poniedziałek, 5 czerwca 2017

03. Sukces i bolesne wspomnienia


            - Zaspałam ! Spojrzałam na zegarek. Wybijała godzina dziesiąta. Zerwałam się z łóżka jak oparzona. Nie mogłam uwierzyć, że nie obudziłam się dziś sama. Za dwie godziny mam być gotowa do spotkania, a ja jeszcze w piżamie. Biegałam po pomieszczeniu, starając się na spokojnie poukładać dokumenty. Siedziałam do późna, dopracowując szczegóły swojej prezentacji, przez co dziś czuję się jak obudzona z dnia wczorajszego.
– Cholera. – Przeklęłam w myślach. Nigdzie nie mogłam znaleźć swojego telefonu, aby poinformować Sai'a, że już wychodzę. Pamiętałam, że jeszcze wczoraj miałam go w torebce. Ekspres zapikał, obwieszczając, że kawa jest już gotowa. Potrzebowałam więcej sił. Mam godzinę, aby uspokoić myśli i dojść pod salę konferencyjną. Czułam się gotowa na to starcie. Wygładziłam ostatni raz materiał sukienki, którą kupiłam wczoraj z Ino.
- Sakura! Zaczynałem się martwić. – Usłyszałam głos Sai'a, który czekał już na mnie przy drzwiach. - Wszyscy siedzą już w środku. Masz jeszcze dziesięć minut. Przygotowałaś materiały ? – spytał, utwierdzając się w przekonaniu, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
–Tak, jestem gotowa – odparłam pewna siebie. Zacisnęłam mocniej dłonie na teczce z papierami. Spojrzałam przez przeźroczysty pasek na drzwiach, który ukazywał część sali. Ujrzałam go. Siedział taki spokojny, raz po raz postukując palcami o blat długiego stołu. Czy tylko ja zaczęłam się nagle tak mocno denerwować? Sakura. Nie ma powodów do nerwów, jesteś w tym perfekcyjna. Starałam się podnieść na duchu. Wzięłam trzy głębokie oddechy, poczym weszłam do sali tuż za plecami Sai'a.
Rozejrzałam się, dokładnie przeliczając, jak wiele osób przybyło. Zrobiłam rozeznanie, na kim należy się najbardziej skupić, ku mojemu zdziwieniu, dostrzegając spotkanego przeze mnie wczoraj bruneta. Podeszłam wolnym krokiem, aby każdemu kolejno przedstawić się i przywitać. Czułam na sobie palący wzrok zgromadzonych ludzi. Skierowałam się wpierw do mężczyzny, którego rozpoznałam. 
– Witam, Sakura Haruno. – odparłam, podając uprzejmie dłoń.
– My się chyba już znamy, Shikamaru Nara. – odparł z uśmiechem. Odwzajemniłam gest, ruszając w kierunku następnej osoby.
W tym momencie przedstawiałam się wysokiemu blondynowi o błękitnie niebieskich oczach. Ściskając jego dłoń, czułam jak bardzo ciepłą i przyjazną jest osobą. Zarażał mnie wymalowaną na twarzy radością.
– Naruto Uzumaki, miło mi.
– Sakura Haruno. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy. Skierowałam się kolejno, do wciąż pożerającego mnie wzrokiem mężczyzny.
– Sakura Haruno, bardzo miło mi poznać. – odparłam, unosząc lekko kącik ust. Cwaniacki uśmiech zaczynał pojawiać się na jego twarzy. Uścisnął mocno moją dłoń. Przez moment poczułam lekki ból. Czy on nie ma wyczucia?
–Sasuke Uchiha. – odpowiedział, wpatrując się głęboko w moje tęczówki. Jego stanowczy męski wzrok sprawił, że kolana pode mną lekko się ugięły.
Wysunęłam dłoń z silnego uścisku. Skinęłam głową w stronę Saia, aby potwierdzić, że mogę zaczynać. Przystanęłam na środku. Miałam idealny widok na wszystkich zebranych w tej sali. Każdy dokładnie mnie lustrował. Czułam, jak stres zaczyna powoli wdzierać się w moje myśli. Nie! Sakuro, musisz się uspokoić. To bardzo ważne. Skupiłam się, a następnie zaczęłam swoją długo przerabianą prezentacje.

„Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeśli chcesz być najlepszy, musisz iść i zdobyć to. Nie można przestawać brnąć do swojego celu. Zebraliśmy się tu wszyscy, ponieważ to sukces jest tym, czego chcemy.”

