wtorek, 4 lipca 2017

16. Wracajmy do domu kochanie



Oparłam głowę na jego nagim, miarowo unoszącym się torsie, nasłuchując spokojnego bicia serca. Już dawno nie czułam się tak szczęśliwa. Nawet wciąż szalejąca burza za oknem wydawała się zupełnie nie istnieć przy atmosferze, jaka panowała w łóżku. Kątem oka spojrzałam na jego zadziorny uśmiech, który oznaczał równie mocne zadowolenie.
 
- A mówiłem, że szybko wrócisz do tego łóżka? Jesteś uzależniona Panno Haruno. Uwielbiasz się ze mną pieprzyć, udając niewinnego aniołka. – zaśmiał się, dłonią głaszcząc moje odkryte ramiona. Przymknęłam powieki, starając się zignorować jego jak zwykle durną zaczepkę. Podejście Uchihy i kąśliwy język nie raz jeszcze da mi się we znaki.. Może właśnie jego gburowaty charakter i głęboko skrywana nutka romantyzmu tak mocno sprawia, że lgnę do niego natrętnie. Na tę chwilę najchętniej zakleiłabym mu jadaczkę, by nie mógł tak perfidnie psuć tej cudownej chwili.  Jeśli chowasz tam swoją lepszą stronę, natychmiast ją pokaż! Podniosłam się na łokciach, by móc pod lepszym kontem przyjrzeć się przystojniakowi, który okradł mnie z prywatnej przestrzeni. Przekręcając się w bok, z niedowierzaniem lustrowałam jego dumnie uniesioną głowę i natarczywe spojrzenie. Szybkim ruchem przyłożyłam palec do jego czoła, by następnie stuknąć go dwa razy dla opamiętania.

- Co ty robisz? – zmarszczył czoło, próbując odgadnąć moje poczynania.

-Jak to? Staram się pobudzić twoje myślenie, bo ewidentnie zbzikowałeś. – odpowiedziałam niewzruszona, wciąż wykonując powziętą czynność.  Natychmiast naburmuszył policzki, a następnie pochwycił mój nadgarstek, wyciągając go mocno ku górze w taki sposób, że mimowolnie całe moje ciało wysunęło się spod otulającej, ciepłej kołdry.  Zagryzł zaróżowiony sutek, a z moich ust wydobyło się ciche bolesne syknięcie.

- W takim razie przed chwilą stękałaś imię prawdziwego szaleńca – zaśmiał się, odrywając od piersi i popuszczając uścisk, bym mogła wysunąć zaczerwieniony nadgarstek. – Nie mogę się doczekać, aż będziesz skakała po moim łóżku. – odparł opadając na poduszkę i przyglądając się perłowej bieli sufitu. Zdawał się myśleć zupełnie o czymś innym, niż słowa, które przed chwilą wypowiedział. Był poważny i nieobecny.

-Jesteś zboczony – prychnęłam, ignorując jego zachowanie. Bardzo chciałabym wiedzieć, co tak mocno odciąga jego osobę, jednak nie mogłam od razu stać się natarczywa i ciekawska. Chciałam dać mu czas, by stopniowo mógł się na mnie otwierać. Jeśli nigdy wcześniej nie traktował żadnych relacji na poważnie, nie powinnam dokładać mu kolejnych powodów do odtrącenia tych więzi. Powiedział, że spróbuje. Że podejmie wyzwanie. I to on powinien obrać ścieżkę, jaką będzie kroczył do celu.

Osunęłam stopy na miękki dywan, by podnieść się do pozycji stojącej. Bez możliwości okrycia się, odsłoniłam swoje nagie krągłości.
- Gdzie się wybierasz? – usłyszałam jego stanowczy męski głos, gdy zarzucałam na siebie świeżą, suchą koszulkę.

