Całą drogę praktycznie
przejechaliśmy w ciszy..Jednym z moich powodów był fakt, że nie
potrafiłam określić swoich uczuć. Do tego doszła sytuacja ze zniknięciem
Hinaty co bardzo mocno mnie zaniepokoiło. Wprawdzie nie słyszałam całej
rozmowy Sasuke z Naruto, a brunet określił ich pogawędkę jako dość
"nieracjonalną" czułam, że coś jest nie tak. Kątem oka zerknęłam na
spiętego Uchihe, który mocno zaciskał dłonie na kierownicy. W geście
zdenerwowania rozłożyłam dłonie na swoich kolanach, aby choć odrobinę
uspokoić ich drżenie. - Nie myśl tyle. Naruto może i jest nieobliczalny i
narwany, ale jeśli mu na niej zależy, a wygląda na to, że tak jest..
nigdy nie pozwoliłby jej od tak zniknąć. - jego głos sprowadził mnie do
rzeczywistości. Odpowiedziałam mu tylko milczeniem.
Podjechaliśmy pod dom
blondyna. Otworzyłam drzwi samochodu, a przed moimi oczami ukazał się
koszmarny widok. Już wcześniej ogród nie cieszył oka, jednak teraz
wyglądał jakby przeszła przez niego niemała wichura. Zwinnym, szybkim
krokiem przeskoczyliśmy połamany krzaczek, który leżał na chodniku przed
frontowymi drzwiami. Błyskawicznie mój mózg zaczął chłonąć bałagan w
pomieszczeniu, który przetwarzał w najgorsze możliwe scenariusze.
Podłogę zdobiły rozbite kawałki szkła i jak można było dojrzeć również
droga, zdobiona porcelana. W każdym kącie walały się chaotycznie
rozrzucone przedmioty. Nie mógł to być włam, ponieważ nie wyglądało, aby
złodzieje wynieśli cokolwiek cennego z mieszkania. Właściwie wszystko
zostało doszczętnie zniszczone. Na środku salonu krążył poddenerwowany
mężczyzna, próbując uspokoić przyśpieszony oddech. - Sasuke! - krzyknął
zaglądając w naszym kierunku. Dopiero, gdy podszedł bliżej dojrzałam
jego podbite oko. - Sakura? - niepewnie mi się przyjrzał. - Spotkałem
ja po drodze.. - rzucił na odczepne Sasuke. Zaglądałam w jego kierunku
nie dowierzając. Gorszej wymówki nie mógł wymyślić. Przecież to
oczywiste, że w środku nocy zamiast spać, wędruję sobie bogatymi
uliczkami. O dziwo chłopak był tak zdenerwowany, że nawet nie
zastanawiał się nad sensem tych słów. - Co się stało Naruto ?! Gdzie
jest Hinata - przerwałam lekko zirytowana. Oboje wpatrywaliśmy się w
jego zakłopotaną twarz, która w jednej chwili wyrażała tysiące różnych
emocji. - Ja.. - zaczął jąkając się. - Mów głąbie! - ponaglił go równie
podenerwowany Sasuke. - Spaliśmy w łóżku, gdy po mieszkaniu rozniósł się
dzwonek do drzwi. Niechętnie zgramoliłem się z wyrka, by zobaczyć kogo
niesie o takiej godzinie. Szczerze sądziłem, że to ty Sasuke, znów nie
mogłeś spać i przyszedłeś do mnie.. - opowiadał mocno zagłębiając się w
przebieg wydarzeń.
" Obudził mnie dziwny
hałas na dworze, by po chwili ktoś natarczywie nadużywał mojego dzwonka
do drzwi. Nie chciałem obudzić Hinaty, dlatego zwinnie wyciągnąłem ramie
spod jej śpiącego ciała. Wyglądała ta pięknie i niewinnie. Powieki
przysłaniały jej zmęczony oczy, a włosy delikatnie opadały na policzek.
Opuszczając sypialnię przeczesałem dłonią swoje rozczochrane włosy
poprawiając osunięte bokserki. Uśmiechnąłem się na myśl naszej wspólnej
nocy. To niesamowite jak bardzo do siebie pasujemy. Z szerokim uśmiechem
zbliżyłem się do drzwi. - Ten Sasuke, nigdy nie wie kiedy ma przyjść ze
swoimi problemami - wymamrotałem otwierając je. Jakie było moje
zdziwienie, gdy do pomieszczenia momentalnie przedarł się obcy
mężczyzna. Miał włosy dłuższe nawet od Itachiego! Spięte w kucyk. Jego
szare oczy po prostu pożerały mnie na miejscu. Zanim zdążyłem ogarną
sytuacje, znalazłem się na ziemi. Był szybki.. Nie zdążyłem się obronić
dlatego przyjąłem prawego sierpowego na twarz. Lamus ze mnie. Reszta
potoczyła się bardzo szybko. Usłyszałem płaczliwy głos Hinaty, który
przykucnęła przy mnie przez moment. Miała na sobie tylko moją za dużą
dla niej koszulkę. Teraz po tych pięknych policzkach spływały tylko łzy.
