czwartek, 8 czerwca 2017

14. Konfrontacja

Uzumaki jakby otrzymał zastrzyk dodatkowej energii, która mieszała się z ogromną determinacją. Może i nie znałam go tak długo, by znać wszystkie jego nawyki i zachowania, jednak takiej postawy blondyna nigdy jeszcze nie zaobserwowałam. Zawsze wydawał się być uśmiechnięty, pozytywnie nakręcony, ale dziś przeszedł sam siebie. Widelec po widelcu wpychał pokarm do buzi by jak najszybciej jedzenie trafiło do żołądka, dzięki czemu będzie mógł udowodnić Panu Hiashiemu, że jest gotowy na wszystko. Zaśmiałam się pod nosem zerkając jak przyjaciel popija ogromnym łykiem wody,  nie chcąc zakrztusić się napchanym w policzki omletem.
- Hinata, czy mogłabyś zebrać jajka ? Chciałam zrobić ciasto, a ostatnio bardzo szybko znikają. - odezwała się Pani Hyuga podnosząc się z miejsca, by pozbierać brudne naczynia. Momentalnie wstałam, żeby nie kłopotać mamy Hinaty i pomóc jej z porządkami po śniadaniu. Była to złota kobieta, dlatego nie mogłabym patrzeć jak obarcza się dodatkowymi zadaniami i stosem talerzy tylko dlatego, że zwaliliśmy się jej na głowę. Czułam się winna, że zaczynamy nadużywać jej gościnności, choć nigdy nie dałaby po sobie znać, że jest jej ciężko.
- Ja pójdę! - odezwał się błyskawicznie blondyn uderzając dłońmi o blat stołu, na co sztućce wydały obijany dźwięk metalu. Wyprostował się odsuwając fotel, by następnie skierować spojrzenie na zdezorientowaną starszą kobietę. - Poradzisz sobie? - spytała niepewnie Pani Hyuga podając mu spory wiklinowy koszyk. - Jestem Uzumaki Naruto ! Zbieranie jajek to dla mnie bułka z masłem - uśmiechnął się szeroko wychwalając swoje imię. Wyglądał naprawdę komicznie. Przystawił kciuk do klatki piersiowej wskazując na swoją dumną posturę. - Proszę mi tylko powiedzieć gdzie jest kurnik i załatwię to raz dwa!.
- Tam gdzie są kury młotku - odezwał się Uchiha wciąż zajmując swoje miejsce przy stole. Spokojnym gestem odłożył kubek z herbatą, jakby uszczypliwa docinka była na porządku dziennym. Uzumaki natychmiast się zagotował posyłając piorunujące spojrzenie w stronę bruneta. Pokiwałam tylko głową w geście dezaprobaty po czym powróciłam do wycierania talerzy, które kolejno podawały mi dłonie właścicielki posiadłości.
- Jak wyjdziesz, na lewo będzie niebieski niewielki budynek. Możesz nie zamykać furtki, żeby kury mogły wyjść na wybieg. - wtrąciła Hinata przekazując ukochanemu najważniejsze informacje. Wgłębi duszy trzymała za niego mocno kciuki. Mimo tak prostego zadania bardzo chciała by Uzumaki zyskał w oczach jej rodziców. - Nie masz się o co martwić Hinata! Zaraz wrócę i pomogę twojemu ojcu - rzucił pośpiesznie chwytając kosz do którego miał zebrać jajka.
I tyle go widzieliśmy. Zapału na pewno mu nie brakowało! - Sasuke - spokojnym, lecz władczym tonem zwrócił się Pan Hiashi do Uchihy mierząc go swoim doniosłym spojrzeniem. - Wiem, że proszenie gości o pomoc jest karygodne, jednak czy mógłbyś wraz z Nejim przenieść siano do stajni? Ostatnio moje plecy mocno dają się we znaki, a wy macie w sobie tyle młodzieńczej siły. - mówiąc to nie spuszczał z bruneta wzroku. Dobrze znałam zagrania Pana Hyugi dlatego od razu zorientowałam się co jest na rzeczy. Widocznie, nie tylko Uzumaki był na celowniku spostrzegawczego oka ojca Hinaty. Ewidentnie, miał zamiar przetestować też osobę Uchihy. Przez moment zapanowała cisza, przerywana jedynie raz po raz stuknięciem o siebie przecieranych przez nas naczyń. - Oczywiście, z największą rozkoszą - powietrze przeciął wykrywalny