– Jeśli jutro mamy wrócić powinnam porozmawiać z Hinatą i jej rodzicami. Należy coś postanowić. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie pomogła własnej przyjaciółce. Przyjechałam tu dla niej, a wylądowałam z tobą w łóżku. – wytknęłam palcem jego uśmiechniętą osobę. Wcale nie uważałam, że czas spędzony z Sasuke był czasem straconym. Wręcz przeciwnie, to były, by nie skłamać moje najwspanialsze momenty pobytu w rezydencji Hyuga.

- W takim razie pójdę z tobą – mówiąc to, podniósł się na równe nogi. Wyglądał niczym bóg seksu. Na moment zapomniałam, o czym mówiłam i co właściwie miałam zrobić. Badałam wzrokiem każdą część jego ciała, jakbym pierwszy raz widziała jego doskonałą sylwetkę, a przecież niedawno dotykałam ją własnymi dłońmi. Przełknęłam głośno ślinę, nie potrafiąc opanować ogarniającego mnie ciepła. Rozciągał swoje mięśnie, odginając się w każdym możliwym kierunku. Był taki przystojny. Męski. Cały przesiąknięty erotyzmem. Takie ciacha nie powinny chodzić po świecie. Moje zmysły szalały, a ja nie potrafiłam ich opanować.

- Zamknij buzie – jego głośny śmiech momentalnie sprowadził mnie na ziemię. Poczułam się jak skończona idiotka. Jeszcze chwila i pewnie ślinka zaczęłaby mi kapać na podłogę. Moje policzki zaczęły piec, zauważając jego rozbawione spojrzenie. Podrapał się po głowie w geście bezradności, by choć odrobinę dodać mi otuchy. Jakby mówił „to nie twoja wina, że tak na ciebie działam”. Cholerny UCHIHA. Powróciłam speszony wzrokiem na jego twarz, a cała sytuacja w jednej chwili wydała mi się komiczna. Trwał tam odrobinę zawstydzony, może i lekko skrępowany, a jego przyrodzenie stało pobudzone niczym chorągiewka. Teraz i ja parsknęłam głośnym śmiechem, co zawtórowało mi jego obrażoną miną.
_______________________

Powoli schodziłam w dół, by znaleźć się w salonie. Z każdym kolejnym krokiem i mijanym schodkiem, odgłosy znacznie się nasilały. Nie wiem, czy pozostawienie ich samych sobie było dobrym rozwiązaniem. Egoistycznym było zamykać się w sypialni, gdy wszyscy siedzieli na dole. Jak ja teraz spojrzę im w oczyt. Przystanęłam, by opanować szalejące myśli. Przyłożyłam dłonie do twarzy, delikatnym ruchem klepiąc swoje purpurowe policzki. Chciałam jak najszybciej skupić się na rzeczywistości.

- Sakura? Jesteś już – usłyszałam znany mi głos. Niestety, to nie był najodpowiedniejszy moment. Wiedziałam jednak, że nie należy zwlekać z tą rozmową w nieskończoność.

- Neji. Nie zauważyłam cię, wybacz – wyszeptałam odrobinę speszona. – Jak się czujesz? – spytałam głupio, lustrując jego spuchniętą twarz. Pod okiem znajdowały się dwa fioletowe siniaki, a pęknięte usta były mocno zaczerwienione od krwi.

- Bywało lepiej – zaśmiał się cicho, próbując rozluźnić wiszącą nad nami ciężką atmosferę. 

– Ja.. chciałem cię przeprosić. Zachowałem się jak dzieciak - nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć. Chciałam zaprzeczyć. Przeprosić, że niepotrzebnie dawałam mu jakiekolwiek nadzieje. Mogłam od razu powiedzieć, co jest na rzeczy. Nie potrafiłam. – Jesteście razem? 

Na tę myśl włoski zjeżyły mi się na ciele. Tak bardzo chciałabym wykrzyczeć, że jesteśmy parą. Otworzyłam usta, by wydobyć z nich chodź jedno słowo. W tej chwili męska dłoń przyciągnęła mnie w tył, a ja mogłam poczuć znów ten znany mi boski zapach. 