Z każdym wypowiedzianym przeze mnie zdaniem skupiałam większą uwagę. Czułam, że to, co mówię, dociera do słuchaczy. Zdecydowanie wypowiedziałam ostatnie słowa, poczym usłyszałam oklaski podziękowania. Sai wstał, kierując się w moją stronę. Jako szef firmy powinien teraz zabrać głos.
Zajęłam swoje miejsce, wsłuchując się w słowa przyjaciela. Niestety, ku mojemu zdziwieniu ktoś rozpraszał mnie, szturchając stopą pod stołem. To był nie kto inny jak Sasuke Uchiha. Spojrzałam na niego w złowrogi sposób, mówiący „Daj mi już święty spokój". On tylko puścił mi zalotnie oczko, skrywając uśmiech za podpartymi rękoma. Dlaczego on musi mnie tak denerwować? Czy jestem gotowa na współprace z nim? Nie przestawał mnie zaczepiać. Irytujący ! Nie będę dłużna. Z żarem wpatrywałam się w jego czarne źrenice, oddając mu kolejno kopniaki. Dałam się tak łatwo wciągnąć w tę jego prostacką gierkę. Nasze zaczepki stawały się coraz bardziej chaotyczne, co w końcu nie mogło umknąć zainteresowaniu innych. Zamachnęłam się, by zadać ostatni cios. Sasuke zwinnie się wycofał, co poskutkowało solidnym uderzeniem w dolną część stołu. Co za wstyd! Złapałam się za głowę, czując, jak moje policzki zaczynają piec. Jak mogłam zachować się tak nieprofesjonalnie. Milczenie przerwał Naruto, aby wypowiedzieć się w imieniu firmy.

<<>> 

Negocjacje i spisanie na zakończenie umowy trwało kilka dobrych godzin. Wszyscy lekko zmęczeni opuszczaliśmy sale. Wiedziałem, że wynik tego spotkania będzie od samego początku pozytywny. W końcu Sai to mój stary przyjaciel, z którym bardzo dawno chciałem połączyć swoją firmę. Wychodząc, zauważyłem, jak różowo włosa kobieta rozmawia ze swoim asystentem. Zwróciłem się w ich kierunku. 
– Sasuke! Widziałem, że tak to się zakończy. – Naruto zawiesił mi się na ramieniu.
– Zjeżdżaj – burknąłem, zrzucając ciężar.
– Jak zwykle naburmuszony, czy ty się kiedyś uśmiechasz? – zapytał, dokładnie mnie lustrując.
Wpatrywałem się w cudowną kobietę, do której drogę właśnie mi blokował. Odwrócił się, dostrzegając mój punkt zaczepienia. Chaotycznie zwrócił się ponownie w moim kierunku.
– Chyba nie zamierzasz... - Nie dokończył, ponieważ zwinnie go wyminąłem.
– Zamierzam – odowiedziałem, ruszając w jej kierunku. Niestety coś znów mnie zatrzymało. Czy nigdy nie dojdę do celu? Zdenerwowany spojrzałem w kierunku przyjaciela, który przytrzymał mnie ręką. Jego mina była dość wymowna.
–Sai? - Spytałem zaskoczony spodziewając się Uzumakiego.
– Jeśli stanie się jej kiedyś krzywda, będę wiedział do kogo się zwrócić – odparł oschłym tonem.
– Nic jej nie zrobię – rzuciłem, spoglądając z irytacją na Saia. Poluzował uścisk na moim ramieniu, pozwalając mi odejść. Skierowałem się ponownie w obranym kierunku. Znów się zatrzymałem, jednak nie z powodu czyjejś siły, a z dezorientacji. Kobiety do której zmierzałem już tam nie było.
Wyszedłem przed budynek firmy Saia. Zrobiło się ciemno. Przyglądałem się niebu. Zmarszczyłem nos niezadowolony z czarnych gęstych chmur. Lada moment miało zacząć padać. Nie wiem dlaczego, mimowolnie obejrzałem się w prawą stronę. Dojrzałem ją. Jej różowe włosy były rozwiane przez wiatr. Swoimi drobnymi dłońmi pocierała zmarznięte ramiona. Było chłodno, a ona nie miała na sobie nic poza sukienką. Podszedłem wolnym krokiem do trzęsącej się istoty.

