- Zaspałam ! Spojrzałam na zegarek. Wybijała godzina
dziesiąta. Zerwałam się z łóżka jak oparzona. Nie mogłam uwierzyć, że nie
obudziłam się dziś sama. Za dwie godziny mam być gotowa do spotkania, a ja
jeszcze w piżamie. Biegałam po pomieszczeniu, starając się na spokojnie
poukładać dokumenty. Siedziałam do późna, dopracowując szczegóły swojej
prezentacji, przez co dziś czuję się jak obudzona z dnia wczorajszego.
–
Cholera. – Przeklęłam w myślach. Nigdzie nie mogłam znaleźć swojego telefonu,
aby poinformować Sai'a, że już wychodzę. Pamiętałam, że jeszcze wczoraj miałam
go w torebce. Ekspres zapikał, obwieszczając, że kawa jest już gotowa.
Potrzebowałam więcej sił. Mam godzinę, aby uspokoić myśli i dojść pod salę
konferencyjną. Czułam się gotowa na to starcie. Wygładziłam ostatni raz
materiał sukienki, którą kupiłam wczoraj z Ino.
-
Sakura! Zaczynałem się martwić. – Usłyszałam głos Sai'a, który czekał już na
mnie przy drzwiach. - Wszyscy siedzą już w środku. Masz jeszcze dziesięć minut.
Przygotowałaś materiały ? – spytał, utwierdzając się w przekonaniu, że wszystko
jest dopięte na ostatni guzik.
–Tak,
jestem gotowa – odparłam pewna siebie. Zacisnęłam mocniej dłonie na teczce z
papierami. Spojrzałam przez przeźroczysty pasek na drzwiach, który ukazywał
część sali. Ujrzałam go. Siedział taki spokojny, raz po raz postukując palcami
o blat długiego stołu. Czy tylko ja zaczęłam się nagle tak mocno denerwować?
Sakura. Nie ma powodów do nerwów, jesteś w tym perfekcyjna. Starałam się
podnieść na duchu. Wzięłam trzy głębokie oddechy, poczym weszłam do sali tuż za
plecami Sai'a.
Rozejrzałam
się, dokładnie przeliczając, jak wiele osób przybyło. Zrobiłam rozeznanie, na
kim należy się najbardziej skupić, ku mojemu zdziwieniu, dostrzegając
spotkanego przeze mnie wczoraj bruneta. Podeszłam wolnym krokiem, aby każdemu
kolejno przedstawić się i przywitać. Czułam na sobie palący wzrok zgromadzonych
ludzi. Skierowałam się wpierw do mężczyzny, którego rozpoznałam.
–
Witam, Sakura Haruno. – odparłam, podając uprzejmie dłoń.
–
My się chyba już znamy, Shikamaru Nara. – odparł z uśmiechem. Odwzajemniłam
gest, ruszając w kierunku następnej osoby.
W
tym momencie przedstawiałam się wysokiemu blondynowi o błękitnie niebieskich
oczach. Ściskając jego dłoń, czułam jak bardzo ciepłą i przyjazną jest osobą. Zarażał
mnie wymalowaną na twarzy radością.
–
Naruto Uzumaki, miło mi.
–
Sakura Haruno. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy. Skierowałam się kolejno, do
wciąż pożerającego mnie wzrokiem mężczyzny.
–
Sakura Haruno, bardzo miło mi poznać. – odparłam, unosząc lekko kącik ust.
Cwaniacki uśmiech zaczynał pojawiać się na jego twarzy. Uścisnął mocno moją
dłoń. Przez moment poczułam lekki ból. Czy on nie ma wyczucia?
–Sasuke
Uchiha. – odpowiedział, wpatrując się głęboko w moje tęczówki. Jego stanowczy
męski wzrok sprawił, że kolana pode mną lekko się ugięły.
