poniedziałek, 5 czerwca 2017

06. Obietnica

Nie spałam już dobre 20 minut. Spoglądałam na biały sufit powracając myślami do wczorajszej nocy.
„ – jesteś niesamowita .... – będę widywał się tylko z Tobą „ - Te wspomnienia sprawiały, że musiałam być teraz na twarzy niesamowicie czerwona.
„ Przecież.. jest nam dobrze razem ... w łóżku .. „ – zarzuciłam kołdrę na głowę. Znów dałam się mu podejść. Znów oddałam się chwili, a teraz będę żałowała cały miesiąc. Ale.. Był taki inny. Taki .. ciepły i osiągalny. Ściągnął przy niej swoją chłodną maskę. Poprosiłam go o czas.. miałam wtedy straszny mętlik w głowie. Ostatecznie ta noc mogła skończyć się naprawdę dobrze. Czułam, że wczoraj się naprawdę zbliżyliśmy, ale czy on patrzał na mnie tylko przez pryzmat przyjemności ?
Jakaś cześć mnie właśnie krzyczała ! Ale drań ! Sakura, zignoruj tego chama! Nie będziesz jego zabawką.. Zignoruj go.. Unikaj. Na pewno da sobie spokój.. Druga połowa jednak podpowiadała, że chcę tej bliskości. Boje się jednak ponownego zranienia.. Boję się, znów czuć tą gorycz jak po rozstaniu z Kibą. Zawody miłosne nie należą do najprzyjemniejszych. Może właśnie to czas, żebym zrobiła coś tylko dla siebie. Jeśli nikt na tym nie ucierpi.. Na pewno nie .. Uhhh ! Sakura ! Jesteś taka beznadziejna .. Klepnęłam się dłonią w czoło.
Pukanie rozniosło się po moim mieszkaniu. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina 8. Kto miałby przychodzić w odwiedziny o tak wczesnej porze ? Nie miałam zamiaru otwierać.. Chciałam zostać dziś cały dzień w łóżku, ale wieczorem był bal charytatywny.. Właśnie !
Podniosłam się na równe nogi, gdy do moich uszu doszły głosy mojej przyjaciółki Ino. – Haruno ! Nie mów mi, że jeszcze nie wstałaś ! – krzyczała zza drzwi w nosie mając wszystkich sąsiadów.
- Już.. Już otwieram chwila ! – odkrzyknęłam pośpiesznie zarzucając na siebie biały t-shirt i jeansowe ogrodniczki. Poszłam otworzyć drzwi, które za 5 minut byłyby wydrapane przezpaznokcie blondynki.
- Nareszcie ! .. Widzę, wczułaś się w rolę – uśmiechnęła się szeroko przyglądając mi się z góry na dół. Sama miała na sobie ubrany luźny komplet, który nie będzie utrudniał jej pracy. – Możemy wychodzić ? Nie mamy za dużo czasu.. – dodała ciągnąc mnie za rękę. Zdążyłam pochwycić tylko klucze i ostatecznie zamknąć nimi drzwi.
__________________
Po niedługiej podróży dojechałyśmy. Miejsce było cudowne. Wyglądało jak z bajki. Naprzeciwko stał budynek składający się z jednej ogromnej Sali bankietowej z przejściem na taras. Nie był on brzydki, jednak bardzo skromny. Szarawy.. A naszym zadaniem było go całkowicie ożywić. Jedyną rzeczą, która na nim przykuwała uwagę było stojące w rogu duże drzewo wiśni. O tej porze roku pięknie już kwitło, a pogoda również mu dziś oddawała tym samym. Promienie słońca przebijały się między różowymi liśćmi na jego koronie.
- Pięknie – wyszeptałam pod nosem.. – Chodź.. Mamy już trochę asortymentu, który możemy zacząć rozkładać. W bagażniku przywiozłam dwie skrzynki kwitów, którym będziemy zdobić stoły. Wspominałam, że Ino ma naprawdę dobre oko do florystyki ? Jest niesamowita. Zarządza w końcu jedną z lepiej prosperujących tu kwiaciarni. Jednak większość czasu poświęciła się byciu dobrą narzeczoną i panią domu. Dlatego stara się to wszystko tylko nadzorować i doradzać. Dlatego, gdy jej główna kwiaciarka jest w szpitalu musi wziąć się do roboty. Ale od czego ma przyjaciół ..
