Nie spałam już dobre 20 minut. Spoglądałam na biały sufit powracając myślami do wczorajszej nocy.
„ – jesteś niesamowita
.... – będę widywał się tylko z Tobą „ - Te wspomnienia sprawiały, że
musiałam być teraz na twarzy niesamowicie czerwona.
„ Przecież.. jest nam
dobrze razem ... w łóżku .. „ – zarzuciłam kołdrę na głowę. Znów dałam
się mu podejść. Znów oddałam się chwili, a teraz będę żałowała cały
miesiąc. Ale.. Był taki inny. Taki .. ciepły i osiągalny. Ściągnął przy
niej swoją chłodną maskę. Poprosiłam go o czas.. miałam wtedy straszny
mętlik w głowie. Ostatecznie ta noc mogła skończyć się naprawdę dobrze.
Czułam, że wczoraj się naprawdę zbliżyliśmy, ale czy on patrzał na mnie
tylko przez pryzmat przyjemności ?
Jakaś cześć mnie właśnie
krzyczała ! Ale drań ! Sakura, zignoruj tego chama! Nie będziesz jego
zabawką.. Zignoruj go.. Unikaj. Na pewno da sobie spokój.. Druga połowa
jednak podpowiadała, że chcę tej bliskości. Boje się jednak ponownego
zranienia.. Boję się, znów czuć tą gorycz jak po rozstaniu z Kibą.
Zawody miłosne nie należą do najprzyjemniejszych. Może właśnie to czas,
żebym zrobiła coś tylko dla siebie. Jeśli nikt na tym nie ucierpi.. Na
pewno nie .. Uhhh ! Sakura ! Jesteś taka beznadziejna .. Klepnęłam się
dłonią w czoło.
Pukanie rozniosło się po
moim mieszkaniu. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina 8. Kto
miałby przychodzić w odwiedziny o tak wczesnej porze ? Nie miałam
zamiaru otwierać.. Chciałam zostać dziś cały dzień w łóżku, ale
wieczorem był bal charytatywny.. Właśnie !
Podniosłam się na równe
nogi, gdy do moich uszu doszły głosy mojej przyjaciółki Ino. – Haruno !
Nie mów mi, że jeszcze nie wstałaś ! – krzyczała zza drzwi w nosie mając
wszystkich sąsiadów.
- Już.. Już otwieram
chwila ! – odkrzyknęłam pośpiesznie zarzucając na siebie biały t-shirt i
jeansowe ogrodniczki. Poszłam otworzyć drzwi, które za 5 minut byłyby
wydrapane przezpaznokcie blondynki.
- Nareszcie ! .. Widzę,
wczułaś się w rolę – uśmiechnęła się szeroko przyglądając mi się z góry
na dół. Sama miała na sobie ubrany luźny komplet, który nie będzie
utrudniał jej pracy. – Możemy wychodzić ? Nie mamy za dużo czasu.. –
dodała ciągnąc mnie za rękę. Zdążyłam pochwycić tylko klucze i
ostatecznie zamknąć nimi drzwi.
__________________
Po niedługiej podróży
dojechałyśmy. Miejsce było cudowne. Wyglądało jak z bajki. Naprzeciwko
stał budynek składający się z jednej ogromnej Sali bankietowej z
przejściem na taras. Nie był on brzydki, jednak bardzo skromny.
Szarawy.. A naszym zadaniem było go całkowicie ożywić. Jedyną rzeczą,
która na nim przykuwała uwagę było stojące w rogu duże drzewo wiśni. O
tej porze roku pięknie już kwitło, a pogoda również mu dziś oddawała tym
samym. Promienie słońca przebijały się między różowymi liśćmi na jego
koronie.
- Pięknie – wyszeptałam
pod nosem.. – Chodź.. Mamy już trochę asortymentu, który możemy zacząć
rozkładać. W bagażniku przywiozłam dwie skrzynki kwitów, którym będziemy
zdobić stoły. Wspominałam, że Ino ma naprawdę dobre oko do florystyki ?