Wysunęłam
dłoń z silnego uścisku. Skinęłam głową w stronę Saia, aby potwierdzić, że mogę
zaczynać. Przystanęłam na środku. Miałam idealny widok na wszystkich zebranych
w tej sali. Każdy dokładnie mnie lustrował. Czułam, jak stres zaczyna powoli
wdzierać się w moje myśli. Nie! Sakuro, musisz się uspokoić. To bardzo ważne.
Skupiłam się, a następnie zaczęłam swoją długo przerabianą prezentacje.
„Ktoś
mi kiedyś powiedział, że jeśli chcesz być najlepszy, musisz iść i zdobyć to.
Nie można przestawać brnąć do swojego celu. Zebraliśmy się tu wszyscy, ponieważ
to sukces jest tym, czego chcemy.”
Z
każdym wypowiedzianym przeze mnie zdaniem skupiałam większą uwagę. Czułam, że
to, co mówię, dociera do słuchaczy. Zdecydowanie wypowiedziałam ostatnie słowa,
poczym usłyszałam oklaski podziękowania. Sai wstał, kierując się w moją stronę.
Jako szef firmy powinien teraz zabrać głos.
Zajęłam
swoje miejsce, wsłuchując się w słowa przyjaciela. Niestety, ku mojemu
zdziwieniu ktoś rozpraszał mnie, szturchając stopą pod stołem. To był nie kto
inny jak Sasuke Uchiha. Spojrzałam na niego w złowrogi sposób, mówiący „Daj mi
już święty spokój". On tylko puścił mi zalotnie oczko, skrywając uśmiech
za podpartymi rękoma. Dlaczego on musi mnie tak denerwować? Czy jestem gotowa
na współprace z nim? Nie przestawał mnie zaczepiać. Irytujący ! Nie będę
dłużna. Z żarem wpatrywałam się w jego czarne źrenice, oddając mu kolejno kopniaki.
Dałam się tak łatwo wciągnąć w tę jego prostacką gierkę. Nasze zaczepki stawały
się coraz bardziej chaotyczne, co w końcu nie mogło umknąć zainteresowaniu
innych. Zamachnęłam się, by zadać ostatni cios. Sasuke zwinnie się wycofał, co
poskutkowało solidnym uderzeniem w dolną część stołu. Co za wstyd! Złapałam się
za głowę, czując, jak moje policzki zaczynają piec. Jak mogłam zachować się tak
nieprofesjonalnie. Milczenie przerwał Naruto, aby wypowiedzieć się w imieniu
firmy.
<<>>
Negocjacje
i spisanie na zakończenie umowy trwało kilka dobrych godzin. Wszyscy lekko
zmęczeni opuszczaliśmy sale. Wiedziałem, że wynik tego spotkania będzie od
samego początku pozytywny. W końcu Sai to mój stary przyjaciel, z którym bardzo
dawno chciałem połączyć swoją firmę. Wychodząc, zauważyłem, jak różowo włosa
kobieta rozmawia ze swoim asystentem. Zwróciłem się w ich kierunku.
–
Sasuke! Widziałem, że tak to się zakończy. – Naruto zawiesił mi się na
ramieniu.
–
Zjeżdżaj – burknąłem, zrzucając ciężar.
–
Jak zwykle naburmuszony, czy ty się kiedyś uśmiechasz? – zapytał, dokładnie
mnie lustrując.
Wpatrywałem
się w cudowną kobietę, do której drogę właśnie mi blokował. Odwrócił się,
dostrzegając mój punkt zaczepienia. Chaotycznie zwrócił się ponownie w moim
kierunku.
–
Chyba nie zamierzasz... - Nie dokończył, ponieważ zwinnie go wyminąłem.
–
Zamierzam – odowiedziałem, ruszając w jej kierunku. Niestety coś znów mnie
zatrzymało. Czy nigdy nie dojdę do celu? Zdenerwowany spojrzałem w kierunku
przyjaciela, który przytrzymał mnie ręką. Jego mina była dość wymowna.
–Sai?