<<>> 

Dlaczego nie przewidziałam, że wrócę wieczorem i może być tak zimno! Na swoim chłodnym ciele poczułam gorący oddech. Ktoś w niewielkiej odległości stał za mną, delikatnie drażniąc moją skórę. 
– Zmarzniesz. – Usłyszałam zrezygnowany głos i ciche westchnienie, poczym na moje ramiona opadł ciężki, jednak cudowny w dotyku materiał. Zbyt duże zwisające rękawy sięgały mi do kolan. Odwróciłam się do właściciela marynarki, by ze zdziwieniem dostrzec ciemne tęczówki Uchihy. 
- Nie trzeba, ja… – Chciałam się sprzeciwić jednak na darmo. Jego dłoń musnęła mój chłodny policzek, przeczesując palcami włosy. Rozszerzyłam zdziwiona oczy. Co on wyprawia, ktoś może nas tu razem zobaczyć. Samych, wpatrujących się w siebie z pożądaniem. Otrząsnęłam się. Zrobiłam krok w tył.
– Muszę wracać do domu, mam trochę zajęć na dziś. – odparłam, kierując się w dobrze znaną mi stronę. Usłyszałam jak rusza za mną. Jego spokojny oddech za swoimi plecami.
– Dokąd idziesz ? – rzuciłam, nie odwracając się w jego kierunku. Nie usłyszałam odpowiedzi. W moich uszach dudniły tylko kroki stąpające po chodniku. Spojrzałam w niebo, po czym przyśpieszyłam. W jednej chwili z ciemnego jak smoła nieba uderzył piorun, wydając przeraźliwy odgłos. Mimowolnie podskoczyłam z głośnym wrzaskiem na ustach. Znów nieco dodałam kroku. Bałam się burzy, a ona chętnie zbliżała się coraz szybciej.

Rozległ się kolejny trzask na niebie. Krzyknęłam ze strachu. Czułam się jak zagubiona mała dziewczynka, która znalazła się daleko od domu. Przysłoniłam rękami uszy. Zamknęłam oczy, ruszając biegiem przed siebie. Byłam przerażona. Nie chciałam jej widzieć, nie chciałam. Poczułam, jak zahaczam stopą o coś ciężkiego i tracę równowagę, gdy ktoś szarpnął mnie za rękę.
– Biegasz z zamkniętymi oczami? Jesteś niepoważna. – Zadrwił sobie ze mnie mężczyzna, który przez dłuższy czas maszerował za mną. Uchyliłam powieki. Kolejne światło rozbłysło na niebie, rozchodząc się hałaśliwie. Nie kontrolując własnego ciała zacisnęłam mocno dłonie na koszuli Uchihy. Jego silne ramiona objęły moje ciało, po czym straciłam grunt pod nogami. Trzymał mnie na rękach, a ja ze strachu coraz mocniej gniotłam jego ubrania. Całą sobą wdychałam ten męski zapach, szukając dla siebie bezpiecznego miejsca. Łza pociekła po moim policzku. Nawet nie wiem kiedy zmęczona odpłynęłam.

Z każdą chwilą powietrze stawało się coraz bardziej duszne i wilgotne. Wpatrywałam się w okno, wyczekując powrotu rodziców. Nastroju nie poprawiał mi widok ciemnych chmur, kłębiących się na niebie. Ich masywne, czarne i granatowe kształty przybierały groźny wygląd. W pewnym momencie dobiegł mnie odgłos grzmotu. Niebo rozbłysło na moment, by po chwili ponownie pogrążyć się w ciemności. Zerwał się chłodny wiatr, który zaczął szaleć po okolicy. Wyginał drzewa, jakby na jego drodze stały tylko delikatne patyczki. Chmury się oberwały, a z nieba zstąpiły ciężkie krople deszczu. To była okropna burza. Niecierpliwie czekałam.
Wypatrywałam choćby jednej duszy błąkającej się w tym niebezpiecznym czasie. Ulice były opustoszałe. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Czy jednak jest ktoś, kto nie boi się tej szalonej pogody? Schodząc z parapetu, wsunęłam stopy w ciepłe kapcie i bezszelestnie udałam się w stronę drzwi. Dlaczego zachowywałam się tak podejrzliwie? Może dlatego, że nie było to rzeczą normalną, aby odwiedzać kogoś podczas burzy. Przystanęłam, spoglądając niepewnie do oczka w drzwiach. Policja ? Zasunęłam na zamek łańcuszek po czym uchyliłam drzwi.
– Witam – odparłam, nie pozwalając im na wgląd do całego mieszkania. – Co panów tu sprowadza o tej porze – spytałam, a kolejny grzmot doszedł moich uszu.
Policjanci byli przemoczeni a ich miny były dość ponure. Czego można się spodziewać podczas tak przygnębiającej pogody.
– Pani Sakura Haruno ? – zapytał jeden, wpatrując mi się głęboko w oczy.
– Tak – odpowiedziałam, wyczuwając napięcie w jego głosie.
– Mamy złe wieści. Piorun uderzył w drzewo i pani rodzice... nie przeżyli wypadku.