- Sakura jest moją kobietą – odpowiedział bez zastanowienia. Zdębiałam. Biłam się z myślami w jaki odpowiedni sposób przekazać nasze zmieszane relacje, a on zrobił to tak bezpośrednio. 

Zwróciłam wzrok w górę, by odszukać jego czarne tęczówki. Uśmiechał się zawadiacko, nie racząc mnie uwagą. Był mocno skupiony na swoim rywalu, widocznie zadowolony z własnych słów. Wolną ręką poprawił opadające poniżej bioder spodnie, które ukazywały niewielką część czarnych bokserek. Momentalnie policzki zaczęły mnie piec. Teraz dotarło do mnie, jak wielkie znaczenie dla mężczyzny miał ten niewielki gest. Właśnie zaznaczył Nejemu, co działo się przed chwilą w pokoju. Tym aroganckim czynem jasno przekazał mu, że powinien wiedzieć, że jest już na straconej pozycji.
– Możesz nas zostawić kochanie ? – wyszeptał, podgryzając moją małżowinę uszną. Był zawadiacki i ekscentryczny, a ja dobrze wiedziałam dlaczego się tak zachowuje. Jak zwykle chciał pokazać swoją wyższość nad biedną ofiarą, którą stał się Neji.  

- Ostatnim razem gdy to zrobiłam, prawie się pozabijaliście – fuknęłam odchylając od niego głowę, by w ocenie sytuacji nie być podatną na jego urok. Sasuke zmarszczył nos jakby to, co powiedziałam, było niesamowicie zabawnym żartem. 

- Musimy sobie wyjaśnić parę spraw i zaraz cię dogonię – odpowiedział, składając na moim policzku ciepły pocałunek. Niepewnie spojrzałam na przyjaciela, który tylko potwierdził słowa Sasuke kiwając twierdząco głową. 

- Przysięgam, że jeśli znów będę musiała się martwić, sama was pozabijam – rzuciłam, truchcikiem zbiegając po schodkach. Nie wiedziałam, czy podjęła dobrą decyzję, jednak musiałam im znów zaufać.

_______________________


Kolejne uderzenie pioruna rozświetliło salon. Okropny trzask na czarnym niebie wywoływał nieprzyjemne ciarki na skórze. Moje ciało mimowolnie zatrzęsło się na myśl o męczących mnie wspomnieniach. Jak długo mam się jeszcze zmagać z przeszłością? 

- Ja nie chcę tak żyć – usłyszałam przejęty głos przyjaciółki. W pomieszczeniu zaczynało robić się gwarno, a  sama myśl podjęcia tej rozmowy napawała mnie niepokojem. 

- Już dawno zdecydowaliśmy, że przejmiesz gospodarstwo. Nie mamy innych dzieci. Poza tym nie pozwolę, żeby moja jedyna córka biegała po mieście w towarzystwie takiego… – tu pan Hiashi przerwał na moment, by pogardliwie zlustrować podburzoną postać blondyna. – niezdarny – dokończył. Uzumaki ostatkami sił próbował opanować swoje emocje. Naruto nie zaliczał się do osób, które starannie dobierały słowa. Zazwyczaj był impulsywny i najpierw robił, potem myślał. 

- On nie jest niezdarny. Jest miły i opiekuńczy. Ja.. – spuściła wzrok, bawiąc się opuszkami palców. – chyba go kocham. 

- Co oni ci zrobili w tym cholernym Tokio ! Nie tak cię wychowaliśmy! – jej ojciec był już nieźle zdenerwowany. Nie dopuszczał do świadomości, że jego córka może mieć własne plany na życie. 

- Sama zdecyduję, co będę robiła – Hinata walczyła z ojcem, starając się pohamować napływające do jej oczu łzy. Czułam, że potrzebuje pomocy. 

- Panie Hyuga – zaczęłam, wyłaniając się zza ściany. – Uważam, że Naruto jest odpowiedzialnym mężczyzną. Hinacie nie będzie niczego brakowało. – dodałam, chcąc jak najszybciej załagodzić sytuację, a tylko podsyciłam ogień. 