Jest niesamowita. Zarządza w końcu jedną z lepiej prosperujących tu
kwiaciarni. Jednak większość czasu poświęciła się byciu dobrą narzeczoną
i panią domu. Dlatego stara się to wszystko tylko nadzorować i
doradzać. Dlatego, gdy jej główna kwiaciarka jest w szpitalu musi wziąć
się do roboty. Ale od czego ma przyjaciół ..
Obie pochwyciłyśmy po
jednej skrzyneczce. Nie było one niesamowicie ciężkie, ale gdyby było
ich dużo więcej mogłybyśmy się już na początku mocno namęczyć. – Sai
przywiezie nam za godzinę resztę kwiatów – dodała kierując się w stronę
budynku. Pokiwałam jedynie twierdząco głową. Sai to dobry chłopak.
Cieszę się, że moja najlepsza przyjaciółka miała takie szczęście. Z
całego serca życzę im ja najlepiej. Spoglądałam na jej rozpromienioną
twarz, gdy tylko wspomniała o brunecie.. Niespodziewanie do mojej głowy
powrócił mój książę z bajki.. Kiedy się nim właściwie stał? Chyba to nie
ten sam irytujących Uchiha. Jak jedna noc potrafi zmienić zupełnie
pogląd. Na moja twarz również wkradł się skromny uśmiech.
- Co się tak szczerzysz
Haruno ? – zapytała niespodziewane, a na mojej twarzy pojawiło się
zmieszanie. – Wcale się nie szczerzę - zaprzeczyłam zaciskając brwi. –
Czyżby to z powodu naszego tajemniczego pana X ? – brnęła dalej. – N..
niee – skłamałam ale moje czerwone policzki natychmiast mnie zdradziły.
Obiecuję Ino, że kiedyś przyjdzie czas a dowiesz się jako pierwsza. Na
razie wszystko jest takie niepewne. Miałam poplątane myśli. Sam Sasuke
jeszcze nie znał mojej odpowiedzi. Ja sama sobie jeszcze jej nie
ustaliłam. – W porządku Sakura .. wszystko dowiem się w swoim czasie.
Teraz ciesz się tym ile tylko możesz – posłałam jej dziękujące
spojrzenie. Była wspaniała.
Stałam na niskiej
drabince by powiązać ozdoby na pustych ścianach sali. Miałam dobry
humor. Właściwie sama nie wiem czemu. Przecież zupełnie się nie
wyspałam.. Wróciłam praktycznie późno w nocy. Nie spałam, przez moje
rozbiegane myśli, a nim się spostrzegłam już stałam w drzwiach ciągnięta
przez Ino. Wypuściłam ciężko powietrze. Mam chwilę to może powinnam
zastanowić się co mu powiem? Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było
puste. Ino musiała wyjść pewnie na taras. Zazwyczaj uwielbiałam ciszę,
jednak w tym momencie mocno mi doskwierała, ponieważ zostawałam tylko ja
i moje wątpliwości.
- Panie losie daj ..
kogoś kto nie pryśnie jak zły sen .. – zaczęłam nucić pod nosem
piosenkę. Przynajmniej to sprawiało, że głos roznosił się po czterech
ścianach. – Daj chłopaka, daj.. nie wariata .. – powoli zaczynałam się
rozkręcać. Śpiewanie było ciekawym dodatkiem do nudnej, monotonnej
czynności obwiązywania nitką ozdób do gwoździa. – nie palacza, daj .. –
delikatnie zaczęłam się poruszać ..
- nie biedaka .. –
usłyszałam uradowany głos Ino. – nie cwaniaka, daj .. – dokończyłam
uśmiechając się od ucha do ucha. Oj ona potrafiła mnie zrozumieć. – nie
pajaca.. daj – śpiewała teraz równie głośno co ja. – nie pijaka daj .. –
świetnie się bawiłyśmy.. Taki babski dzień chyba dobrze mi zrobi. –
Gdzie znajdę takiego .. pięknie dobrego ? – udawała, że bukiet kwiatów
który trzyma w dłoni to mikrofon. Dodała do tego parę ruchów tanecznych
co sprawiło, że wyglądała naprawdę komicznie.