Obie pochwyciłyśmy po jednej skrzyneczce. Nie było one niesamowicie ciężkie, ale gdyby było ich dużo więcej mogłybyśmy się już na początku mocno namęczyć. – Sai przywiezie nam za godzinę resztę kwiatów – dodała kierując się w stronę budynku. Pokiwałam jedynie twierdząco głową. Sai to dobry chłopak. Cieszę się, że moja najlepsza przyjaciółka miała takie szczęście. Z całego serca życzę im ja najlepiej. Spoglądałam na jej rozpromienioną twarz, gdy tylko wspomniała o brunecie.. Niespodziewanie do mojej głowy powrócił mój książę z bajki.. Kiedy się nim właściwie stał? Chyba to nie ten sam irytujących Uchiha. Jak jedna noc potrafi zmienić zupełnie pogląd. Na moja twarz również wkradł się skromny uśmiech.
- Co się tak szczerzysz Haruno ? – zapytała niespodziewane, a na mojej twarzy pojawiło się zmieszanie. – Wcale się nie szczerzę - zaprzeczyłam zaciskając brwi. – Czyżby to z powodu naszego tajemniczego pana X ? – brnęła dalej. – N.. niee – skłamałam ale moje czerwone policzki natychmiast mnie zdradziły. Obiecuję Ino, że kiedyś przyjdzie czas a dowiesz się jako pierwsza. Na razie wszystko jest takie niepewne. Miałam poplątane myśli. Sam Sasuke jeszcze nie znał mojej odpowiedzi. Ja sama sobie jeszcze jej nie ustaliłam. – W porządku Sakura .. wszystko dowiem się w swoim czasie. Teraz ciesz się tym ile tylko możesz – posłałam jej dziękujące spojrzenie. Była wspaniała.
Stałam na niskiej drabince by powiązać ozdoby na pustych ścianach sali. Miałam dobry humor. Właściwie sama nie wiem czemu. Przecież zupełnie się nie wyspałam.. Wróciłam praktycznie późno w nocy. Nie spałam, przez moje rozbiegane myśli, a nim się spostrzegłam już stałam w drzwiach ciągnięta przez Ino. Wypuściłam ciężko powietrze. Mam chwilę to może powinnam zastanowić się co mu powiem? Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było puste. Ino musiała wyjść pewnie na taras. Zazwyczaj uwielbiałam ciszę, jednak w tym momencie mocno mi doskwierała, ponieważ zostawałam tylko ja i moje wątpliwości.
- Panie losie daj .. kogoś kto nie pryśnie jak zły sen .. – zaczęłam nucić pod nosem piosenkę. Przynajmniej to sprawiało, że głos roznosił się po czterech ścianach. – Daj chłopaka, daj.. nie wariata .. – powoli zaczynałam się rozkręcać. Śpiewanie było ciekawym dodatkiem do nudnej, monotonnej czynności obwiązywania nitką ozdób do gwoździa. – nie palacza, daj .. – delikatnie zaczęłam się poruszać ..
- nie biedaka .. – usłyszałam uradowany głos Ino. – nie cwaniaka, daj .. – dokończyłam uśmiechając się od ucha do ucha. Oj ona potrafiła mnie zrozumieć. – nie pajaca.. daj – śpiewała teraz równie głośno co ja. – nie pijaka daj .. – świetnie się bawiłyśmy.. Taki babski dzień chyba dobrze mi zrobi. – Gdzie znajdę takiego .. pięknie dobrego ? – udawała, że bukiet kwiatów który trzyma w dłoni to mikrofon. Dodała do tego parę ruchów tanecznych co sprawiło, że wyglądała naprawdę komicznie.