- Nie rozumiem, jak ci faceci namieszali wam w głowach. Sądziłem, że jesteście mądrzejsze. – skwitował, a jego wzrok zdawał się zabijać spojrzeniem. 

- Zabiorę swoją ukochaną, a w jakich relacjach pozostaniemy, będzie zależało wyłącznie od Pana. – odezwał się zirytowany blondyn. Nie zamierzał dłużej przyglądać się całej awanturze. – Nie pozwolę, by Hinata cierpiała przez arogancję swojego ojca. Jest dorosła i ma prawo decydować za siebie. – wyprostował się splatając swoją dłoń z Hinatą w pewnym i stanowczym uścisku. 

- Zaraz mnie szlak trafi – krzyknął właściciel posiadłości. – Czego nie zrozumiałeś szczeniaku? – zbliżył się do Uzumakiego pozostawiając między nimi różnicę paru centymetrów. Jego wzrok był skupiony na skonsternowanej minie Naruto. Blondyn jednak nie zamierzał się uginać. Nie uległ pod naporem Pana Hyugi, a nawet przybrał bardziej pewną siebie pozycję. Wyglądali jak puszące się koguty, które w tym momencie toczyły niemą walkę. – Odejdź od niego – zarządził ciągnąć córkę za ramię. 

- Hiashi ! – próbowała pouczyć męża, matka Hinaty, starając się jakkolwiek załagodzić sytuację. Sama była na granicy wytrzymałości. Która matka mogłaby patrzeć na cierpienie własnej córki. Niestety w korzeniach takich jak Hyuga najwięcej do powiedzenia miał ojciec, jako głowa rodziny. 

- Puszczaj! Tato! – szarpnęła się z jego męskiego uścisku, a łzy zaczęły płynąć po zaróżowionych policzkach. Szloch targnął jej drobnym ciałem. Ostatni raz spojrzała rozżalona na zdenerwowaną minę ojca. Kolejny trzask pioruna przeszył panującą ciszę, a jego blask oświetlił bolesne spojrzenie granatowłosej. Pokręciła z niedowierzaniem głową, a następnie wybiegła przez frontowe drzwi. 

- Stój! – przerażony ojciec wyciągnął starą drżącą dłoń w stronę znikającej kobiety. Stałam osłupiona. Miałam jej pomóc, a nic nie mogłam zrobić. 

- Gratulacje – burknął zdenerwowany Uzumaki ruszając za ukochaną. 

- Hinata! – do moich uszu doszedł skołowany głos Nejego, który natychmiast wybiegł zza moich pleców, by ruszyć w ślad Naruto. 

- Mój boże. Dziecko – płakała wystraszona Pani Hyuga. Usiadła na kanapie, czując, że dłużej nie utrzyma się na nogach. Skryła twarz w dłoniach, modląc się, by jej córka cała wróciła do domu. 

- Sasuke! Chodź! – ponagliłam zdezorientowanego Uchihę, który niepewnie pojawił się za moimi plecami.

_______________________


- Hinata! – nawoływałam przyjaciółkę podczas szalejącej burzy. Chłodne krople deszczu momentalnie sprawiły, że przemokłam do cna. Włosy kleiły się do mojej twarzy, utrudniając poszukiwania. 

– Gdzie mogła pójść? – odezwał się Sasuke w stronę poważnej miny Pana Hyugi. Tak bardzo starał się zachować swoją kamienną twarz. Jednak wiedziałam, że nawet mocniej niż my wszyscy martwi się o Hinatę. Zamyślił się przez moment, jakby analizował całą okolicę. 

- Gdy była mała, często chodziliśmy na most – wymamrotał, a jego źrenice znacznie się rozszerzyły. 

- Wiem, gdzie to jest! – uderzyłam pięścią w otwartą dłoń, zbierając się do biegu, gdy burza znów o sobie przypomniała. 