- Panie losie daj..
kogoś kto nie zerwie róż w mym ogrodzie – nie byłam dłużna. Wyciągnęłam
ręce do góry w geście błagalnym. – Chcę wariata ! Chcę pijaka ! Chcę
biedaka ! Daj siłacza ! – krzyczałyśmy równo. Nasze pozytywne emocje
wypełniały wnętrze.
Śmiech rozniósł się po
sali.. – Prześlij mi chłopaka ! – zaśpiewałam ostatni wers zupełnie
zapominając gdzie jestem. Zachwiałam się niebezpiecznie na drabinie.
Chciałam się czegoś chwycić. Znaleźć deskę ratunku. Jednak za późno. Nie
była to duża wysokość, ale wystarczająca by móc zrobić sobie krzywdę.
Czułam jak moje ciało bezwładnie leci do tyłu.
– Sakura !! – usłyszałam
tylko przerażony głos Ino. Zacisnęła oczy, sądząc, że to pomoże mi nie
czuć bólu, który zaraz do mnie dojdzie gdy tylko poczuję zimną posadzkę.
Byłam nieostrożna.
Delikatnie otworzyłam
powieki. Nie bolało. Czy może już nic po prostu nie czuję ? Czyżbym
leżała sparaliżowana ? Nie.. Silne dłonie zacisnęły się na moich
ramionach wtedy spojrzałam w górę. Trzymał mnie wpatrując się tymi
czarnymi tęczówkami. Ale dlaczego ? Cholerny bohater. Skąd oni się biorą
zawsze w tych odpowiednich momentach. Wisiałam w jego uścisku. Powoli
postawił mnie, bym mogła poczuć tą chłodną podłogę. – Dz..dziękuję –
wyszeptałam zawstydzona. Naprawdę mnie uratował.
-Sakura! Nic Ci nie jest
?! Wystraszyłaś mnie nie na żarty. Gdyby chłopaki niedawno nie
przyszli, pewnie jechałybyśmy teraz do szpitala! – blondynka znalazła
się natychmiast przy mnie szarpiąc za ramiona. Chyba sprawdzała czy
reaguję. – To boli Ino – zachichotałam pod nosem.
- Na szczęście nic się
nie stało – uśmiechnął się Sai przytulając ramieniem ukochaną. Nie
wiedziałam kompletnie jak się zachować. Czułam na sobie wzrok Uchihy.
- Czy ja się nadam ? – brunet odezwał się do Ino całując ją w usta. Cała się zaczerwieniła.
- Mój los zesłał mi
wspaniałego chłopaka – dodała przymykając powieki. Słodko.. Ale już za
dużo .. Zaraz.. to znaczy, że stali tu już dużo wcześniej i słyszeli
wszystko ?! Czułam jak na mojej twarzy pojawia się burak. Cała płonę.
Spojrzałam kątem oka na Sasuke. Znów przybrał swoja obojętną twarz.
Jednak mogłam dostrzec skierowany tylko dla mnie jego zadziorny
uśmieszek. – Przywieźliśmy wam resztę kwiatów. Zaraz poznosimy je z
samochodu, macie ochotę na kawę ? - zapytał Sai. – Ja bardzo chętnie ! –
wtrąciłam pierwsza zarzucając ręce za głowę. – Ino nie dała mi się
porządnie wyspać – dodałam z uśmiechem. Dobrze wiedziałam, że to nie
wina Ino. I pewna osoba również to wiedziała, ponieważ widziałam jak
spina swoje mięśnie. – Żartujesz ?! To raczej wina nieznanego pana
czarującego – zaśmiała się pod nosem. – INO ! – krzyknęłam, aby dać jej
do zrozumienia, że chyba powinna już być cicho. Odpowiedział mi jedynie
jej błagalny śmiech. Uchiha chyba domyślił się, że coś musiałam
napomnieć Ino, ale od razu było po niej widać, że nie spodziewałaby się
Uchichy jako tego mężczyznę, któro tak bardzo chce poznać.
Minęło 15 minut odkąd
wyszli po napoje. Kawa to było coś czego teraz potrzebuję. Po chwili już
z uśmiechem na ustach mogłam odebrać gorący kubek. – Będziemy się
powoli zbierać – odparł Sai. – Mamy jeszcze parę roboty z dokumentami. A
musimy przygotować wszystkie czeki. – uśmiechnął się przepraszająco.