- Panie losie daj.. kogoś kto nie zerwie róż w mym ogrodzie – nie byłam dłużna. Wyciągnęłam ręce do góry w geście błagalnym. – Chcę wariata ! Chcę pijaka ! Chcę biedaka ! Daj siłacza ! – krzyczałyśmy równo. Nasze pozytywne emocje wypełniały wnętrze.
Śmiech rozniósł się po sali.. – Prześlij mi chłopaka ! – zaśpiewałam ostatni wers zupełnie zapominając gdzie jestem. Zachwiałam się niebezpiecznie na drabinie. Chciałam się czegoś chwycić. Znaleźć deskę ratunku. Jednak za późno. Nie była to duża wysokość, ale wystarczająca by móc zrobić sobie krzywdę. Czułam jak moje ciało bezwładnie leci do tyłu.
– Sakura !! – usłyszałam tylko przerażony głos Ino. Zacisnęła oczy, sądząc, że to pomoże mi nie czuć bólu, który zaraz do mnie dojdzie gdy tylko poczuję zimną posadzkę. Byłam nieostrożna.
Delikatnie otworzyłam powieki. Nie bolało. Czy może już nic po prostu nie czuję ? Czyżbym leżała sparaliżowana ? Nie.. Silne dłonie zacisnęły się na moich ramionach wtedy spojrzałam w górę. Trzymał mnie wpatrując się tymi czarnymi tęczówkami. Ale dlaczego ? Cholerny bohater. Skąd oni się biorą zawsze w tych odpowiednich momentach. Wisiałam w jego uścisku. Powoli postawił mnie, bym mogła poczuć tą chłodną podłogę. – Dz..dziękuję – wyszeptałam zawstydzona. Naprawdę mnie uratował.
-Sakura! Nic Ci nie jest ?! Wystraszyłaś mnie nie na żarty. Gdyby chłopaki niedawno nie przyszli, pewnie jechałybyśmy teraz do szpitala! – blondynka znalazła się natychmiast przy mnie szarpiąc za ramiona. Chyba sprawdzała czy reaguję. – To boli Ino – zachichotałam pod nosem.
- Na szczęście nic się nie stało – uśmiechnął się Sai przytulając ramieniem ukochaną. Nie wiedziałam kompletnie jak się zachować. Czułam na sobie wzrok Uchihy.
- Czy ja się nadam ? – brunet odezwał się do Ino całując ją w usta. Cała się zaczerwieniła.
- Mój los zesłał mi wspaniałego chłopaka – dodała przymykając powieki. Słodko.. Ale już za dużo .. Zaraz.. to znaczy, że stali tu już dużo wcześniej i słyszeli wszystko ?! Czułam jak na mojej twarzy pojawia się burak. Cała płonę. Spojrzałam kątem oka na Sasuke. Znów przybrał swoja obojętną twarz. Jednak mogłam dostrzec skierowany tylko dla mnie jego zadziorny uśmieszek. – Przywieźliśmy wam resztę kwiatów. Zaraz poznosimy je z samochodu, macie ochotę na kawę ? - zapytał Sai. – Ja bardzo chętnie ! – wtrąciłam pierwsza zarzucając ręce za głowę. – Ino nie dała mi się porządnie wyspać – dodałam z uśmiechem. Dobrze wiedziałam, że to nie wina Ino. I pewna osoba również to wiedziała, ponieważ widziałam jak spina swoje mięśnie. – Żartujesz ?! To raczej wina nieznanego pana czarującego – zaśmiała się pod nosem. – INO ! – krzyknęłam, aby dać jej do zrozumienia, że chyba powinna już być cicho. Odpowiedział mi jedynie jej błagalny śmiech. Uchiha chyba domyślił się, że coś musiałam napomnieć Ino, ale od razu było po niej widać, że nie spodziewałaby się Uchichy jako tego mężczyznę, któro tak bardzo chce poznać.