            Przerażona stanęłam w miejscu. Nie miałam odwagi wykonać żadnego kroku. Wszystkie negatywne emocje zaczęły atakować mnie z każdej strony. Przytłaczały mój umysł, który nie mógł realnie myśleć. – Zostaw mnie – mamrotałam, próbując odgonić męczący głos policjanta. – Nie żyją.. – Nie żyją.. – te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Za wszelką cenę chciałam z tym walczyć. 

- Hej, mała. Jak długo chcesz tu stać? – jego ciepły głos oczyścił  ciężką atmosferę. Dotyk jego dłoni, która sunęła po moim przemoczonym ramieniu. Był taki kojący i ciepły. – Sakura – wypowiedział moje imię w tak naturalny sposób, jakby budził się i zasypiał z nim na ustach. 
 
- Sasuke – wyszeptałam, podnosząc na niego wzrok. Nie przyglądał mi się ze strachem ani nie śmiał się z mojego zachowania. Był wyrozumiały i cierpliwy. Wyciągnęłam przed siebie drżącą dłoń, by móc dosięgnąć swojej przystani. Pochwyciłam jego opuszki palców, by następnie połączyć nasze ciało. Zaplotłam się wokół silnego ramienia, pozwalając się dalej prowadzić. Był moim promykiem słońca w ten pochmurny dzień. Jak długo będzie przy mnie, tak nie będzie mi straszna żadna przeciwność losu. – Chodźmy – uśmiechnęłam się szeroko, czując, że właśnie dokonałam niemożliwego. Zrobiłam krok w stronę przyszłości, odcinając się do przykrych wspomnień.

_______________________


Ściskała mocno moją dłoń skupiona na obranym celu. Odnaleźć Hinatę. Wiatr znacznie się zmagał, gdy nareszcie odnaleźliśmy nakreślone przez Pana Hyugę miejsce. Nie pomylił się. Stała pośrodku drewnianego mostu, który niebezpiecznie przechylał się raz w prawą, raz w lewą stronę. 

- Hinata! Zejdź, proszę – odezwał się jej ojciec, chcąc opanować jak najszybciej sytuację. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby jej córce groziło przez niego niebezpieczeństwo.

- Chcę być z Naruto! Nie wrócę do domu, póki nie obiecasz mi, że będę mogła decydować o własnym życiu – skwitowała stanowczo, ściskając drewnianą barierkę. 

- To nie miejsce na takie obietnice! – sfrustrował się. – Dokończymy rozmowę w domu!. 

- Chcę odpowiedzi teraz – upierała się. Nigdy nie sądziłem, by ta nieśmiała, wstydliwa kobieta mogłaby okazać się tak stanowa. Kobiety są potwornie poważne, kiedy chodzi o ich racje. 

             Ścianę deszczu przeciął jasny grzmot, uderzając w pobliskie pole. Ogromne wyładowanie spowodowało, że prawa lina podtrzymująca most niebezpiecznie wystrzeliła w górę, zaburzając stabilność drewnianej konstrukcji. Hinata zachwiała się, w ostatniej chwili łapiąc ostałe elementy. 

- Hinata! Trzymaj się! – ryknął Uzumaki, który wiele nie myśląc, wskoczył do podburzonej rzeki. Nie mogłem się przyglądać. Pozostawiłem przerażoną Sakurę, momentalnie ruszając za blondynem. Czułem, jak prąd mocno znosi mnie w dół. Pochwyciłem się pobliskiej skały, by przytrzymać swoje ciało w jednym miejscu. Gdyby tak dobrna kobieta wpadła do wody, w jednej chwili zostałaby pociągnięta przez jej nurt. Strach pomyśleć co mogłoby się stać. 

- Teraz na trzy puścisz się mostu! – instruował ją Uzumaki, ustawiając się w dogodnej pozycji do przejęcia kobiety. 

- Boję się – szczerze odpowiedziała. Jej dłoń zacisnęła się szczelniej na przemoczonym drzewie ani myśląc, by kiedykolwiek się puścić. 