- Spytałem zaskoczony spodziewając się Uzumakiego.
–
Jeśli stanie się jej kiedyś krzywda, będę wiedział do kogo się zwrócić – odparł
oschłym tonem.
–
Nic jej nie zrobię – rzuciłem, spoglądając z irytacją na Saia. Poluzował uścisk
na moim ramieniu, pozwalając mi odejść. Skierowałem się ponownie w obranym
kierunku. Znów się zatrzymałem, jednak nie z powodu czyjejś siły, a z
dezorientacji. Kobiety do której zmierzałem już tam nie było.
Wyszedłem
przed budynek firmy Saia. Zrobiło się ciemno. Przyglądałem się niebu.
Zmarszczyłem nos niezadowolony z czarnych gęstych chmur. Lada moment miało
zacząć padać. Nie wiem dlaczego, mimowolnie obejrzałem się w prawą stronę.
Dojrzałem ją. Jej różowe włosy były rozwiane przez wiatr. Swoimi drobnymi
dłońmi pocierała zmarznięte ramiona. Było chłodno, a ona nie miała na sobie nic
poza sukienką. Podszedłem wolnym krokiem do trzęsącej się istoty.
<<>>
Dlaczego
nie przewidziałam, że wrócę wieczorem i może być tak zimno! Na swoim chłodnym
ciele poczułam gorący oddech. Ktoś w niewielkiej odległości stał za mną,
delikatnie drażniąc moją skórę.
–
Zmarzniesz. – Usłyszałam zrezygnowany głos i ciche westchnienie, poczym na moje
ramiona opadł ciężki, jednak cudowny w dotyku materiał. Zbyt duże zwisające
rękawy sięgały mi do kolan. Odwróciłam się do właściciela marynarki, by ze
zdziwieniem dostrzec ciemne tęczówki Uchihy.
-
Nie trzeba, ja… – Chciałam się sprzeciwić jednak na darmo. Jego dłoń musnęła
mój chłodny policzek, przeczesując palcami włosy. Rozszerzyłam zdziwiona oczy.
Co on wyprawia, ktoś może nas tu razem zobaczyć. Samych, wpatrujących się w
siebie z pożądaniem. Otrząsnęłam się. Zrobiłam krok w tył.
–
Muszę wracać do domu, mam trochę zajęć na dziś. – odparłam, kierując się w
dobrze znaną mi stronę. Usłyszałam jak rusza za mną. Jego spokojny oddech za
swoimi plecami.
–
Dokąd idziesz ? – rzuciłam, nie odwracając się w jego kierunku. Nie usłyszałam
odpowiedzi. W moich uszach dudniły tylko kroki stąpające po chodniku.
Spojrzałam w niebo, po czym przyśpieszyłam. W jednej chwili z ciemnego jak
smoła nieba uderzył piorun, wydając przeraźliwy odgłos. Mimowolnie podskoczyłam
z głośnym wrzaskiem na ustach. Znów nieco dodałam kroku. Bałam się burzy, a ona
chętnie zbliżała się coraz szybciej.
Rozległ
się kolejny trzask na niebie. Krzyknęłam ze strachu. Czułam się jak zagubiona
mała dziewczynka, która znalazła się daleko od domu. Przysłoniłam rękami uszy. Zamknęłam
oczy, ruszając biegiem przed siebie. Byłam przerażona. Nie chciałam jej
widzieć, nie chciałam. Poczułam, jak zahaczam stopą o coś ciężkiego i tracę
równowagę, gdy ktoś szarpnął mnie za rękę.
–
Biegasz z zamkniętymi oczami? Jesteś niepoważna. – Zadrwił sobie ze mnie
mężczyzna, który przez dłuższy czas maszerował za mną. Uchyliłam powieki.