Ktoś szarpnął ją za ramię ciągnąć w stronę drzwi. W pomieszczeniu
dojrzałem trzy sylwetki. - Hinata! Jestem rozczarowana! Jak mogłaś nam
to zrobić. - krzyczała kobieta. Nie dojrzałem wszystkiego ponieważ jedną
dłonią zakrywałem obite oko. - Kim jesteście do cholery?! I dlaczego
krzywdzicie Hinatę?! - podniosłem się mocno zdenerwowany. Właśnie obcy
mi ludzi zamierzali zabrać mi kobietę mojego życia. - Jestem jej matką, a
ty więcej się do niej nie zbliżysz zboczeńcu! - kobiecy głos obijał się
w mojej głowie. Wszystko potoczyło się momentalnie. Wyprowadzili
Hinatę. Rzuciłem się w ich kierunku, jednak samochód już ruszał z
piskiem opon... "
- Pobiegłem za nimi .. jednak nie dałem rady - wydyszał blondyn lekko się już uspokajając.
- Wiedziałam, że tak
może się w końcu stać, ale nie sądziłam, że tak szybko - zamyśliłam się.
Czułam, że ucieczka Hinaty nie skończy się na zapomnieniu o sprawie.
Ona musi z nimi porozmawiać i nareszcie się postawić. Kocha tego
chłopaka, dlatego wierzę, że odnajdzie w sobie tyle odwagi. - Naruto!
Doprowadź się do porządku. Masz wyglądać elegancko. - napomniałam go
wprowadzając zimną krew. Ci mężczyźni kompletne nie wiedzieli jak
walczyć o swoje. - Co masz na myśli Sakurka ? - spytał niepewnie. -
Chyba nie zamierzasz odpuścić ? Wybierzemy się do państwa Hyuuga. -
skomentowałam pewna siebie. Kto jak kto, ale Hinata to moja najlepsza
przyjaciółka. Dobrze wiem, że ona by mi pomogła w potrzebie, dlatego ja
nie zamierzałam jej zostawiać na pastwę tego roztrzepanego Naruto.
_____
Kątem oka zerkałem na
spokojną twarz różowowłosej. Oparła się o bok fotela łapiąc ciepło
promieni słońca. Dochodziło południe, a od paru godzin byliśmy już w
trasie. Nie sądziłem, że jest w stanie być taka spontaniczna. Prawda,
zaskakiwała mnie od dłuższego czasu, ale czuję, że chcę poznawać ją
jeszcze bardziej. W każdym szczególe. Właściwie, to nie wiem kiedy
zaczęła mnie tak bardzo fascynować. Już nie tylko od strony fizycznej,
ponieważ tą doskonale już odkryłem. Jest zupełnie taka jak ja. Dobrze
wie, czego potrzebuje i oczekuje od mężczyzn.
Zostały nam jeszcze dwie
godziny drogi. Nie ukrywam, sam byłem już zmęczony. Całą noc przespałem
na kanapie, a do tego od wczesnego rana jesteśmy w drodze.. Jak na
zawołanie ukazał się znak zjazdu na postój i dość skromną restaurację.
Już dawno wyjechaliśmy z jakiegoś większego miasta, mijając za oknem
tylko pola i lasy, od czasu do czasu przerywane drobnymi pobocznymi
knajpkami. Haruno zupełnie nie zareagowała na zatrzymanie się pojazdu,
co było mi nawet na rękę. Chciałem odpocząć, a nie należała do cichych
osób. Zupełnie jak Naruto. Spał na tylnych siedzeniach z wyciągniętymi
nogami na bocznej karoserii. Nie czekając udałem się do budynku. Jak
przewidziałem wnętrze nie było przepełnione przepychem. Stoliki były
proste, drewniane okryte tylko beznadziejnymi obrusami. Pieprz i sól to
jedyne co się na nich znajdowało. Towarzystwo skupiało się głównie na
mężczyznach popijających solidne kufle piwa. Rozpiąłem guzik swojej
ciemnej koszuli, którą ubrałem z rozkazu naszej różowej królowej. Nie
mogłem prezentować się jak zwykły jak to nazwała w mieszkaniu
"chuligan", czy "złodziejaszek". Uśmiechnąłem się na tę myśl.