dla mnie ironiczny, chłodny głos Uchihy. Może i ktoś nie znający jego postaci nie odnalazłby w jego słowach tej przesiąkniętej pogardy, jaka kłębiła się mu w głowie. Wzdrygnęłam się nie pewnie na myśl, że zostawienie tej dwójki samej sobie może doprowadzić do większych problemów niż wydarzenie wczorajszego wieczoru. Odstawiając ostatnie naczynie przetarłam dłonie w ręcznik, chcąc wtrącić do rozmowy, że na wszelki wypadek chętnie pomogę chłopakom. Jednak ku mojemu zaskoczeniu uprzedziła mnie Pani Hyuga, która zaoferowała, że jeśli wszyscy mają wydzielone zadanie nie możemy być dłużne dlatego czeka nas praca w ogródku. Cały mój plan legł w gruzach a moje ciało zatrzęsło się przez przeszywający dreszcz na myśl o konfrontacji Uchihy z Nejim. Przełknęłam głośno ślinę spoglądając jak obaj wstają by z niezrozumiałym błyskiem w oku skierować się do frontowych drzwi. Zapowiadał się męczący dzień..
Nie minęła chwila jak na zewnątrz uniósł sie niezły harmider. Przerażona najgorszymi scenariuszami, które od paru minut nawiedzały moje myśli wybiegłam przed posiadłość państwa Hyuga. Już miałam krzyczeć by natychmiast się uspokoili i nie zachowywali jak dzieci, gdy zdziwiona przystanęłam dłonią zasłaniając oślepiający blask słońca. Uchiha nie mordował Nejego, ani Neji nie okładał Sasuke. Wszelkie moje bezpodstawne czarne scenariusze natychmiast rozwiały się widząc spokojnie stojących chłopaków. W takim razie co sprawiało tak wielki hałas? Odpowiedź nasuwała się tylko jedna.
- N-A-R-U-T-O !! Zostaw tego biednego koguta!!! - żyłka niebezpiecznie zapulsowała na moim czole a dłonie zacisnęły się w sine piąstki. Jak wiele wstydu jeszcze może nam przynieść? Myślałam, że jego nadpobudliwy charakter jest już przesadą, ale to przeszło wszelkie granice.
- Od kiedy koguty znoszą jaja idioto! - krzyknęłam agresywnie podchodząc w jego kierunku. Chyba skumulowała się we mnie cała irytacja i obawa napiętą sytuacją między Sasuka a Nejim. Na moment jakby powrócił do rzeczywistości przystając w miejscu, a w dłoniach ściskał szarpiącego się koguta. - Sakura? - przekręcił głowę w  bok na znak jego zdezorientowania. Chyba naprawdę nie pojmował całej sytuacji. Zamachnęłam się by mocnym gestem pochwycić jego koszulkę. Szarpnęłam jego męskim ciałem próbując, by choć na moment się opamiętał. - Za co, Sakurka? - spochmurniał wypuszczając bezwładnie z rąk bezbronne zwierze. - Za to, że nie używasz mózgu - puściłam go starając się opanować emocje. Podrapał się wstydliwie po głowie starając przywrócić ubranie do porządku. Jednak ogromny stres i natłok wydarzeń nie pozwolił kogutowi prowadzić dalsze spokojne życie wśród swojego kurnika, ponieważ w jednej chwili rzucił się na stojącego Uzumakiego. W jednej chwili opadły mi ręce widząc jak blondyn stara się uciec przed rozgniewanym męskim osobnikiem gatunku. Na szczęście cała sytuacja wyglądała na tyle komicznie, że wszyscy zaczęli się głośno śmiać co niebywale mi ulżyło. Nawet Pan Hiashi przez moment starał się ukryć swoje rozbawienie nierozgarnięciem osoby blondyna.