<<>> 

Chłód ściany przeleciał po moich plecach. Oparty spoglądałem na delikatną kobietę pogrążoną w niespokojnym śnie. Powoli dochodziła piąta rano. Nie spałem. Nie mogłem zasnąć. Rozejrzałem się po skromnym mieszkaniu. Jak na kobietę, która nie zarabiała mało w firmie Saia nie opływała w dostatkach. Sądząc po wystroju wnętrza żyła skromnie i schludnie. Powoli podniosłem się spod ściany. Nie było to proste zadanie, ponieważ po całonocnym kuleniu się moje kości były obolałe i zastałe. Ręką przeczesałem swoje włosy. Znów ukradkiem spojrzałem na różowowłosą. Była niespokojna. A przecież burza już ustała. Zapowiadał się teraz nowy i pogodny dzień. Zbliżyłem się do jej łóżka. Wyglądała tak niewinnie. Tak kusząco. Gdybym nie znalazł podpisanych kluczy z jej mieszkania, dalej siedzielibyśmy mokrzy na dworze. – Jesteś taka irytująca – burknąłem pod nosem, jednak nie mogłem powstrzymać lekkiego uśmiechu. Cała ta sytuacja wydawała mi się dość dziwna.          Zapominałem się. Gdzie podziała się moja stanowczość. Ta obojętność. Ta kobieta sprawiała, że mój świat zaczynał się rozpływać. Pobudzała uczucia, które nie były mi  wcześniej znane.
Ujrzawszy drobne ciarki na jej ciele, okryłem ją długim kocem. Wróciłem do dokładnego ilustrowania jej mieszkania. Na komodzie dojrzałem kilka ramek ze zdjęciami. Na pierwszym widniała jej sylwetka, jednak wydawała się nieco młodsza. Przy niej znajdował się mężczyzna obejmujący kobietę o równie różowych włosach, jak Sakura. Już wiem, po kim odziedziczyła swoje piękno. W kolejnych ramkach dojrzałem również kobietę, jednak przedstawiała się ona w tle ze swoimi znajomymi. Na jednym była nawet Ino, narzeczona Saia. Odstawiłem ramki na swoje miejsce poczym skierowałem się w stronę kuchenki. 
O tej godzinie zwykle piłem już swoją pierwszą kawę. Zagotowałem wodę. Otwierałem kolejno szafki w poszukiwaniu mocnej kawy. Odsuwając herbatę ku mojemu zdziwieniu stała tam tylko... – Inka ? Poważnie ? – Spojrzałem rozczarowanym wzrokiem w kierunku leżącej kobiety. Z ponurym westchnieniem zalałem sobie kubek kawo podobnego wytworu.
Zająłem miejsce na jednym z krzesełek przy stole, wyciągając swój telefon. Trzy smsy od Naruto. No tak. Nie było chwili, żeby ten głąb czegoś ode mnie nie potrzebował. Odczytałem wiadomości, z których nie wynikało nic godnego uwagi. Zabierałem się za mobilne sprawdzanie banku, gdy do moich uszu dobiegło ciche szuranie po podłodze. Kątem oka dojrzałem postać Haruno zawiniętą w biały aksamitny szlafrok. Zaspanym wzrokiem buszowała po szafkach, do których niedawno zaglądałem ja. Obserwowałem ze zdziwieniem jej poczynania. Otwierała wszystkie kolejno, jakby sama czegoś szukała. Nie wiedziała gdzie ma rzeczy we własnym mieszkaniu? Otworzyła dolną szafkę, skąd wyciągnęła kawę rozpuszczalną. Cholera! Ze złością spojrzałem na swój w połowie pusty już kubek.
- Jesteś zabawny – odparła, nie odwracając się.
– A ty za to denerwująca – odpowiedziałem, opróżniając go do końca.
– Więc po co tu jeszcze jesteś? – spytała, tym razem stojąc obok, intensywnie się we mnie wpatrując. Zupełnie jakby mówiła „Idź już sobie, nie jesteś tu mile widziany". Wstałem lekko poirytowany. Kobiety nigdy mi się nie stawiały.
– Każda na twoim miejscu błagałaby mnie, abym został na noc kwiatuszku. A ty dostałaś to zupełnie za darmo. Czekam na rekompensatę – dodałem, również wpatrując się w jej oczy. Zauważyłem, jak z każdą chwilą jej policzki nabierają purpurowego koloru.
– Ah tak? – odpowiedziała spokojnym odrobinę kuszącym głosem. Poczułem, że wygrałem ten pojedynek. Napawałem się satysfakcją. Zaznaczała palcami ścieżkę po mojej klatce piersiowej, schodząc coraz niżej. Jeszcze bardziej zmniejszyła odległość między nami, drażniąc oddechem moje ciało. Delikatnie przygryzła wargę, spoglądając na mnie rozanielonym wzrokiem. Była cudowna. Taka kusząca. Gorąco zaczynało ogarniać moje ciało. Czułem, jak w moich bokserkach robi się coraz mniej miejsca. Pragnąłem jej tu i teraz. Chwyciłem za jej podbródek, aby jeszcze bardziej zbliżyć ją do siebie.
- Zaczekaj, mam coś dla ciebie specjalnego. – Odsunęła się z uśmiechem. Popchnęła mnie na kanapę, po czym w podskokach zniknęła za drzwiami łazienki. Ekscytacja brała nade mną górę. Energicznie rozpinałem guziki swojej koszuli. Pochłonięty tym, co miało się za chwilę wydarzyć, nie zwróciłem uwagi, że różowo włosa stała już tuż przede mną. Usłyszałem głośne uderzenie o blat stołu.
– Co ty wyprawiasz? - zaśmiała się, zerkając na mnie z rozbawieniem. Nie tego się spodziewałem. Na stole stała plastikowa miska z wodą, z której uciekała na boki piana. Sakura nie była ubrana w kuszącą bieliznę, co miałem w nadziei ujrzeć, a domowy dres i koszulkę na ramiączkach. Nie były to na pewno ubrania, w których chodziłaby do pracy.
– Skoro spędziłeś noc w moim domu, zupełnie za darmo, musisz to teraz odpracować! – Rzuciła w moim kierunku mokrą szmatkę. Całe moje pozytywne nastawienie do tego poranka prysnęło niczym bańka mydlana. Siedziałem bez koszuli przygotowany na kolejną niesamowitą przygodę z Sakurą, która okazała się niczym innym jak fiaskiem. Zdenerwowany wyminąłem jej jeszcze roześmianą sylwetkę, kierując się w stronę kuchni. Zrobiłem sobie mocniejszej kawy, zajmując miejsce przy stole. Ze zdenerwowaniem obserwowałem jej poczynania.