Kolejne światło rozbłysło na niebie, rozchodząc się hałaśliwie. Nie kontrolując
własnego ciała zacisnęłam mocno dłonie na koszuli Uchihy. Jego silne ramiona
objęły moje ciało, po czym straciłam grunt pod nogami. Trzymał mnie na rękach,
a ja ze strachu coraz mocniej gniotłam jego ubrania. Całą sobą wdychałam ten
męski zapach, szukając dla siebie bezpiecznego miejsca. Łza pociekła po moim
policzku. Nawet nie wiem kiedy zmęczona odpłynęłam.
Z każdą chwilą powietrze stawało
się coraz bardziej duszne i wilgotne. Wpatrywałam się w okno, wyczekując
powrotu rodziców. Nastroju nie poprawiał mi widok ciemnych chmur, kłębiących
się na niebie. Ich masywne, czarne i granatowe kształty przybierały groźny
wygląd. W pewnym momencie dobiegł mnie odgłos grzmotu. Niebo rozbłysło na
moment, by po chwili ponownie pogrążyć się w ciemności. Zerwał się chłodny
wiatr, który zaczął szaleć po okolicy. Wyginał drzewa, jakby na jego drodze
stały tylko delikatne patyczki. Chmury się oberwały, a z nieba zstąpiły ciężkie
krople deszczu. To była okropna burza. Niecierpliwie czekałam.
Wypatrywałam
choćby jednej duszy błąkającej się w tym niebezpiecznym czasie. Ulice były
opustoszałe. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Czy jednak jest ktoś,
kto nie boi się tej szalonej pogody? Schodząc z parapetu, wsunęłam stopy w
ciepłe kapcie i bezszelestnie udałam się w stronę drzwi. Dlaczego zachowywałam
się tak podejrzliwie? Może dlatego, że nie było to rzeczą normalną, aby
odwiedzać kogoś podczas burzy. Przystanęłam, spoglądając niepewnie do oczka w
drzwiach. Policja ? Zasunęłam na zamek łańcuszek po czym uchyliłam drzwi.
– Witam – odparłam, nie
pozwalając im na wgląd do całego mieszkania. – Co panów tu sprowadza o tej porze
– spytałam, a kolejny grzmot doszedł moich uszu.
Policjanci byli
przemoczeni a ich miny były dość ponure. Czego można się spodziewać podczas tak
przygnębiającej pogody.
–
Pani Sakura Haruno ? – zapytał jeden, wpatrując mi się głęboko w oczy.
–
Tak – odpowiedziałam, wyczuwając napięcie w jego głosie.
–
Mamy złe wieści. Piorun uderzył w drzewo i pani rodzice... nie przeżyli
wypadku.
<<>>
Chłód
ściany przeleciał po moich plecach. Oparty spoglądałem na delikatną kobietę
pogrążoną w niespokojnym śnie. Powoli dochodziła piąta rano. Nie spałem. Nie
mogłem zasnąć. Rozejrzałem się po skromnym mieszkaniu. Jak na kobietę, która
nie zarabiała mało w firmie Saia nie opływała w dostatkach. Sądząc po wystroju
wnętrza żyła skromnie i schludnie. Powoli podniosłem się spod ściany. Nie było
to proste zadanie, ponieważ po całonocnym kuleniu się moje kości były obolałe i
zastałe. Ręką przeczesałem swoje włosy. Znów ukradkiem spojrzałem na
różowowłosą. Była niespokojna. A przecież burza już ustała. Zapowiadał się
teraz nowy i pogodny dzień. Zbliżyłem się do jej łóżka. Wyglądała tak
niewinnie. Tak kusząco. Gdybym nie znalazł podpisanych kluczy z jej mieszkania,
dalej siedzielibyśmy mokrzy na dworze. – Jesteś taka irytująca – burknąłem pod
nosem, jednak nie mogłem powstrzymać lekkiego uśmiechu. Cała ta sytuacja
wydawała mi się dość dziwna. Zapominałem
się. Gdzie podziała się moja stanowczość. Ta obojętność. Ta kobieta sprawiała,
że mój świat zaczynał się rozpływać. Pobudzała uczucia, które nie były mi wcześniej znane.