Chciałby pewnie jeszcze posiedzieć ze swoją piękną blondynką. Przecież
zobaczą się w domu. Czy oni nie potrafili się rozstawać ? – Dobrze,
wyprasuję Ci koszule – dodała w swój nienaturalnie uroczy sposób. Taką
odsłonę Ino nie często miałam okazję oglądać. Zawsze była chaotyczna,
głośna i wszędzie było jej pełno. To wspaniałe, jak miłość zmienia
ludzi. Ucałował ją w usta. Nie czuli się skrepowani tym, że inne osoby
zaglądają na ich poczynania. Odwróciłam się w kierunku Sasuke.
Właściwie, to czułam jakby prawie w ogóle go nie było. I ja przejmowałam
się co mam mu powiedzieć ?! On jakby mnie ignorował, albo nie chciał
pokazywać pozostałym jakie łączyły nas kontakty. On naprawdę wziął sobie
do serca, że nikt nie może nas ze sobą widzieć...
Nie wiem czy powinnam
się cieszyć czy rozczulać. Może nie byłam dość odpowiednia by stać u
boku wielkiego Pana Uchihy. O czym ja myślę. Przecież nawet nie wiem czy
chcę go widywać. Gdy wychodzili spojrzał tylko na mnie przelotnie. W
jego oczach zawsze dostrzegałam coś więcej. Jakby mówiły to , czego
gesty nie chciały przekazać.
Kwiatów było naprawdę
sporo. Po porządnym kopniaku kawy uwinęłyśmy się z resztą do godziny
15.. Impreza miała zacząć się dopiero o 19, więc miałam trochę czasu dla
siebie. Sai powiedział, że nie jestem dziś potrzebna w biurze dlatego
mam się porządnie wyszykować. Na pewno Ino kazała mu dać mi wolne.
Zachichotałam pod nosem. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wystrój
wyglądał bajecznie. Niczym najwspanialszy ogród botaniczny.
__________________
Rzuciłam się zmęczona na
kanapę. Spojrzałam na zegarek.. Jest czwarta. Mam trzy godziny.
Chciałam zadzwonić do Hinaty. Dawno nie rozmawiałyśmy. Właściwie to ja
nie miałam za dużo czasu. Czułam się winna. Sięgnęłam do laptopa,a by
odpalić skype. „Zajęte" ? Nawiązałam połączenie, gdy nagle wyskoczył mi
komunikat, że Hyuuga już z kimś rozmawia. Poszłam do łazienki by umyć
włosy. Powoli będę musiała się szukować. Hinata na pewno oddzwoni, gdy
tylko zobaczy, że ma nieodebrane połączenie. Nie musiałam długo czekać.
Wiązałam właśnie swoją różową czuprynę w ręcznik. Odebrałam połączenie, a
na ekranie pojawiła mi się uradowana twarz granatowłosej.
- Cześć Sakura ! –
usłyszałam. – Cześć Hinata. Z kim tam romansujesz ? – zapytałam
zaczepnie. Przecież Hinata zazwyczaj z nikim nie rozmawiała. Była
wstydliwą dziewczyną. A jej najlepszymi przyjaciółkami byłam ja i Ino.
To była dla mnie zagadka. – Wiesz.. poznałam w Internecie pewnego
chłopaka.. – zaczęła a jej twarz przybierała odcień purpury. – Tak się
cieszę Hinata ! – krzyknęłam prawie przewracając laptopa. – Ciszej
Sakura .. – uspokajała mnie machając swoją drobną ręką. – Długo już ze
sobą rozmawiacie ? - właściwie to dopiero 2 tygodnie. Ale czuję,
jakbyśmy spędzili rozmawiając ze sobą co najmniej rok. Uśmiechnęłam się
szeroko. – A u ciebie wszystko dobrze ? Widzę, że promieniejesz. Czyżby
maczał w tym swoje palce jakiś mężczyzna ? – czytała ze mnie zupełnie
jak ja z niej. Byłyśmy ze sobą tak blisko, że właściwie nie musiałybyśmy
rozmawiać, żeby wszystko o sobie wiedzieć.