<<>> 

Co za gbur! Złapałam za mokra szmatkę, w myślach przeklinając jego arogancję. Czy on naprawdę myślał, że znów oddam mu się bez zastanowienia? Nikt nie kazał mu tutaj przychodzić, a już na pewno nie zostawać na noc. Prychnęłam pod nosem, otwierając duże okno.
– Jest godzina szósta rano, a ty zamierzasz myć okna ? A co jeśli znów zacznie padać? – Usłyszałam jego natrętny głos.
– Chcę mieć czyste okna, ponieważ tylko pięknymi oczami można dostrzec to, czego nie możemy zobaczyć normalnie.
- Chcesz mieć ładny widok na pizzerie ? – Parsknął irytującym śmiechem. Zacisnęłam mocniej ścierkę w ręce. Spojrzałam kątem oka na ramki ze zdjęciami.
– Wypatruję kogoś – odpowiedziałam nieco smutnym głosem, a cała radość z dokuczania nieproszonemu gościowi uleciała. Usiadłam na parapecie, spoglądając na ulice. Ludzie śpieszący się do pracy kolejno zaczynali maszerować po chodniku.
– Z takim charakterkiem nikt do ciebie nie przyjdzie. – Odezwał się swoim chłodnym i osowiałym tonem.           
– Oni kochali mnie taką! – Odwróciłam się na pięcie, ze zdenerwowaniem podchodząc do szatyna. –Nienawidzę cię Sasuke Uchiha! Nienawidzę. – Zaczęłam krzyczeć, osuwając się na ziemie. Słyszałam tylko ciszę i czułam, jak moje policzki stają się wilgotne. - Mamo – wymamrotałam pod nosem, podpierając się rękoma o podłogę. Pozwoliłam, aby łzy stopniowo skapywały na panele.
Niespodziewanie poczułam, jak jego ciepła dłoń ociera mój mokry od płaczu policzek. Za podbródek uniósł moją twarz do góry, by móc zrównać się ze mną spojrzeniem. Jego postawa nieco się zmieniła. Nie patrzył na mnie teraz z irytacją i pożądaniem. A z pokorą. Widziałam, że czuł się nieco winny. Że ta sytuacja go przytłoczyła. Może i nie wiedział jak się zachować, aby pocieszyć kobietę, a już na pewno przeprosić. Jednak objął mnie swoim ramieniem i mocno przycisnął do siebie. Poczułam ciepły pocałunek złożony na moim czole. Otworzyłam szerzej oczy niedowierzając, że jest zdolny do tak delikatnego gestu.
- Daj mi tę szmatę. – powiedział spokojnie. –W takim stanie prędzej wypadniesz przez to okno, niż będziesz przez nie spoglądać. - Z jego pomocą wstałam na równe nogi. Otarłam rękawem łzy, które przestały napływać mi do oczu. Zaskoczona spoglądałam na jego poczynania. Namoczył odebraną ode mnie szmatkę, zaczynając przecierać okna. Widok był dość zabawny z racji na to, że jeszcze chwilę temu nie wyglądało, jakby zamierzał ruszyć się z krzesła. Stałam w szoku, który unieruchomił moje ciało.
– Będziesz tylko zaglądać?- burknął, nie racząc na mnie spojrzeć. Ocknęłam się z letargu, obrywając drugą ścierką, która opadła na ziemie po zderzeniu z moim brzuchem. Uniosłam delikatnie kącik ust i z zadziornym uśmieszkiem ruszyłam w jego stronę.
– Nie zostawiaj smug – rzuciłam w jego kierunku, wiedząc, że poddenerwuję mężczyznę.