_____
Dalsza praca przebiegała swoim naturalnym torem. Praca była milcząca co jak najbardziej mi odpowiadało. Nie potrzebowałem zbędnego hałasu i wrzasków Uzumakiego. Gdy tylko opędził się od wściekłego koguta zniknął gdzieś w polu z Panem Hyuga. Teraz czekało go wyzwanie trudniejsze niż zbieranie jajek. Przystanąłem na moment rozprostowując kręgosłup. Dobrze, że ojciec Hinaty dał nam robocze koszule inaczej zagotowałbym się w tych wizytowych ubrankach. Pogoda dawała się we znaki, a słońce wisiało na samej górze nieboskłonu prażąc nasze ciała. Instynktownie rozpiąłem parę guzików kraciastej koszuli, dłonią przecierając spocone czoło. Rozglądałem się przez moment w poszukiwaniu swojej zguby. Jest! Taka niewinna i cała zarumieniona sadziła kwiatki raz po raz zerkając w moim kierunku. To był idealny czas na zemstę. Dobrze wiem, że jeśli chodzi o hormony Haruno jest kobietą ja każda inna, a widok jej reakcji potęgował moją chęć zapłaty za wyrządzone mi wcześniej krzywdy.
Rozpiąłem pozostałe guziki udając, że niezauważam jej postaci. Ściągnąłem z siebie niepotrzebny ciuch, a następnie przewiązałem ją sobie na biodrach. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, gdy całkowicie pochłonięta moim widokiem upuściła z rąk przyrządy ogrodnicze. Pochłaniała mnie z rozdziawionymi ustami. Nie kryłem zadowolenia. Ta kobieta była już tylko moja i dobrze to wiedziała. - Możesz już wracać do pracy, czy miastowy nie ma już siły? - ironicznie zadrwił sobie głos Nejego... Z ogromną ochotą zignorowałem słowa chłopaka przerzucając widłami kolejną część siana. - Nie wiem co łączy cię z Sakurą. Ale jeśli się nię tylko bawisz, mocno tego pożałujesz - usłyszałem jego przesycony jadem głos. Chyba nie myślał, że wystraszę się takiego leszcza. - Przy moim boku niczego by jej nie brakowało - dodał przystając na moment by przyjrzeć się zapracowanej różowowłosej. Moje ciało zaczęło się niekontrolowanie spinać. Jeszcze chwila i przestanę się hamować ... - Kiedy stałeś się taki wyszczekany? Chyba za słabo  wyjaśniłem ci sytuacje. - żyłka niebezpiecznie zaczęła pulsowac na mojej skroni. - Właśnie dlatego uważam, że taki śmieć jak ty nie zasługuje na taką kobiete - skwitował.. Tego było za wiele.
_____
- Sakura? - usłyszałam cichy głos Hinaty, która spokojnie podeszła przykucając tuż obok mnie. - Tak, Hinata? Coś się stało? - starałam się szybko powrócić do normalnego stanu. Uchiha znów się ze mną bawił. Dobrze wiedział, jak zareaguje na jego nagie ciało! Jeszcze się doigra. Pokręciłam głową na boki, by odgonić od siebie nietaktowne obrazy. - Czy.. ty i Sasuke..  - zaczęła niepewnie. Już wiedziałam do czego zmierza ta rozmowa, a na razie nie miałam najlepszych nastrojów na tłumaczenie całej sytuacji. - czy on jest tym chłopakiem, o którym opowiadałaś?- dokończyła wyjmując roślinkę z plastikowej doniczki. - Wiesz.. to jest dość skomplikowana relacja.. - zamyśliłam się na moment spoglądając w kierunku chłopaków. Ciężko pracowali, raz po raz wymieniając między sobą jakieś zdania. Miałam ogromną nadzieję, że nareszcie się dogadają. Nie chciałam stać po stronie ani Nejego, ani Sasuke. Obaj byli dla mnie bardzo ważni.
- Ty.. rumienisz się!  - zachichotała, a ja natychmiast zakryłam twarz w dłoniach. - Hinata!! - zganiłam ją próbując ukryć swoje zażenowanie. - Jest dla ciebie bardzo ważny, widzę to. Nie chcesz spróbować poszerzyć waszych relacji? - starała się zajrzeć w moje serce, które leżało już jak na dłoni. Zakochiwałam się w nim i chyba momentami nawet mnie to przerażało. Potwornie się bałam, że jeśli tylko zrobię za dużo kroków w przód on się wycofa i zniknie. A tego nie chcę najbardziej na świecie. Przy nim znów poczułam się szczęśliwa, jakbym nigdy nie była samotna. Jakby nie istniał Kiba, który ranił mnie każdego dnia, a dni pełne ukojenia czekały na rogu.