- Zaufaj mi! Na pewno cię złapię – krzyczał blondyn, a wzburzona woda uderzała go w profil twarzy. To nie była najlepsza chwila na wahania. Przez moment zapanowała cisza, przerywana jedynie szumem rwącej rzeki. Zamknęła oczy, a po chwili widziałem, jak jej ciało bezwładnie leci w naszym kierunku. Głośne uderzenie o taflę wody zamroziło krew w żyłach. Nie słyszałem już nawoływania Pana Hyugi. Nie widziałem zrozpaczonego wzroku Haruno. Nie czułem już oparcia w skale, które zawzięcie miałem zamiar się trzymać.

_______________________


Wszystko działo się tak szybko. Hinata lecąca w dół. Dłoń Uzumakiego wyciągnięta ku górze i jego wzrok błagający, by tylko zdążył ją złapać. Pierwszy wypłynął Naruto,  ściskając ramię Hinaty. Odkaszlnęła sporą ilość wody, oplatając ramiona na szyi swojego mężczyzny. Uparcie szukałam wzrokiem Sasuke, który nie pojawiał się już dłuższą chwilę. Neji pomagał wdrapać się pozostałej dwójce, a moje serce napełniało się kolejnymi obawami. 

- Sasuke! – krzyknęłam, coraz szybciej świdrując wzrokiem rzekę. Czas dłużył się nieubłaganie, a moją niepewność zaczynała dawać się we znaki nie tylko mi. – Nie zostawiaj mnie – wyszeptałam. Łzy kolejno kapały na szorstki materiał moich spodni. Nie mogłam teraz paść i płakać. Musiałam zrobić to co było konieczne. Podbiegłam bliżej nurtu przygotowana, by w każdej chwili rzucić się na poszukiwania. 

- Idziesz popływać? – usłyszałam ten irytujący głos za swoimi plecami. Tak bardzo tego pragnęłam. Odwróciłam się wskakując na przemoczone ciało Uchihy. Jego dłonie powędrowały pod moje pośladki, przyciskając mnie bliżej siebie. Nogami oplotłam jego biodra, a na sinych ustach złożyłam gorący pocałunek. 

– Sasuke ty idioto – zaśmiałam się w przerwach, by złapać oddech. Całej sytuacji, również zawtórowało rozbawienie wszystkich wkoło.

_______________________


- Mamo! Tato! Bardzo was przepraszam – Hinata rzuciła się w objęcia matki, która gładziła jej bladą twarz niedowierzając, że to jej córka. Dziś wieczorem wszyscy poczuliśmy strach przed utratą bliskiej osoby. 

- Hiashi – wymamrotała Pani Hyuga łokciem szturchając męża. Jego mina wyrażała ogromną ulgę, a następnie twarz wykrzywiła się w lekkim grymasie. 

- Naruto, Sasuke. Muszę wam podziękować za uratowanie mojej jedynej córki. – odchrząknął, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. Następnie skupił się na Hinacie gładząc jej mokre włosy. – Jest dla mnie najważniejsza – uśmiechnął się delikatnie. – Dlatego nie wyobrażam sobie, by ktoś inny niż ty, Uzumaki Naruto, mógł  się nią lepiej zaopiekować. Mimo że czasem jesteś niezdarny, masz w sobie niesamowitą odwagę.

Przez moment blondyn jakby stracił połączenie z rzeczywistością. Wpatrywał się ślepo w Hinatę, jakby analizując wszelkie usłyszane słowa.

- Naprawdę? – odpowiedział niepewnie. – Naprawdę! – krzyknął uradowany, klaszcząc w dłonie. Pokiwałam niedowierzając głową, jak dziecinne może być czasem jego zachowanie.
- Tak się cieszę Hinatka – pochwycił kobietę pod biodra, unosząc radośnie do góry. Przekręcił się pare razy w kółko napawając tą szczęśliwą chwilą. Hinata wyglądała na rozpromienioną, śmiejąc się od ucha do ucha. 