– Czy panna Haruno uważa, że nie potrafię umyć okna ? – spojrzał na mnie wymownie. Posłałam mu zadziorny uśmieszek, nie odpowiadając na jego pytanie. Zaczęłam myć drugą stronę szyby, gdy nasz wzrok ponownie się spotkał. Muszę przyznać, że jego widok wprawiał mnie w niemałe zakłopotanie. Jego energiczne i skupione ruchy na zajęciu, za które się zabrał, zakłócały moje trzeźwe myślenie. W dodatku jego nagi tors, który pobudzał moja wyobraźnię. Jak miło byłoby poczuć teraz ciepło i zapach jego klatki piersiowej. Spoglądałam na krople wody spływającej po jego ciele. Szybko skarciłam się za swoje nieodpowiednie myśli.
– Przeszkadzam ci ? – Jego głos znów przywrócił mnie do rzeczywistości.. Uniosłam głowę, aby spojrzeć na jego twarz. Przyglądał mi się przenikliwie, widocznie rozbawiony. – Chyba coś nieładnego chodzi ci po głowie. Robisz się czerwona – Jego uśmiech rozszerzył się do granic możliwości.
– Chyba sobie żartujesz ! – odpowiedziałam, ochlapując go wodą z miski. – Może otrzeźwiejesz – dodałam, wracając do mycia swojej części okna. Czułam, jak zmierzał w moim kierunku. Może przesadziłam. Jego oddech był coraz bardziej wyczuwalny. Starając się go zignorować, nie odstępowałam od okna. Poczułam silne uściśnięcie na nadgarstku, po czym solidny strumień wody zaczął okalać moje ciało. Wzdrygnęłam się.
– Oszalałeś?! – krzyknęłam, przecierając mokrą twarz. W tej chwili  zorientowałam się, że zawartość miski właśnie wylądowała na mojej głowie.
– Jesteś niepoważny – dodałam, wykręcając koniec koszulki. Ubrania w jednej chwili zaczęły przylegać do mojego ciała.
– Nie żartuj sobie ze mnie kwiatuszku. – Zbliżył się do mnie, przyciągając moje biodra. Byłam zdezorientowana. Z racji, że moje mokre ciało było schłodzone, jego gorąco dobijało się do mnie ze zdwojoną siłą. Jego ciepły oddech drażnił moją szyję. – Wyglądasz teraz seksownie – dodał, ręką sunąc po mojej przyklejonej do ciała koszulce, która w najgorszym momencie ukazywała krągłe piersi. Ręką znów przyciągnął moją twarz. Nasze usta dzieliły milimetry. Przymknęłam oczy. Biłam się z myślami, nie wiedząc czego właściwie w tej chwili chciałam. Nie mogłam się cofnąć, ponieważ za mną było otwarte na oścież okno. Moje serce przyśpieszyło, gdy w jednej chwili całą napiętą sytuację zaburzył dźwięk telefonu Uchihy.
– Cholera – zaklął, wypuszczając mnie z uścisku, po czym niechętnie skierował się w stronę telefonu. – Halo? – Zaczął rozmowę w swoim oschłym stylu.– Nie wydzieraj się Naruto, zaraz tam będę. – Uchiha nieco zdenerwowany rozłączył się. Z dezaprobatą zwrócił się w moim kierunku, a ja niczym zaczarowana wciąż stałam w tym samym miejscu.
– Musimy przełożyć nasz miły poranek – wyszeptał mi do ucha, odgarniając niesforny kosmyk moich włosów. Jednak tym razem jego ton głosu się zmienił. Nie był już tak przyjazny, jak parę minut temu. Znów był chłodny i kompletnie wyprany z uczuć. – Przyjdź wieczorem do mojego biura, a dam ci tyle rozkoszy ile zechcesz – wyszeptał mi do ucha, a następnie wyminął mnie ubierając opiętą koszulę. Zarzucił marynarkę na ramie i opuścił moje mieszkanie.