Skierowałem się w stronę
barku ignorując podejrzliwe spojrzenia. - Trzy mocne kawy - rzuciłem
chłodno do kobiety ubranej w firmowy uniform. Tak mogłem przypuszczać,
jednak nie byłem do końca przekonany czy powinny być tak mocno
wydekoltowane. Przyjrzała mi się uważnie posyłając zalotny uśmiech.
Dobrze znałem takie uśmieszki. Płeć damska est taka prosta. Mógłbym
zostać profesorem od spraw odczytywania oczekiwań i chęci kobiet. Ta
oczywiście nie była wyjątkiem. Te delikatne gesty bawienia się kosmykiem
włosów. Intensywny wzrok wpatrujący się w moje tęczówki. Kokieteryjny
uśmiech i oblizywanie wargi. Tak proste triki, z którymi spotykałem się
praktycznie codziennie. Jednak tym razem nie miałem ochoty na żadne
podchody. Oczywiście, nie miała na co liczyć. - Ja poproszę z mlekiem -
usłyszałem melodyjny głos i postać, która przystanęła obok mnie. Stała
taka niewinna, z delikatnie rozczochranymi włosami od spania. Zupełnie
niewzruszona kobietą za ladą i otoczeniem, które wręcz rozbierało ją
wzrokiem. Doskonała sytuacja, żeby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Wracaj do samochodu kochanie, zaraz do Ciebie przyjdę - wysiliłem się
na ciepły ton głosu całując oszołomioną Sakurę w czoło. Jej policzki
zrobiły się tak dziecinnie czerwone. Oszołomiona skinęła głową łapiąc
dwie saszetki cukru. Wyminęła mnie pustym wzrokiem wędrując w stronę
wyjścia. Sam odebrałem gorące napoje od widocznie podirytowanej
pracownicy. Z szatańskim uśmieszkiem opuściłem "lokal".
Siedziała na fotelu tam
gdzie ją ostatni raz zostawiłem. Cała czerwona wpatrywała się w przednią
szybę. - Twoja kawa - wyciągnąłem dłoń z gorącym napojem, który
momentalnie odebrała. Jak obudzona z transu podziękowała mi tak
delikatnym dziewczęcym tonem.
- Wszystko w porządku ? -
zapytałam z kpiącym uśmiechem. Zawsze doprowadzał ją do szału. Lubiłem
to. Jak się denerwuje jest urocza. - Tak - uraczyła mnie ciepłym
uśmiechem. Zaskakująca. - Sakurcia! Opaliłaś się chyba! Jesteś cała
czerwona na twarzy! - zaśmiał się Naruto podnosząc do pozycji siedzącej.
- Naruto !!! - krzyknęła po chwili wybuchając głośnym śmiechem. Tej
kobiety naprawdę nie potrafię rozgryźć.
_________
Mój boże. Sakura! Dałam
się tak łatwo zawstydzić. Zupełnie nie wiem dlaczego. Normalnie
odpyskowałabym mu swoim ciętym językiem, bądź spojrzała spod byka.
Robisz się słaba dziewczyno. Nie potrafię określić co dzieje się z moim
ciałem, gdy ten jeden mężczyzna na mnie patrzy. Mówi do mnie.. Ton z
jakim się do mnie zwraca.. Wariuję! Resztę drogi starałam się nie
zwracać na siebie uwagi, by jak to tylko jeszcze możliwe zakryć swoje
zakłopotanie. Na moje szczęście ujrzałam już dobrze znane mi tereny.
Właśnie wjechaliśmy na ogromną posiadłość Hyuuga. Owszem. Mieszkała na
wsi, ale to wcale nie oznaczało to, że należała do najbiedniejszych
rodzin. Wręcz przeciwnie. Działalność gospodarcza Hyuuga była tu bardzo
dobrze znana. Każdy kto chciał choć zaistnieć w tej branży powinien znać
jej rodziców. Ku naszym oczom rozciągały się ogromne dobrze
zagospodarowane hektary pól, po których poruszały się najdroższej
jakości traktory i inne wszelkiej maści urządzenia, których zastosowania
nawet nie znałam. - Skręć tutaj - wskazałam dłonią pobliskie
skrzyżowanie nawigując Uchihe. Mamrotał tylko coś niesłyszalnego pod
nosem. Oczywiście, nie podobało mu się, że musiał robić co mu karzą. Ah
ta jego duma kiedyś go zagubi. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wjechaliśmy
na posiadłość ogromnego gospodarstwa. Naruto podniósł się do pozycji
siedzącej poprawiając lekko wygniecioną koszulę. - Zaczekajcie w
samochodzie - pouczyłam ich zauważając mężczyznę, który odprowadzał
konia do stajni. Bardzo dobrze go znałam.