- Ale widzisz .. to dość
skomplikowane .. – odparłam z lekko gasnącym zapałem. – Właściwie, nie
wiem czego chcę. Boję się znów płakać.. – otworzyłam się. Zapadła chwila
ciszy a przyjaciółka przyglądała mi się – Sakura .. jeśli sprawia, że
choć przez moment się uśmiechasz to powinnaś łapać te chwile. –
odpowiedziała. Cieszę się, że mam je przy sobie.
- Dziękuję Hinata.. Ale
dość o mnie. Spotkaliście się już ? - ciekawska drążyłam temat. Niech
nie myśli, że odpuszczę. – Właściwie .. to tylko pisaliśmy i czasami ze
sobą rozmawiamy. – Jest przystojny ? – zapytałam. Nie odpowiedziała,
tylko zakryła twarz w dłoniach. Naprawdę ktokolwiek to był, sprawił, że
wpadła po uszy. – Rozumiem, że tak – zaśmiałam się. – Jest z Tokyo –
dodała po chwili. – W takim razie obowiązkowo musisz tu znów przyjechać –
energicznie podskoczyłam. – Tak.. ale wiesz co moi rodzice twierdzą na
takie wyjazdy – widocznie posmutniała. – Musisz się postawić Hinata,
porozmawiaj z nimi. Powinnaś w końcu zdecydować o swoim życiu –
pouczałam ją a przecież sama nie potrafiłam się zdecydować. Nie
wiedziałam czego chcę.
Rozmawiałyśmy jeszcze
jakieś pół godziny. Opowiadała jaki jest idealny, energiczny i zabawny.
Wiedziałam, że łatwo nie zrezygnuje. Mocno trzymam za nią kciuki. Ja też
nie powinnam się poddawać. A właściwie, to musiałam się już szykować,
dlatego pożegnałam przyjaciółkę i poleciałam do łazienki.
__________________
Poprawiłem marynarkę
ostatni raz przeglądając dokumenty na moim biurku. Powinienem już
wychodzić, żeby się nie spóźnić. Sprawdziłem czy wszystko zabrałem. Już
miałem opuszczać swój gabinet, gdy drzwi otworzyły się i weszła Karin.
Była ubrana w kusą obcisłą czerwoną sukienkę. Miała wysokie szpilki,
które podkreślały jej długie nogi. Dziś nałożyła jeszcze więcej makijażu
niż zazwyczaj. Spojrzała mi w oczy zagryzając dolną wargę umalowaną
mocną pomadką. – Mogłabym się z Tobą zabrać Panie Uchiha ? – wyszeptała
nachylając mi się do ucha. Nie miałem czasu na myślenie. – Wychodzimy –
rzuciłem wymijając ją. Nie mogę przyjść ostatni.
__________________
Całą drogę przerzucała z
nogi na nogę odsłaniając swoje uda. Starałem się nie zwracać uwagi na
jej zaloty. To tylko moja sekretarka. Owszem, miałem z nią kiedyś parę
numerków ale teraz chciałem mieć przy sobie tylko Sakurę. Właściwie
tylko ona potrafiła spełniać mnie w 100%. Przy niej czułem, jakbyś się
dopełniali.
Zaparkowałem samochód
poczym szybkim ruchem z niego wyskoczyłem. Musiałem zaczekać, aż
czerwono włosa wygramoli się z siedzenia, a następnie zamknąłem auto
kluczykiem. Ludzi było mnóstwo, a przy wejściu już stały te hieny. Na
strzał dostałem światłem oślepiających fleszy. – Panie Uchiha, czy to
była Pana inicjatywa z tym balem charytatywnym ? – nie odpowiadałem na
pytania. Przecież niedługo miały zacząć się wszystkie przemowy i
podziękowania, więc będą zupełnie dobrze doinformowani.
- Kim jest Pańska nowa
partnerka ? – żyłka zdenerwowania niebezpiecznie zaczęła pulsować.
Głupi.. W pośpiechu zapomniałem, że oni potrafią wszystko podkolorować.