Ujrzawszy
drobne ciarki na jej ciele, okryłem ją długim kocem. Wróciłem do dokładnego
ilustrowania jej mieszkania. Na komodzie dojrzałem kilka ramek ze zdjęciami. Na
pierwszym widniała jej sylwetka, jednak wydawała się nieco młodsza. Przy niej
znajdował się mężczyzna obejmujący kobietę o równie różowych włosach, jak
Sakura. Już wiem, po kim odziedziczyła swoje piękno. W kolejnych ramkach
dojrzałem również kobietę, jednak przedstawiała się ona w tle ze swoimi
znajomymi. Na jednym była nawet Ino, narzeczona Saia. Odstawiłem ramki na swoje
miejsce poczym skierowałem się w stronę kuchenki.
O
tej godzinie zwykle piłem już swoją pierwszą kawę. Zagotowałem wodę. Otwierałem
kolejno szafki w poszukiwaniu mocnej kawy. Odsuwając herbatę ku mojemu
zdziwieniu stała tam tylko... – Inka ? Poważnie ? – Spojrzałem
rozczarowanym wzrokiem w kierunku leżącej kobiety. Z ponurym westchnieniem
zalałem sobie kubek kawo podobnego wytworu.
Zająłem
miejsce na jednym z krzesełek przy stole, wyciągając swój telefon. Trzy smsy od
Naruto. No tak. Nie było chwili, żeby ten głąb czegoś ode mnie nie potrzebował.
Odczytałem wiadomości, z których nie wynikało nic godnego uwagi. Zabierałem się
za mobilne sprawdzanie banku, gdy do moich uszu dobiegło ciche szuranie po
podłodze. Kątem oka dojrzałem postać Haruno zawiniętą w biały aksamitny
szlafrok. Zaspanym wzrokiem buszowała po szafkach, do których niedawno
zaglądałem ja. Obserwowałem ze zdziwieniem jej poczynania. Otwierała wszystkie
kolejno, jakby sama czegoś szukała. Nie wiedziała gdzie ma rzeczy we własnym
mieszkaniu? Otworzyła dolną szafkę, skąd wyciągnęła kawę rozpuszczalną.
Cholera! Ze złością spojrzałem na swój w połowie pusty już kubek.
-
Jesteś zabawny – odparła, nie odwracając się.
–
A ty za to denerwująca – odpowiedziałem, opróżniając go do końca.
–
Więc po co tu jeszcze jesteś? – spytała, tym razem stojąc obok, intensywnie się
we mnie wpatrując. Zupełnie jakby mówiła „Idź już sobie, nie jesteś tu mile
widziany". Wstałem lekko poirytowany. Kobiety nigdy mi się nie stawiały.
–
Każda na twoim miejscu błagałaby mnie, abym został na noc kwiatuszku. A ty
dostałaś to zupełnie za darmo. Czekam na rekompensatę – dodałem, również
wpatrując się w jej oczy. Zauważyłem, jak z każdą chwilą jej policzki nabierają
purpurowego koloru.
–
Ah tak? – odpowiedziała spokojnym odrobinę kuszącym głosem. Poczułem, że
wygrałem ten pojedynek. Napawałem się satysfakcją. Zaznaczała palcami ścieżkę
po mojej klatce piersiowej, schodząc coraz niżej. Jeszcze bardziej zmniejszyła
odległość między nami, drażniąc oddechem moje ciało. Delikatnie przygryzła
wargę, spoglądając na mnie rozanielonym wzrokiem. Była cudowna. Taka kusząca.
Gorąco zaczynało ogarniać moje ciało. Czułem, jak w moich bokserkach robi się
coraz mniej miejsca. Pragnąłem jej tu i teraz. Chwyciłem za jej podbródek, aby
jeszcze bardziej zbliżyć ją do siebie.