Minęło 15 minut odkąd wyszli po napoje. Kawa to było coś czego teraz potrzebuję. Po chwili już z uśmiechem na ustach mogłam odebrać gorący kubek. – Będziemy się powoli zbierać – odparł Sai. – Mamy jeszcze parę roboty z dokumentami. A musimy przygotować wszystkie czeki. – uśmiechnął się przepraszająco. Chciałby pewnie jeszcze posiedzieć ze swoją piękną blondynką. Przecież zobaczą się w domu. Czy oni nie potrafili się rozstawać ? – Dobrze, wyprasuję Ci koszule – dodała w swój nienaturalnie uroczy sposób. Taką odsłonę Ino nie często miałam okazję oglądać. Zawsze była chaotyczna, głośna i wszędzie było jej pełno. To wspaniałe, jak miłość zmienia ludzi. Ucałował ją w usta. Nie czuli się skrepowani tym, że inne osoby zaglądają na ich poczynania. Odwróciłam się w kierunku Sasuke. Właściwie, to czułam jakby prawie w ogóle go nie było. I ja przejmowałam się co mam mu powiedzieć ?! On jakby mnie ignorował, albo nie chciał pokazywać pozostałym jakie łączyły nas kontakty. On naprawdę wziął sobie do serca, że nikt nie może nas ze sobą widzieć...
Nie wiem czy powinnam się cieszyć czy rozczulać. Może nie byłam dość odpowiednia by stać u boku wielkiego Pana Uchihy. O czym ja myślę. Przecież nawet nie wiem czy chcę go widywać. Gdy wychodzili spojrzał tylko na mnie przelotnie. W jego oczach zawsze dostrzegałam coś więcej. Jakby mówiły to , czego gesty nie chciały przekazać.
Kwiatów było naprawdę sporo. Po porządnym kopniaku kawy uwinęłyśmy się z resztą do godziny 15.. Impreza miała zacząć się dopiero o 19, więc miałam trochę czasu dla siebie. Sai powiedział, że nie jestem dziś potrzebna w biurze dlatego mam się porządnie wyszykować. Na pewno Ino kazała mu dać mi wolne. Zachichotałam pod nosem. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wystrój wyglądał bajecznie. Niczym najwspanialszy ogród botaniczny.
__________________
Rzuciłam się zmęczona na kanapę. Spojrzałam na zegarek.. Jest czwarta. Mam trzy godziny. Chciałam zadzwonić do Hinaty. Dawno nie rozmawiałyśmy. Właściwie to ja nie miałam za dużo czasu. Czułam się winna. Sięgnęłam do laptopa,a by odpalić skype. „Zajęte" ? Nawiązałam połączenie, gdy nagle wyskoczył mi komunikat, że Hyuuga już z kimś rozmawia. Poszłam do łazienki by umyć włosy. Powoli będę musiała się szukować. Hinata na pewno oddzwoni, gdy tylko zobaczy, że ma nieodebrane połączenie. Nie musiałam długo czekać. Wiązałam właśnie swoją różową czuprynę w ręcznik. Odebrałam połączenie, a na ekranie pojawiła mi się uradowana twarz granatowłosej.
- Cześć Sakura ! – usłyszałam. – Cześć Hinata. Z kim tam romansujesz ? – zapytałam zaczepnie. Przecież Hinata zazwyczaj z nikim nie rozmawiała. Była wstydliwą dziewczyną. A jej najlepszymi przyjaciółkami byłam ja i Ino. To była dla mnie zagadka. – Wiesz.. poznałam w Internecie pewnego chłopaka.. – zaczęła a jej twarz przybierała odcień purpury. – Tak się cieszę Hinata ! – krzyknęłam prawie przewracając laptopa. – Ciszej Sakura .. – uspokajała mnie machając swoją drobną ręką. – Długo już ze sobą rozmawiacie ? - właściwie to dopiero 2 tygodnie. Ale czuję, jakbyśmy spędzili rozmawiając ze sobą co najmniej rok. Uśmiechnęłam się szeroko. – A u ciebie wszystko dobrze ? Widzę, że promieniejesz. Czyżby maczał w tym swoje palce jakiś mężczyzna ? – czytała ze mnie zupełnie jak ja z niej. Byłyśmy ze sobą tak blisko, że właściwie nie musiałybyśmy rozmawiać, żeby wszystko o sobie wiedzieć.
