok wydarzeń nie pozwolił kogutowi
prowadzić dalsze spokojne życie wśród swojego kurnika, ponieważ w jednej
chwili rzucił się na stojącego Uzumakiego. W jednej chwili opadły mi
ręce widząc jak blondyn stara się uciec przed rozgniewanym męskim
osobnikiem gatunku. Na szczęście cała sytuacja wyglądała na tyle
komicznie, że wszyscy zaczęli się głośno śmiać co niebywale mi ulżyło.
Nawet Pan Hiashi przez moment starał się ukryć swoje rozbawienie
nierozgarnięciem osoby blondyna.
_____
Dalsza praca przebiegała swoim naturalnym torem. Praca była milcząca
co jak najbardziej mi odpowiadało. Nie potrzebowałem zbędnego hałasu i
wrzasków Uzumakiego. Gdy tylko opędził się od wściekłego koguta zniknął
gdzieś w polu z Panem Hyuga. Teraz czekało go wyzwanie trudniejsze niż
zbieranie jajek. Przystanąłem na moment rozprostowując kręgosłup.
Dobrze, że ojciec Hinaty dał nam robocze koszule inaczej zagotowałbym
się w tych wizytowych ubrankach. Pogoda dawała się we znaki, a słońce
wisiało na samej górze nieboskłonu prażąc nasze ciała. Instynktownie
rozpiąłem parę guzików kraciastej koszuli, dłonią przecierając spocone
czoło. Rozglądałem się przez moment w poszukiwaniu swojej zguby. Jest!
Taka niewinna i cała zarumieniona sadziła kwiatki raz po raz zerkając w
moim kierunku. To był idealny czas na zemstę. Dobrze wiem, że jeśli
chodzi o hormony Haruno jest kobietą ja każda inna, a widok jej reakcji
potęgował moją chęć zapłaty za wyrządzone mi wcześniej krzywdy.
Rozpiąłem
pozostałe guziki udając, że niezauważam jej postaci. Ściągnąłem z
siebie niepotrzebny ciuch, a następnie przewiązałem ją sobie na
biodrach. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, gdy całkowicie
pochłonięta moim widokiem upuściła z rąk przyrządy ogrodnicze.
Pochłaniała mnie z rozdziawionymi ustami. Nie kryłem zadowolenia. Ta
kobieta była już tylko moja i dobrze to wiedziała. - Możesz już wracać
do pracy, czy miastowy nie ma już siły? - ironicznie zadrwił sobie głos
Nejego... Z ogromną ochotą zignorowałem słowa chłopaka przerzucając
widłami kolejną część siana. - Nie wiem co łączy cię z Sakurą. Ale jeśli
się nię tylko bawisz, mocno tego pożałujesz - usłyszałem jego
przesycony jadem głos. Chyba nie myślał, że wystraszę się takiego
leszcza. - Przy moim boku niczego by jej nie brakowało - dodał
przystając na moment by przyjrzeć się zapracowanej różowowłosej. Moje
ciało zaczęło się niekontrolowanie spinać. Jeszcze chwila i przestanę
się hamować ... - Kiedy stałeś się taki wyszczekany? Chyba za słabo
wyjaśniłem ci sytuacje. - żyłka niebezpiecznie zaczęła pulsowac na mojej
skroni. - Właśnie dlatego uważam, że taki śmieć jak ty nie zasługuje na
taką kobiete - skwitował.. Tego było za wiele.
_____
-
Sakura? - usłyszałam cichy głos Hinaty, która spokojnie podeszła
przykucając tuż obok mnie. - Tak, Hinata? Coś się stało? - starałam się
szybko powrócić do normalnego stanu. Uchiha znów się ze mną bawił.
Dobrze wiedział, jak zareaguje na jego nagie ciało! Jeszcze się doigra.