-
Zaczekaj, mam coś dla ciebie specjalnego. – Odsunęła się z uśmiechem. Popchnęła
mnie na kanapę, po czym w podskokach zniknęła za drzwiami łazienki. Ekscytacja
brała nade mną górę. Energicznie rozpinałem guziki swojej koszuli. Pochłonięty
tym, co miało się za chwilę wydarzyć, nie zwróciłem uwagi, że różowo włosa
stała już tuż przede mną. Usłyszałem głośne uderzenie o blat stołu.
–
Co ty wyprawiasz? - zaśmiała się, zerkając na mnie z rozbawieniem. Nie tego się
spodziewałem. Na stole stała plastikowa miska z wodą, z której uciekała na boki
piana. Sakura nie była ubrana w kuszącą bieliznę, co miałem w nadziei ujrzeć, a
domowy dres i koszulkę na ramiączkach. Nie były to na pewno ubrania, w których
chodziłaby do pracy.
–
Skoro spędziłeś noc w moim domu, zupełnie za darmo, musisz to teraz odpracować!
– Rzuciła w moim kierunku mokrą szmatkę. Całe moje pozytywne nastawienie do
tego poranka prysnęło niczym bańka mydlana. Siedziałem bez koszuli przygotowany
na kolejną niesamowitą przygodę z Sakurą, która okazała się niczym innym jak
fiaskiem. Zdenerwowany wyminąłem jej jeszcze roześmianą sylwetkę, kierując się
w stronę kuchni. Zrobiłem sobie mocniejszej kawy, zajmując miejsce przy stole.
Ze zdenerwowaniem obserwowałem jej poczynania.
<<>>
Co
za gbur! Złapałam za mokra szmatkę, w myślach przeklinając jego arogancję. Czy
on naprawdę myślał, że znów oddam mu się bez zastanowienia? Nikt nie kazał mu
tutaj przychodzić, a już na pewno nie zostawać na noc. Prychnęłam pod nosem,
otwierając duże okno.
–
Jest godzina szósta rano, a ty zamierzasz myć okna ? A co jeśli znów zacznie
padać? – Usłyszałam jego natrętny głos.
–
Chcę mieć czyste okna, ponieważ tylko pięknymi oczami można dostrzec to, czego
nie możemy zobaczyć normalnie.
-
Chcesz mieć ładny widok na pizzerie ? – Parsknął irytującym śmiechem.
Zacisnęłam mocniej ścierkę w ręce. Spojrzałam kątem oka na ramki ze zdjęciami.
–
Wypatruję kogoś – odpowiedziałam nieco smutnym głosem, a cała radość z
dokuczania nieproszonemu gościowi uleciała. Usiadłam na parapecie, spoglądając
na ulice. Ludzie śpieszący się do pracy kolejno zaczynali maszerować po
chodniku.
–
Z takim charakterkiem nikt do ciebie nie przyjdzie. – Odezwał się swoim chłodnym
i osowiałym tonem.
–
Oni kochali mnie taką! – Odwróciłam się na pięcie, ze zdenerwowaniem podchodząc
do szatyna. –Nienawidzę cię Sasuke Uchiha! Nienawidzę. – Zaczęłam krzyczeć,
osuwając się na ziemie. Słyszałam tylko ciszę i czułam, jak moje policzki stają
się wilgotne. - Mamo – wymamrotałam pod nosem, podpierając się rękoma o
podłogę. Pozwoliłam, aby łzy stopniowo skapywały na panele.
Niespodziewanie
poczułam, jak jego ciepła dłoń ociera mój mokry od płaczu policzek. Za
podbródek uniósł moją twarz do góry, by móc zrównać się ze mną spojrzeniem.
Jego postawa nieco się zmieniła. Nie patrzył na mnie teraz z irytacją i
pożądaniem. A z pokorą. Widziałam, że czuł się nieco winny. Że ta sytuacja go
przytłoczyła. Może i nie wiedział jak się zachować, aby pocieszyć kobietę, a
już na pewno przeprosić. Jednak objął mnie swoim ramieniem i mocno przycisnął
do siebie. Poczułam ciepły pocałunek złożony na moim czole. Otworzyłam szerzej
oczy niedowierzając, że jest zdolny do tak delikatnego gestu.