Karin tylko szczerzyła się do zdjęć. Wyminąłem gapiów. Zebrała się
naprawdę spora liczba osób. Nie sądziłem, że nasz pomysł wsparcia dla
chorych dzieci będzie miała tak dobry odzew.
Witałem się z każdym.
Byli tu ludzie naprawdę nadziani, ale nie skąpi. W końcu przyjechali tu,
żeby przekazać część swoich pieniędzy na potrzebujących. Kolejno
przewijałem się między ludźmi w poszukiwaniu ważniejszej atrakcji
wieczoru. Właściwie widziałem ją rano. Nawet cieszę się, że pomogłem
Saiowi. Nie wiadomo jak wyglądałaby teraz sytuacja gdyby spadła z tej
drabiny. Jest taka lekkomyślna i nieostrożna. Ale gdy tak sobie wesoło
śpiewała wyglądała naprawdę beztrosko i pięknie. Tłumy ludzi naprawdę mi
przeszkadzały. Raz, że nie lubiłem być w centrum zainteresowania, wśród
tylu osób, a dwa, że nie potrafiłem dojrzeć tych wspaniałych różowych
kosmyków włosów.
Przystanąłem w rogu
unikając spojrzeń innych. Mogłem złapać oddech. Dlaczego jej nie widzę ?
Jak na zawołanie spojrzałem w kierunku wyjścia z budynku. Szła śmiejąc
się u boku Ino i Saia. Gdyby ktoś teraz stał obok mnie zobaczyłby jak
szczęka mi opadła. Wyglądała jak prawdziwy kwiatuszek. Miała na sobie
długą czarną sukienkę z drobnym rozcięciem aby noga swobodnie mogła się
poruszać. Idealnie układała się na jej tali. Różowe włosy związała w
warkocz, który opadał na jej ramię. Już miałem zmierzać w jej kierunku,
gdy czyjaś dłoń mnie zatrzymała. – Nie przywitasz się ? – usłyszałem
znajomy głos.
- Itachi ? - zdziwiłem
się. Miał się przecież nie pojawić. Mówił, że załatwi wszystkie
formalności przez internet. – Miało Cię nie być – rzuciłem nie
spuszczając kobiety z oczu. Nie mogłem przecież znów stracić ją w
tłumie. – Ale wziąłem sobie trochę wolnego. Nie cieszysz się z wizyty
własnego brata ? – odpowiedział czochrając moje włosy. Zawsze to robił,
gdy byłem młodszy. Ale teraz już chyba nie wypadało co ? Spojrzałem na
niego z ognikami w oczach, a on tylko w najlepsze się uśmiechał.
Zwróciłem ponownie wzrok w kierunku kobiety.. Ale ... - cholera –
zakląłem w myślach. – Stoi obok pączu – odezwał się. – Pogadamy w domu –
odpowiedziałem ruszając w jej kierunku.. Dawno nie widziałem się z
bratem, ale są przecież dla mnie rzeczy równie ważne. Właściwie, skąd
wiedział, że właśnie jej szukałem? Nie ważne .. Teraz liczyła się
Sakura.
- Cześć kwiatuszku –
wyszeptałem podchodząc by nalać sobie napoju. Starałem się zachować
dystans by nie zwracać na nas niczyjej uwagi. To ciągłe oglądanie się za
plecy w końcu mnie wykończy. Widziałem jak zdrętwiała. Chyba nie
myślała, że nie przyjdę na imprezę organizowana przez moją firmę ? – Za
10 minut idź do damskiej toalety. – dodałem odchodząc.
Chciałem odizolować ją
od pozostałych, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać. W końcu miała dać
mi odpowiedź, a sam liczyłem, że będę mógł rozchylić nieco tej sukienki.
__________________
Znów mnie zaskoczył.
Przecież dopiero przyszłam, a on już nie daje mi chwili na oddech.
Skierowałam się do toalety. W myślach układałam sobie odpowiedź. Troszkę
się denerwowałam. Na szczęście nikogo nie było. Pochyliłam się nad
lustrem by opłukać sobie dłonie w zimnej wodzie.
Talię oplotły silne
ramiona, które odwróciły mnie do siebie. Zatopiłam się w tych czarnych
jak noc tęczówkach, które przeszywały każdy milimetr mojego ciała.