Pokręciłam głową na boki, by odgonić od siebie nietaktowne obrazy. -
Czy.. ty i Sasuke.. - zaczęła niepewnie. Już wiedziałam do czego
zmierza ta rozmowa, a na razie nie miałam najlepszych nastrojów na
tłumaczenie całej sytuacji. -
czy on jest tym chłopakiem, o którym opowiadałaś?- dokończyła wyjmując
roślinkę z plastikowej doniczki. - Wiesz.. to jest dość skomplikowana
relacja.. - zamyśliłam się na moment spoglądając w kierunku chłopaków.
Ciężko pracowali, raz po raz wymieniając między sobą jakieś zdania.
Miałam ogromną nadzieję, że nareszcie się dogadają. Nie chciałam stać po
stronie ani Nejego, ani Sasuke. Obaj byli dla mnie bardzo ważni.
-
Ty.. rumienisz się! - zachichotała, a ja natychmiast zakryłam twarz w
dłoniach. - Hinata!! - zganiłam ją próbując ukryć swoje zażenowanie. -
Jest dla ciebie bardzo ważny, widzę to. Nie chcesz spróbować poszerzyć
waszych relacji? - starała się zajrzeć w moje serce, które leżało już
jak na dłoni. Zakochiwałam się w nim i chyba momentami nawet mnie to
przerażało. Potwornie się bałam, że jeśli tylko zrobię za dużo kroków w
przód on się wycofa i zniknie. A tego nie chcę najbardziej na świecie.
Przy nim znów poczułam się szczęśliwa, jakbym nigdy nie była samotna.
Jakby nie istniał Kiba, który ranił mnie każdego dnia, a dni pełne
ukojenia czekały na rogu.
- To nie takie proste
Hinata.. Ja nie wiem co on do mnie czuje .. Jeśli traktuje mnie tylko
jako koleżankę, mogę się strasznie wygłupić. - spuściłam głowę w dół
wyobrażając sobie jak wyśmiewa moje uczucia. Jak wytyka mnie palcem i
mówi " Sakuro Haruno - nie taka była umowa".. Mój mózg płata mi niezłe
figle. - Wiesz.. wydaje mi się, że jest zupełnie inaczej niż myślisz. -
zachichotała palcami chwytając mój podbródek, by jednym ruchem
przekręcić głowę w kierunku stajni. Rozszerzyłam szeroko oczy na widok
szarpiących się mężczyzn. Sasuke ściskał koszule Nejego rzucając nim na
ziemie. Był wysportowany i niezwykle silny dlatego momentalnie
podniosłam się na równe nogi biegnąć w ich stronę. - Sasuke!!! - z
mojego gardła wydarł się ryk przez napływające do oczu łzy.
______
-
Uchiha zawsze było dnem. Jesteście jak zwierzęta. A ja nie pozwolę, by
Sakura kiedykolwiek cierpiała - rzucił w moim kierunku. Momentalnie
wbiłem widły w ziemie odwracając się w stronę Nejego. Pochwyciłem jego
koszule by mocnym szarpnięciem wyłożyć go na ziemi. Schyliłem się biorąc
mocny zamach chcąc wymierzyć mu prawego sierpowego. Jakby poprawiając
swoje umiejętności walki uniknął mojego ataku a na twarzy poczułem
uderzenie. Wyprostowałem się na moment wypluwając na ziemie krew, która
napłynęła mi do ust przez rozciętą wargę. Moim ciałem zawładnęła
adrenalina. Przestałem myśleć. Miałem ochotę go tylko okładać, aż jego
parszywa gęba przestanie się do mnie uśmiechać. Ruszyłem w jego kierunku
przygniatając okrakiem jego leżące ciało. Zamachnąłem się raz prawą
ręką, by następnie dołożyć z lewej. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie
bólu, a z nosa puściła się stróża krwi. Nie myślałem o konsekwencjach.
Musiałem pokazać mu, że z Uchihą nie powinien zadzierać. - Właśnie
dlatego nigdy nie będziesz w stanie dać jej szczęścia - wypluł
szkarłatną ciecz na ziemie. Zamachnąłem się by zadać kolejny cios, gdy
powietrze przeszyło rozpaczliwe nawoływanie mojego imienia. Słyszałem ją
jak przez mgłę. Zawahałem się przez moment doszukując się właściciela
tych słów.