- To nie takie proste Hinata.. Ja nie wiem co on do mnie czuje .. Jeśli traktuje mnie tylko jako koleżankę, mogę się strasznie wygłupić. - spuściłam głowę w dół wyobrażając sobie jak wyśmiewa moje uczucia. Jak wytyka mnie palcem i mówi " Sakuro Haruno - nie taka była umowa".. Mój mózg płata mi niezłe figle. - Wiesz.. wydaje mi się, że jest zupełnie inaczej niż myślisz. - zachichotała palcami chwytając mój podbródek, by jednym ruchem przekręcić głowę w kierunku stajni. Rozszerzyłam szeroko oczy na widok szarpiących się mężczyzn. Sasuke ściskał koszule Nejego rzucając nim na ziemie. Był wysportowany i niezwykle silny dlatego momentalnie podniosłam się na równe nogi biegnąć w ich stronę. - Sasuke!!! - z mojego gardła wydarł się ryk przez napływające do oczu łzy.
______
- Uchiha zawsze było dnem. Jesteście jak zwierzęta. A ja nie pozwolę, by Sakura kiedykolwiek cierpiała - rzucił w moim kierunku. Momentalnie wbiłem widły w ziemie odwracając się w stronę Nejego. Pochwyciłem jego koszule by mocnym szarpnięciem wyłożyć go na ziemi. Schyliłem się biorąc mocny zamach chcąc wymierzyć mu prawego sierpowego. Jakby poprawiając swoje umiejętności walki uniknął mojego ataku a na twarzy poczułem uderzenie. Wyprostowałem się na moment wypluwając na ziemie krew, która napłynęła mi do ust przez rozciętą wargę. Moim ciałem zawładnęła adrenalina. Przestałem myśleć. Miałem ochotę go tylko okładać, aż jego parszywa gęba przestanie się do mnie uśmiechać. Ruszyłem w jego kierunku przygniatając okrakiem jego leżące ciało. Zamachnąłem się raz prawą ręką, by następnie dołożyć z lewej. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie bólu, a z nosa puściła się stróża krwi. Nie myślałem o konsekwencjach. Musiałem pokazać mu, że z Uchihą nie powinien zadzierać. - Właśnie dlatego nigdy nie będziesz w stanie dać jej szczęścia - wypluł szkarłatną ciecz na ziemie.  Zamachnąłem się by zadać kolejny cios, gdy powietrze przeszyło rozpaczliwe nawoływanie mojego imienia. Słyszałem ją jak przez mgłę. Zawahałem się przez moment doszukując się właściciela tych słów.
- Sasuke!! Sasuke! - krzyczała delikatnymi dłońmi szarpiąc moje ramiona. Była taka krucha. Nie mogła nic zrobić. Poczułem jej dotyk wybudzając się z transu. - Zostaw go! - dławiła się łzami uparcie próbując mnie od niego odciągnąć. - Proszę, przestań - błagała. Podniosłem się na nogi wyswobadzając poobijanego chłopaka. Rozejrzałem się po otoczeniu próbując powrócić do rzeczywistości. Poukładać sobie wszystkie myśli. Serce waliło mi pod wpływem emocji, które we mnie buzowały. Uczucie, które mnie zatracało. - Przestań - załkała wypuszczając wszelkie tłumione łzy. Wyglądała na przybitą i zmęczoną. Nie chciałem by musiała to wszystko oglądać. Krew spłynęła mi po podbródku skapując na tors. Przeglądała mi się bacznie lustrując każdy element mojej twarzy, by następnie podążyć ścieżką kapiącej cieczy. Znów załkała.
Zrobiłem krok w jej kierunku, by uspokoić jej stargane nerwy. Chciałem ją przytulić, pocieszyć. Wyjaśnić. Zasługiwała na to. Odsunęła się. Zrobiła dwa kroki w tył spoglądając z przerażeniem w moje oczy. Spoglądała na potwora, którym w tym momencie dla niej byłem. Lustrowała mnie bolesnym pustym spojrzeniem. Poczułem ukłucie w sercu. Przecież, ja zrobiłem to dla niej. A może dla własnego ego.. Sam zaczynałem się zatracać. Co ja właściwie robię.
Odwróciła się ode mnie przecierając twarz pobiegła w stronę pól. - Widzisz? Przyniesiesz jej tylko cierpienie - odezwał się Neji podnosząc się z podłogi i otrzepując zabrudzone ubrania. Splunął mi pod nogi przecierając swoją twarz. Nie słuchałem go, w tamtym momencie chciałem tylko pobiec za różowowłosą..