- Sakura? - skierował
się niepewnie w moim kierunku. - Neji ! - uśmiechnęłam się ściskając
jego dłoń na powitanie, na co on pociągnął mnie mocno przytulając. -
Dawno się nie widzieliśmy. Jesteś jeszcze piękniejsza, niż cię ostatnio
widziałem - zaśmiał się wypuszczając z objęć. - Hinata jest w domu ? -
skierowałam rozmowę na właściwy tor. - Ta.. Nie wyszła dziś jeszcze z
pokoju. - podrapał się zakłopotany po głowie. Już otwierałam usta, by
coś dodać jednak przerwał mi hałas zza pleców i widok zdenerwowanego
Naruto, który właśnie biegł w naszym kierunku.
- Głąbie! Zatrzymaj się!
- krzyknął za nim zdenerwowany Uchiha. Nie wyglądało to najlepiej! Mój
plan zakładał, że Naruto przedstawi się jej rodzinie z tej dobrej
strony, a on właśnie zamierzał uderzyć jej kuzyna! Zamknęłam oczy by nie
widzieć tej makabrycznej porażki, gdy ciało blondyna zatrzymało się
przed nami pod wpływem uścisku bruneta. W ostatniej chwili udało mu się
go pochwycić! - Chcesz mi oddać ciamajdo ? - zaśmiał się starszy Hyuuga.
- Gdybym tylko mógł, roztrzaskałbym ci ten pusty łeb - odezwał się
zaborczo Uzumaki. - Uspokój się Naruto, tak nic nie wskórasz - pouczył
go Sasuke, który chyba dobrze poznał moje intencje. Na jego słowa
blondyn odrobinę się uspokoił taksując Nejiego wzrokiem zabójcy.
- Jeśli zostawię was tu
samych, nie pozabijacie się ? - spytałam błagalnym głosem składając
dłonie. - Nie mogę Ci tego obiecać Sakurka - usłyszałam głos Naruto,
który oberwał właśnie w głowę z ręki Sasuke. Fuknął zdenerwowany w jego
kierunku. - A ty jesteś jego opiekunką ? Gdzie zgubiłeś spódniczkę? -
zaśmiał się Neji. Odetchnęłam ciężko, gdy to Uzumaki trzymał teraz
nabuzowanego Uchihę. - Czy mogę wiedzieć, co tu się dzieje ? -
usłyszałam mocny męski głos po czym wszyscy odwrócili się w tym samym
kierunku. Jak zwykle opanowanym, dostojnym krokiem zmierzał do nas
ojciec Hinaty. - Naruto! To twój przyszły teść - szturchnęłam
oszołomionego chłopaka łokciem. Natychmiast doprowadził się do porządku
stając prosto.
- Witam nazywam się Na..
- zaczął wyciągając dłoń w jego kierunku. Ten jednak wyminął go
zwracając swoją uwagę na mnie. - Dzień dobry Sakuro , co cię do nas
sprowadza? Myślałem, że wyjechałaś. - mówił ciepłym ojcowskim głosem. -
Witam Panie Hyuuga. Tak, właściwie to przyjechałam z Panem porozmawiać -
uśmiechnęłam się słodko. Pewnie, że to zawsze działało! Jak bezbronny
uśmieszek małej dziewczynki nie mógł rozmrozić lodowatego serca.
- Jeśli macie na myśli
powrót ,Hinaty do Tokio i mieszkanie pod jednym dachem z tym .. -
zlustrował Uzumakiego od dołu do góry zatrzymując się na jego
zakłopotanym spojrzeniu. - z tym.. nieokrzesanym małolatem. To moja
odpowiedź wciąż brzmi NIE... Szkoda waszego zachodu. - odpowiedział
przybierając poważną minę. To nie będzie dla mnie proste zadanie.. Teraz
to ja miałam ochotę się na nich wszystkich rzucić, by się opamiętali.
________________________________________
Mam
nadzieję, że się podobał i zapraszam do śledzenia ich dalszych losów.
Czy Pan Hyuuga łatwo się ugnie? A może porwą Hinatę i uciekną? ;D Jaką
taktykę obierze Sakura i jaką rolę zagra w tym wszystkim Sasuke. Walcz
Naruto!
Walcz Naruto!
OdpowiedzUsuńJak tylko pojawił się Pan Hyuuga to przed oczami stanęła mi scena z Boruto, gdzie Hiashi jest pokazany jako zafiksowany na punkcie wnuków dziadek. Hn jakoś nie mogę nadal się pogodzić ze zmianą jego charakteru w anime ;)
Co do rozdziału to znów jakoś szybko przeminął. Krótka scena w przydrożnym barze i kolejne droczenie się Sasuke z Sakurą było nawet urocze ale chcę więcej WIĘCEJ xD
Lecę dalej!
~ Kropcia