- Ale widzisz .. to dość skomplikowane .. – odparłam z lekko gasnącym zapałem. – Właściwie, nie wiem czego chcę. Boję się znów płakać.. – otworzyłam się. Zapadła chwila ciszy a przyjaciółka przyglądała mi się – Sakura .. jeśli sprawia, że choć przez moment się uśmiechasz to powinnaś łapać te chwile. – odpowiedziała. Cieszę się, że mam je przy sobie.
- Dziękuję Hinata.. Ale dość o mnie. Spotkaliście się już ? - ciekawska drążyłam temat. Niech nie myśli, że odpuszczę. – Właściwie .. to tylko pisaliśmy i czasami ze sobą rozmawiamy. – Jest przystojny ? – zapytałam. Nie odpowiedziała, tylko zakryła twarz w dłoniach. Naprawdę ktokolwiek to był, sprawił, że wpadła po uszy. – Rozumiem, że tak – zaśmiałam się. – Jest z Tokyo – dodała po chwili. – W takim razie obowiązkowo musisz tu znów przyjechać – energicznie podskoczyłam. – Tak.. ale wiesz co moi rodzice twierdzą na takie wyjazdy – widocznie posmutniała. – Musisz się postawić Hinata, porozmawiaj z nimi. Powinnaś w końcu zdecydować o swoim życiu – pouczałam ją a przecież sama nie potrafiłam się zdecydować. Nie wiedziałam czego chcę.
Rozmawiałyśmy jeszcze jakieś pół godziny. Opowiadała jaki jest idealny, energiczny i zabawny. Wiedziałam, że łatwo nie zrezygnuje. Mocno trzymam za nią kciuki. Ja też nie powinnam się poddawać. A właściwie, to musiałam się już szykować, dlatego pożegnałam przyjaciółkę i poleciałam do łazienki.
__________________
Poprawiłem marynarkę ostatni raz przeglądając dokumenty na moim biurku. Powinienem już wychodzić, żeby się nie spóźnić. Sprawdziłem czy wszystko zabrałem. Już miałem opuszczać swój gabinet, gdy drzwi otworzyły się i weszła Karin. Była ubrana w kusą obcisłą czerwoną sukienkę. Miała wysokie szpilki, które podkreślały jej długie nogi. Dziś nałożyła jeszcze więcej makijażu niż zazwyczaj. Spojrzała mi w oczy zagryzając dolną wargę umalowaną mocną pomadką. – Mogłabym się z Tobą zabrać Panie Uchiha ? – wyszeptała nachylając mi się do ucha. Nie miałem czasu na myślenie. – Wychodzimy – rzuciłem wymijając ją. Nie mogę przyjść ostatni.
__________________
Całą drogę przerzucała z nogi na nogę odsłaniając swoje uda. Starałem się nie zwracać uwagi na jej zaloty. To tylko moja sekretarka. Owszem, miałem z nią kiedyś parę numerków ale teraz chciałem mieć przy sobie tylko Sakurę. Właściwie tylko ona potrafiła spełniać mnie w 100%. Przy niej czułem, jakbyś się dopełniali.
Zaparkowałem samochód poczym szybkim ruchem z niego wyskoczyłem. Musiałem zaczekać, aż czerwono włosa wygramoli się z siedzenia, a następnie zamknąłem auto kluczykiem. Ludzi było mnóstwo, a przy wejściu już stały te hieny. Na strzał dostałem światłem oślepiających fleszy. – Panie Uchiha, czy to była Pana inicjatywa z tym balem charytatywnym ? – nie odpowiadałem na pytania. Przecież niedługo miały zacząć się wszystkie przemowy i podziękowania, więc będą zupełnie dobrze doinformowani.
- Kim jest Pańska nowa partnerka ? – żyłka zdenerwowania niebezpiecznie zaczęła pulsować. Głupi.. W pośpiechu zapomniałem, że oni potrafią wszystko podkolorować. Karin tylko szczerzyła się do zdjęć. Wyminąłem gapiów. Zebrała się naprawdę spora liczba osób. Nie sądziłem, że nasz pomysł wsparcia dla chorych dzieci będzie miała tak dobry odzew.