- Sasuke!! Sasuke! - krzyczała
delikatnymi dłońmi szarpiąc moje ramiona. Była taka krucha. Nie mogła
nic zrobić. Poczułem jej dotyk wybudzając się z transu. - Zostaw go! -
dławiła się łzami uparcie próbując mnie od niego odciągnąć. - Proszę,
przestań - błagała. Podniosłem się na nogi wyswobadzając poobijanego
chłopaka. Rozejrzałem się po otoczeniu próbując powrócić do
rzeczywistości. Poukładać sobie wszystkie myśli. Serce waliło mi pod
wpływem emocji, które we mnie buzowały. Uczucie, które mnie zatracało. -
Przestań - załkała wypuszczając wszelkie tłumione łzy. Wyglądała na
przybitą i zmęczoną. Nie chciałem by musiała to wszystko oglądać. Krew
spłynęła mi po podbródku skapując na tors. Przeglądała mi się bacznie
lustrując każdy element mojej twarzy, by następnie podążyć ścieżką
kapiącej cieczy. Znów załkała.
Zrobiłem krok w jej
kierunku, by uspokoić jej stargane nerwy. Chciałem ją przytulić,
pocieszyć. Wyjaśnić. Zasługiwała na to. Odsunęła się. Zrobiła dwa kroki w
tył spoglądając z przerażeniem w moje oczy. Spoglądała na potwora,
którym w tym momencie dla niej byłem. Lustrowała mnie bolesnym pustym
spojrzeniem. Poczułem ukłucie w sercu. Przecież, ja zrobiłem to dla
niej. A może dla własnego ego.. Sam zaczynałem się zatracać. Co ja
właściwie robię.
Odwróciła się ode mnie przecierając
twarz pobiegła w stronę pól. - Widzisz? Przyniesiesz jej tylko
cierpienie - odezwał się Neji podnosząc się z podłogi i otrzepując
zabrudzone ubrania. Splunął mi pod nogi przecierając swoją twarz. Nie
słuchałem go, w tamtym momencie chciałem tylko pobiec za różowowłosą..
_______________________________________________
Mamy
to! Kolejny rozdział ! :) Parę akcji przeniosłam do kolejnego więc
obiecuję, że również będzie się działo! Muszę potrzymać was troszkę w
napięciu ! :) Komentujcie jak wrażenia.. Mam nadzieję, że w jakimś
stopniu jednak podoba wam się opowiadanie i będziecie dalej ze mną! :)
NIECH ON ZA NIĄ BIEGNIE! No już, leć Sasuke leć!
OdpowiedzUsuńSerio, ci dwaj to coś nie tak z głową mają. Sakura to też by się ogarnąć z tym mogła i jednoznacznie określiła co ona chce xD Bo jeszcze (oby nie) ktoś jej Saska sprzed nosa zwinie.
I rozbroiła mnie akcja z kogutem xD Myślałam, że się ze śmiechu złożę :D
Żeby Ci wszystkie egzaminy się łatwo zdały, a potem...
Pisz, pisz Mordeczko xD
Buźka :*
Wiesz.. ten typ tak ma! Twoja też stoi pod drzwiami niezdecydowana :D śmieszki ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz! :) Bardzo motywujące. Myślę, że niedługo wszystko się jakoś utoruje w dobrym kierunku :) A może nie ? hihi Zapraszam do dalszego czytania!
Z racji, że mam ogrom wręcz nauki standardowo "jest czas" i już nawet wzięłam się za pisanie kolejnego rozdziału ! Ale poświecę mu trochę, więc będzie długo długi !
Pozdrowionka, całusy :*
MEGA! CIESZY MNIE TO NIEZMIERNIE! trzymam mocno kciuki, żebyś to wszystko zaliczyła i wróciła z kolejną notką ♥
UsuńIdę czytać dalej, bo serio skończyły mi się pomysły na komentarze xD
OdpowiedzUsuńEh Sasuke ty debilu, czy zawsze musisz wszystko rozwiązywać siłą???