Dreszcze pojawiły się na mojej skórze. Do naszych uszu dobiegł odgłos
szpilek uderzających o kafle łazienki.
Ścisnął mnie za
nadgarstek pociągając do jednej z kabin. Zablokował drzwi nogami stając
na białej desce. Przyciągnął mnie do góry tak aby nie było widać naszych
stóp. – sasuke .. – wyszeptałam.. – To damska toaleta, co ty tu robisz –
spojrzałam zdziwiona na jego poczynania. Jesteś teraz w kompletnej
dupie. Do łazienki weszły jakieś dwie kobiety, które były na nasze
szczęście pochłonięte poprawianiem makijażu. – Chciałem Cie dla siebie –
usłyszałam poczym całował mnie po odkrytym ramieniu. – Uchiha .. –
szarpnęłam się niespokojnie. Sytuacja była mocno krępująca. Przecież one
mogły w każdej chwili ich nakryć, a wtedy spaliłaby się ze wstydu. Jak
wyjaśniłaby pozostałym co robiła z Sasuke w damskiej toalecie ?!
- Ja .. – zdenerwowana
chciałam wydostać się z uścisku ale nagle jego usta złączyły się z
moimi. Pocałował mnie tak czule, tak namiętnie. Chyba za tym troszkę
tęskniłam.. Cholera.. A minął tylko właściwie jeden dzień. – Dziękuję
... - oderwałam się od niego.. – Za co ? – zapytał zdziwiony.. – Za
wcześniej.. że mnie złapałeś – wyszeptałam. Uśmiechnął się tylko
łobuziarsko. – Przemyślałaś moją propozycję ? – zapytał cicho
przesuwając swoją dłoń po moim udzie. Ogarnęło mnie niesamowite ciepło, a
fakt, że każdy może nas tu razem zobaczyć teraz tylko to podsycało. –
Przyszedłeś dziś z kobietą.. kim ona jest ? – zapytałam beznamiętnie. –
To tylko moja sekretarka, która zabrała się na doczepkę. Nikt ważny –
spojrzałam w jego beznamiętne spojrzenie. Naprawdę nie obchodziła go ta
kobieta. Na pewno nie teraz. – Chcę tylko Ciebie Sakura – pochłaniał
zapach moich włosów wtulając twarz w zagłębienie mojego ramienia. – Ja..
też tego chcę – wydukałam niepewnie. Jego mięśnie się napięły zamykając
mnie w ciaśniejszym uścisku. – Sasuke – syknęłam lekko z bólu co
sprawiło, że odrobinę poluzował. – Obiecaj mi .. że będę tylko ja –
wyszeptałam. – na mały palec – dodałam wyciągając najmniejszy palec w
jego kierunku. Byłam zdeterminowana.
Spoglądał na mnie zdziwiony. Musiałam wyglądać jak mała dziewczynka wykonując ten gest.
- Obiecuję, że będę
przyjemny tylko dla Ciebie. A ty będziesz oddawała się tylko dla mnie.
Obiecasz? – złapał przynętę. – Obiecuję. Skrzyżowaliśmy małe palce po
czym cicho się zaśmiałam. Gdybym nie wiedziała jaki jest.. mogłabym
przysiąc, że widziałam jak się
zarumienił __________________________________________________________
Nareszcie się pojawił.
Pisałam go dziś cały dzień, ponieważ co chwilę ktoś odwracał moją uwagę.
Jutro pojawi się nowa część drugiego opowiadania. A myślę, że do końca
kwietnia czymś was mile zaskoczę.
Jak wam się podoba nowy rozdział ? A wszystko jeszcze przed tą tajemniczą parą !
Zapraszam do komentowania i dalszego śledzenia
Już zaczyna mi brakować weny na komentarze... :/
OdpowiedzUsuńIch obietnica jest taka urocza. Jeśli Sasuke myśli, że wytrzyma z Sakurą tylko ograniczając się do jednego, no cóż... biedny Sasek xD Ale czy tak nie ma w większości fanfików? Ciekawi mnie co będzie dalej!
Zupełnie pochłonęła mnie ta historia. A nie zdarza się to nazbyt często ;)
~ Kropcia