Witałem się z każdym. Byli tu ludzie naprawdę nadziani, ale nie skąpi. W końcu przyjechali tu, żeby przekazać część swoich pieniędzy na potrzebujących. Kolejno przewijałem się między ludźmi w poszukiwaniu ważniejszej atrakcji wieczoru. Właściwie widziałem ją rano. Nawet cieszę się, że pomogłem Saiowi. Nie wiadomo jak wyglądałaby teraz sytuacja gdyby spadła z tej drabiny. Jest taka lekkomyślna i nieostrożna. Ale gdy tak sobie wesoło śpiewała wyglądała naprawdę beztrosko i pięknie. Tłumy ludzi naprawdę mi przeszkadzały. Raz, że nie lubiłem być w centrum zainteresowania, wśród tylu osób, a dwa, że nie potrafiłem dojrzeć tych wspaniałych różowych kosmyków włosów.
Przystanąłem w rogu unikając spojrzeń innych. Mogłem złapać oddech. Dlaczego jej nie widzę ? Jak na zawołanie spojrzałem w kierunku wyjścia z budynku. Szła śmiejąc się u boku Ino i Saia. Gdyby ktoś teraz stał obok mnie zobaczyłby jak szczęka mi opadła. Wyglądała jak prawdziwy kwiatuszek. Miała na sobie długą czarną sukienkę z drobnym rozcięciem aby noga swobodnie mogła się poruszać. Idealnie układała się na jej tali. Różowe włosy związała w warkocz, który opadał na jej ramię. Już miałem zmierzać w jej kierunku, gdy czyjaś dłoń mnie zatrzymała. – Nie przywitasz się ? – usłyszałem znajomy głos.
- Itachi ? - zdziwiłem się. Miał się przecież nie pojawić. Mówił, że załatwi wszystkie formalności przez internet. – Miało Cię nie być – rzuciłem nie spuszczając kobiety z oczu. Nie mogłem przecież znów stracić ją w tłumie. – Ale wziąłem sobie trochę wolnego. Nie cieszysz się z wizyty własnego brata ? – odpowiedział czochrając moje włosy. Zawsze to robił, gdy byłem młodszy. Ale teraz już chyba nie wypadało co ? Spojrzałem na niego z ognikami w oczach, a on tylko w najlepsze się uśmiechał. Zwróciłem ponownie wzrok w kierunku kobiety.. Ale ... - cholera – zakląłem w myślach. – Stoi obok pączu – odezwał się. – Pogadamy w domu – odpowiedziałem ruszając w jej kierunku.. Dawno nie widziałem się z bratem, ale są przecież dla mnie rzeczy równie ważne. Właściwie, skąd wiedział, że właśnie jej szukałem? Nie ważne .. Teraz liczyła się Sakura.
- Cześć kwiatuszku – wyszeptałem podchodząc by nalać sobie napoju. Starałem się zachować dystans by nie zwracać na nas niczyjej uwagi. To ciągłe oglądanie się za plecy w końcu mnie wykończy. Widziałem jak zdrętwiała. Chyba nie myślała, że nie przyjdę na imprezę organizowana przez moją firmę ? – Za 10 minut idź do damskiej toalety. – dodałem odchodząc.
Chciałem odizolować ją od pozostałych, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać. W końcu miała dać mi odpowiedź, a sam liczyłem, że będę mógł rozchylić nieco tej sukienki.
__________________
Znów mnie zaskoczył. Przecież dopiero przyszłam, a on już nie daje mi chwili na oddech. Skierowałam się do toalety. W myślach układałam sobie odpowiedź. Troszkę się denerwowałam. Na szczęście nikogo nie było. Pochyliłam się nad lustrem by opłukać sobie dłonie w zimnej wodzie.
Talię oplotły silne ramiona, które odwróciły mnie do siebie. Zatopiłam się w tych czarnych jak noc tęczówkach, które przeszywały każdy milimetr mojego ciała. Dreszcze pojawiły się na mojej skórze. Do naszych uszu dobiegł odgłos szpilek uderzających o kafle łazienki.