________________________________________________
Kolejna część historii naszych kochanków. Myślicie, że Sakura będzie potrafiła zmienić nastawienie do naszego przystojniaka ? Czy Sasuke potrafi mieć także delikatną stronę ?
Zachęcam do komentowania ;)

7 komentarzy:

  1. HAhahah wielki pan Uchiha myjący okna xD
    No nie ty chcesz mnie zabić śmiechem chyba.

    Sasuke i jego irytujące, manipulanckie zmiany nastrojów. Eh!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wyobraź sobie, jaki musiał być przy tym boskiii *.* ciacho

      Usuń
    2. Odkąd czytałam ostatniego fanfica minęło chyba z dwa lata (aż sama się dziwię, ze tak długo xD). Twojego bloga podesłała mi przyjaciółka i w końcu zrodziła się we mnie ochota ponownego powrotu do Blogspota. Historia przypomina mi taką komediową wersję Pięćdziesięciu twarzy Grey'a XD. Opowiadanie jest bardzo lekkie i szybko się czyta, co uważam za wielki plus. Wygląd to cud, miód i orzeszki *.*. Wybacz, że przeczytałam tylko trzy rozdziały, z chęcią sięgnęłaby po więcej, ale moje oczy od jakiejś godziny morzy sen XD. Postaram się znaleźć czas i jak najszybciej nadrobić kolejne nocie. Z tego co widziałam, trochę tych rozdziałów masz, więc posiadam idealne zajęcie przed spaniem :3. Aż powraca do mnie ten nawyk niczym nostalgia XD.

      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    3. Zapomniałabym!

      INKA XDDDDDDDD

      Usuń
    4. Bardzo się cieszę, że trafiłaś na mojego bloga i zostawiłaś po sobie te ciepłe słowa w komentarzu. To naprawdę jest bardzo cenne dla autora :) Super, że ktoś przekazuje moje opowiadanie dalej!

      Rozdziałów troszkę jest, ale podobno szybko się czyta :D haha

      Liczę na twoje wsparcie i mam nadzieję, że dalej będziesz ze mną :*

      Ps. Inka na pewno postawiła go na nogi! :D

      Usuń
    5. Zapraszam cie również na facebook'a, gdzie podaję bardziej szczegółowe informacje na temat kolejnych rozdziałów i dodatkowych jednopartówek ^^

      https://www.facebook.com/Pauly-1121926284541824/?ref=bookmarks

      Usuń