-
Daj mi tę szmatę. – powiedział spokojnie. –W takim stanie prędzej wypadniesz
przez to okno, niż będziesz przez nie spoglądać. - Z jego pomocą wstałam na
równe nogi. Otarłam rękawem łzy, które przestały napływać mi do oczu.
Zaskoczona spoglądałam na jego poczynania. Namoczył odebraną ode mnie szmatkę,
zaczynając przecierać okna. Widok był dość zabawny z racji na to, że jeszcze
chwilę temu nie wyglądało, jakby zamierzał ruszyć się z krzesła. Stałam w
szoku, który unieruchomił moje ciało.
–
Będziesz tylko zaglądać?- burknął, nie racząc na mnie spojrzeć. Ocknęłam się z
letargu, obrywając drugą ścierką, która opadła na ziemie po zderzeniu z moim
brzuchem. Uniosłam delikatnie kącik ust i z zadziornym uśmieszkiem ruszyłam w
jego stronę.
–
Nie zostawiaj smug – rzuciłam w jego kierunku, wiedząc, że poddenerwuję
mężczyznę.
–
Czy panna Haruno uważa, że nie potrafię umyć okna ? – spojrzał na mnie
wymownie. Posłałam mu zadziorny uśmieszek, nie odpowiadając na jego pytanie.
Zaczęłam myć drugą stronę szyby, gdy nasz wzrok ponownie się spotkał. Muszę
przyznać, że jego widok wprawiał mnie w niemałe zakłopotanie. Jego energiczne i
skupione ruchy na zajęciu, za które się zabrał, zakłócały moje trzeźwe
myślenie. W dodatku jego nagi tors, który pobudzał moja wyobraźnię. Jak miło
byłoby poczuć teraz ciepło i zapach jego klatki piersiowej. Spoglądałam na
krople wody spływającej po jego ciele. Szybko skarciłam się za swoje
nieodpowiednie myśli.
–
Przeszkadzam ci ? – Jego głos znów przywrócił mnie do rzeczywistości.. Uniosłam
głowę, aby spojrzeć na jego twarz. Przyglądał mi się przenikliwie, widocznie
rozbawiony. – Chyba coś nieładnego chodzi ci po głowie. Robisz się czerwona – Jego
uśmiech rozszerzył się do granic możliwości.
–
Chyba sobie żartujesz ! – odpowiedziałam, ochlapując go wodą z miski. – Może
otrzeźwiejesz – dodałam, wracając do mycia swojej części okna. Czułam, jak
zmierzał w moim kierunku. Może przesadziłam. Jego oddech był coraz bardziej
wyczuwalny. Starając się go zignorować, nie odstępowałam od okna. Poczułam
silne uściśnięcie na nadgarstku, po czym solidny strumień wody zaczął okalać
moje ciało. Wzdrygnęłam się.
–
Oszalałeś?! – krzyknęłam, przecierając mokrą twarz. W tej chwili zorientowałam się, że zawartość miski właśnie
wylądowała na mojej głowie.
–
Jesteś niepoważny – dodałam, wykręcając koniec koszulki. Ubrania w jednej
chwili zaczęły przylegać do mojego ciała.
–
Nie żartuj sobie ze mnie kwiatuszku. – Zbliżył się do mnie, przyciągając moje
biodra. Byłam zdezorientowana. Z racji, że moje mokre ciało było schłodzone,
jego gorąco dobijało się do mnie ze zdwojoną siłą. Jego ciepły oddech drażnił
moją szyję. – Wyglądasz teraz seksownie – dodał, ręką sunąc po mojej
przyklejonej do ciała koszulce, która w najgorszym momencie ukazywała krągłe
piersi. Ręką znów przyciągnął moją twarz. Nasze usta dzieliły milimetry.