Poczułam, jak jego dłoń wsuwa się pod moje ramie odnajdując swoje miejsce na biodrze. Nie potrzebowałam słów. Chciałam, by darzył mnie po prostu swoim ciepłem i otoczką bezpieczeństwa. Położyłam głowę na jego ramieniu,, przyglądając się szalejącemu Naruto. Wracajmy do domu.

_______________________


Ostatnia dodatkowa walizka wylądowała w bagażniku. 

– Zaopiekuję się nią – dumnie odpowiedział Uzumaki żegnając się z rodzicami Hyugi. Tym razem patrzyli na niego w zupełnie inny sposób. Z zaufaniem i aprobatą, o którą tak długo walczył. 

– Ale nie chcę być jeszcze dziadkiem – podsumował Pan Hiashi podając blondynowi dłoń.
Pokiwałem głową zastanawiając się jak wiele pouczeń Naruto otrzyma przed wyjazdem.

- Sasuke – usłyszałem głos chłopaka, który jeszcze wymieniał się porozumiewawczym wzrokiem z Sakurą. 

– Neji – odpowiedziałem, ściskając jego dłoń. 

– Pamiętaj, że jeśli Sakura będzie się skarżyć, znajdę cię na końcu świata – uśmiechnął się szeroko, umacniając uścisk. 

- Rozumiem – dodałem, przenosząc wzrok na zdezorientowaną Haruno. 

Przełożyłem ramię przez jej kark, odwracając się w kierunku samochodu. Była tak mała, że mogła stać się moim prywatnym podłokietnikiem. Dobrze wiedziałem, jak bardzo ją zdenerwuję. 

- O czym rozmawialiście? – zmarszczyła nos, próbując spojrzeniem wydusić ze mnie informacje.

 - Że będę wysyłał mu twoje erotyczne zdjęcia, w zamian ja będę mógł z tobą sypiać – wyszczerzyłem się triumfalnie.

- Żartujesz?! – odepchnęła mnie w bok naburmuszając policzki. – Jesteś cholernym zboczeńcem. 

- Mówiłem ci już, że jesteś słodka, jak się złościsz kwiatuszku? – położyłem dłoń na jej różowych włosach, przyciągając ponownie bliżej siebie. – Seksownie słodka. 





_________________________________________________________________

Nareszcie zakończyliśmy pewien etap historii. Nasi bohaterowie wracają do domu i czeka ich jeszcze więcej emocji. Mam nadzieję, że wciąż jesteście ze mną! Komentujcie jak się sprawy mają ;P


4 komentarze:

  1. Ić Ty Babko.
    Czytanie w drodze, mając chorobę lokomocyjna, nie jest zbyt dobrym pomysłem, ale co tam.

    Musze Cię ogromnie pochwalić. Ten rozdział wygląda bardzo bardzo bardzo dobrze! Gratuluję!

    Scena akcji jak z filmu Szczęściarz normalnie xD

    Szybko się do Narutka przekonali. On powinien jakims przemowieniem mega dlugim mówiącym o nadziei milosci i tych onnych bzdetach, ich przekonać xD

    Sasuś i Sakurcia lofki kisski! Blue like it!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to więcej emocji?! Co ty tu za modę na sukces chcesz urządzić xD
    Noo trochę mi brakowało bardziej klimatycznego opisu burzy, albo to ja jakoś nie mogłam się w to wczuć. Ale koniec końców dobrze, że wszyscy są cali i zdrowi.
    Sasek staje się monotonny. Moja kobieta moja! Uk uk a teraz ide z maczugą na mamuta uk!
    Do następnego!
    ~ Kropcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiego znowu mamuta? haha co tu sie wyprawia :D

      W takim razie uk uk ! W drogę, do następnego!

      Usuń
    2. No taki trochę jaskiniowiec z niego, z tą gadką, że jego kobieta i tylko jego i wgl. Takie luźne skojarzenie xD

      Usuń