Ścisnął mnie za nadgarstek pociągając do jednej z kabin. Zablokował drzwi nogami stając na białej desce. Przyciągnął mnie do góry tak aby nie było widać naszych stóp. – sasuke .. – wyszeptałam.. – To damska toaleta, co ty tu robisz – spojrzałam zdziwiona na jego poczynania. Jesteś teraz w kompletnej dupie. Do łazienki weszły jakieś dwie kobiety, które były na nasze szczęście pochłonięte poprawianiem makijażu. – Chciałem Cie dla siebie – usłyszałam poczym całował mnie po odkrytym ramieniu. – Uchiha .. – szarpnęłam się niespokojnie. Sytuacja była mocno krępująca. Przecież one mogły w każdej chwili ich nakryć, a wtedy spaliłaby się ze wstydu. Jak wyjaśniłaby pozostałym co robiła z Sasuke w damskiej toalecie ?!
- Ja .. – zdenerwowana chciałam wydostać się z uścisku ale nagle jego usta złączyły się z moimi. Pocałował mnie tak czule, tak namiętnie. Chyba za tym troszkę tęskniłam.. Cholera.. A minął tylko właściwie jeden dzień. – Dziękuję ... - oderwałam się od niego.. – Za co ? – zapytał zdziwiony.. – Za wcześniej.. że mnie złapałeś – wyszeptałam. Uśmiechnął się tylko łobuziarsko. – Przemyślałaś moją propozycję ? – zapytał cicho przesuwając swoją dłoń po moim udzie. Ogarnęło mnie niesamowite ciepło, a fakt, że każdy może nas tu razem zobaczyć teraz tylko to podsycało. – Przyszedłeś dziś z kobietą.. kim ona jest ? – zapytałam beznamiętnie. – To tylko moja sekretarka, która zabrała się na doczepkę. Nikt ważny – spojrzałam w jego beznamiętne spojrzenie. Naprawdę nie obchodziła go ta kobieta. Na pewno nie teraz. – Chcę tylko Ciebie Sakura – pochłaniał zapach moich włosów wtulając twarz w zagłębienie mojego ramienia. – Ja.. też tego chcę – wydukałam niepewnie. Jego mięśnie się napięły zamykając mnie w ciaśniejszym uścisku. – Sasuke – syknęłam lekko z bólu co sprawiło, że odrobinę poluzował. – Obiecaj mi .. że będę tylko ja – wyszeptałam. – na mały palec – dodałam wyciągając najmniejszy palec w jego kierunku. Byłam zdeterminowana.
Spoglądał na mnie zdziwiony. Musiałam wyglądać jak mała dziewczynka wykonując ten gest.
- Obiecuję, że będę przyjemny tylko dla Ciebie. A ty będziesz oddawała się tylko dla mnie. Obiecasz? – złapał przynętę. – Obiecuję. Skrzyżowaliśmy małe palce po czym cicho się zaśmiałam. Gdybym nie wiedziała jaki jest.. mogłabym przysiąc, że widziałam jak się zarumienił __________________________________________________________
Nareszcie się pojawił. Pisałam go dziś cały dzień, ponieważ co chwilę ktoś odwracał moją uwagę. Jutro pojawi się nowa część drugiego opowiadania. A myślę, że do końca kwietnia czymś was mile zaskoczę. 
Jak wam się podoba nowy rozdział ? A wszystko jeszcze przed tą tajemniczą parą !
Zapraszam do komentowania i dalszego śledzenia

1 komentarz:

  1. Już zaczyna mi brakować weny na komentarze... :/

    Ich obietnica jest taka urocza. Jeśli Sasuke myśli, że wytrzyma z Sakurą tylko ograniczając się do jednego, no cóż... biedny Sasek xD Ale czy tak nie ma w większości fanfików? Ciekawi mnie co będzie dalej!
    Zupełnie pochłonęła mnie ta historia. A nie zdarza się to nazbyt często ;)
    ~ Kropcia

    OdpowiedzUsuń