Przymknęłam oczy. Biłam się z myślami, nie wiedząc czego właściwie w tej chwili
chciałam. Nie mogłam się cofnąć, ponieważ za mną było otwarte na oścież okno.
Moje serce przyśpieszyło, gdy w jednej chwili całą napiętą sytuację zaburzył
dźwięk telefonu Uchihy.
–
Cholera – zaklął, wypuszczając mnie z uścisku, po czym niechętnie skierował się
w stronę telefonu. – Halo? – Zaczął rozmowę w swoim oschłym stylu.– Nie
wydzieraj się Naruto, zaraz tam będę. – Uchiha nieco zdenerwowany rozłączył
się. Z dezaprobatą zwrócił się w moim kierunku, a ja niczym zaczarowana wciąż
stałam w tym samym miejscu.
–
Musimy przełożyć nasz miły poranek – wyszeptał mi do ucha, odgarniając
niesforny kosmyk moich włosów. Jednak tym razem jego ton głosu się zmienił. Nie
był już tak przyjazny, jak parę minut temu. Znów był chłodny i kompletnie wyprany
z uczuć. – Przyjdź wieczorem do mojego biura, a dam ci tyle rozkoszy ile zechcesz
– wyszeptał mi do ucha, a następnie wyminął mnie ubierając opiętą koszulę.
Zarzucił marynarkę na ramie i opuścił moje mieszkanie.
________________________________________________
Kolejna część historii
naszych kochanków. Myślicie, że Sakura będzie potrafiła zmienić nastawienie do
naszego przystojniaka ? Czy Sasuke potrafi mieć także delikatną stronę ?
Zachęcam do
komentowania ;)
HAhahah wielki pan Uchiha myjący okna xD
OdpowiedzUsuńNo nie ty chcesz mnie zabić śmiechem chyba.
Sasuke i jego irytujące, manipulanckie zmiany nastrojów. Eh!!
A wyobraź sobie, jaki musiał być przy tym boskiii *.* ciacho
UsuńMraaw :3 ;)
UsuńOdkąd czytałam ostatniego fanfica minęło chyba z dwa lata (aż sama się dziwię, ze tak długo xD). Twojego bloga podesłała mi przyjaciółka i w końcu zrodziła się we mnie ochota ponownego powrotu do Blogspota. Historia przypomina mi taką komediową wersję Pięćdziesięciu twarzy Grey'a XD. Opowiadanie jest bardzo lekkie i szybko się czyta, co uważam za wielki plus. Wygląd to cud, miód i orzeszki *.*. Wybacz, że przeczytałam tylko trzy rozdziały, z chęcią sięgnęłaby po więcej, ale moje oczy od jakiejś godziny morzy sen XD. Postaram się znaleźć czas i jak najszybciej nadrobić kolejne nocie. Z tego co widziałam, trochę tych rozdziałów masz, więc posiadam idealne zajęcie przed spaniem :3. Aż powraca do mnie ten nawyk niczym nostalgia XD.
UsuńPozdrawiam cieplutko :*
Zapomniałabym!
UsuńINKA XDDDDDDDD
Bardzo się cieszę, że trafiłaś na mojego bloga i zostawiłaś po sobie te ciepłe słowa w komentarzu. To naprawdę jest bardzo cenne dla autora :) Super, że ktoś przekazuje moje opowiadanie dalej!
UsuńRozdziałów troszkę jest, ale podobno szybko się czyta :D haha
Liczę na twoje wsparcie i mam nadzieję, że dalej będziesz ze mną :*
Ps. Inka na pewno postawiła go na nogi! :D
Zapraszam cie również na facebook'a, gdzie podaję bardziej szczegółowe informacje na temat kolejnych rozdziałów i dodatkowych jednopartówek ^^
Usuńhttps://www.facebook.com/Pauly-1121926284541824/?ref=bookmarks