_______________________________________________
Mamy to! Kolejny rozdział ! :) Parę akcji przeniosłam do kolejnego więc obiecuję, że również będzie się działo! Muszę potrzymać was troszkę w napięciu ! :) Komentujcie jak wrażenia.. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu jednak podoba wam się opowiadanie i będziecie dalej ze mną! :)

4 komentarze:

  1. NIECH ON ZA NIĄ BIEGNIE! No już, leć Sasuke leć!
    Serio, ci dwaj to coś nie tak z głową mają. Sakura to też by się ogarnąć z tym mogła i jednoznacznie określiła co ona chce xD Bo jeszcze (oby nie) ktoś jej Saska sprzed nosa zwinie.

    I rozbroiła mnie akcja z kogutem xD Myślałam, że się ze śmiechu złożę :D
    Żeby Ci wszystkie egzaminy się łatwo zdały, a potem...
    Pisz, pisz Mordeczko xD

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz.. ten typ tak ma! Twoja też stoi pod drzwiami niezdecydowana :D śmieszki ^^

    Dziękuję za miły komentarz! :) Bardzo motywujące. Myślę, że niedługo wszystko się jakoś utoruje w dobrym kierunku :) A może nie ? hihi Zapraszam do dalszego czytania!

    Z racji, że mam ogrom wręcz nauki standardowo "jest czas" i już nawet wzięłam się za pisanie kolejnego rozdziału ! Ale poświecę mu trochę, więc będzie długo długi !

    Pozdrowionka, całusy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MEGA! CIESZY MNIE TO NIEZMIERNIE! trzymam mocno kciuki, żebyś to wszystko zaliczyła i wróciła z kolejną notką ♥

      Usuń
  3. Idę czytać dalej, bo serio skończyły mi się pomysły na komentarze xD
    Eh Sasuke ty debilu, czy zawsze musisz wszystko rozwiązywać siłą???

    OdpowiedzUsuń