Oparłam głowę na jego nagim, miarowo unoszącym się
torsie, nasłuchując spokojnego bicia serca. Już dawno nie czułam się tak
szczęśliwa. Nawet wciąż szalejąca burza za oknem wydawała się zupełnie nie istnieć
przy atmosferze, jaka panowała w łóżku. Kątem oka spojrzałam na jego zadziorny
uśmiech, który oznaczał równie mocne zadowolenie.
-
A mówiłem, że szybko wrócisz do tego łóżka? Jesteś uzależniona Panno Haruno.
Uwielbiasz się ze mną pieprzyć, udając niewinnego aniołka. – zaśmiał się, dłonią
głaszcząc moje odkryte ramiona. Przymknęłam powieki, starając się zignorować
jego jak zwykle durną zaczepkę. Podejście Uchihy i kąśliwy język nie raz
jeszcze da mi się we znaki.. Może właśnie jego gburowaty charakter i głęboko
skrywana nutka romantyzmu tak mocno sprawia, że lgnę do niego natrętnie. Na tę
chwilę najchętniej zakleiłabym mu jadaczkę, by nie mógł tak perfidnie psuć tej
cudownej chwili. Jeśli chowasz tam swoją
lepszą stronę, natychmiast ją pokaż! Podniosłam się na łokciach, by móc pod
lepszym kontem przyjrzeć się przystojniakowi, który okradł mnie z prywatnej
przestrzeni. Przekręcając się w bok, z niedowierzaniem lustrowałam jego dumnie
uniesioną głowę i natarczywe spojrzenie. Szybkim ruchem przyłożyłam palec do
jego czoła, by następnie stuknąć go dwa razy dla opamiętania.
-
Co ty robisz? – zmarszczył czoło, próbując odgadnąć moje poczynania.
-Jak
to? Staram się pobudzić twoje myślenie, bo ewidentnie zbzikowałeś. –
odpowiedziałam niewzruszona, wciąż wykonując powziętą czynność. Natychmiast naburmuszył policzki, a następnie
pochwycił mój nadgarstek, wyciągając go mocno ku górze w taki sposób, że
mimowolnie całe moje ciało wysunęło się spod otulającej, ciepłej kołdry. Zagryzł zaróżowiony sutek, a z moich ust
wydobyło się ciche bolesne syknięcie.
-
W takim razie przed chwilą stękałaś imię prawdziwego szaleńca – zaśmiał się,
odrywając od piersi i popuszczając uścisk, bym mogła wysunąć zaczerwieniony
nadgarstek. – Nie mogę się doczekać, aż będziesz skakała po moim łóżku. –
odparł opadając na poduszkę i przyglądając się perłowej bieli sufitu. Zdawał
się myśleć zupełnie o czymś innym, niż słowa, które przed chwilą wypowiedział.
Był poważny i nieobecny.
-Jesteś
zboczony – prychnęłam, ignorując jego zachowanie. Bardzo chciałabym wiedzieć,
co tak mocno odciąga jego osobę, jednak nie mogłam od razu stać się natarczywa
i ciekawska. Chciałam dać mu czas, by stopniowo mógł się na mnie otwierać.
Jeśli nigdy wcześniej nie traktował żadnych relacji na poważnie, nie powinnam
dokładać mu kolejnych powodów do odtrącenia tych więzi. Powiedział, że
spróbuje. Że podejmie wyzwanie. I to on powinien obrać ścieżkę, jaką będzie
kroczył do celu.
Osunęłam stopy na miękki dywan, by podnieść się do
pozycji stojącej. Bez możliwości okrycia się, odsłoniłam swoje nagie krągłości.
-
Gdzie się wybierasz? – usłyszałam jego stanowczy męski głos, gdy zarzucałam na
siebie świeżą, suchą koszulkę.
–
Jeśli jutro mamy wrócić powinnam porozmawiać z Hinatą i jej rodzicami. Należy
coś postanowić. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie pomogła własnej
przyjaciółce. Przyjechałam tu dla niej, a wylądowałam z tobą w łóżku. – wytknęłam
palcem jego uśmiechniętą osobę. Wcale nie uważałam, że czas spędzony z Sasuke
był czasem straconym. Wręcz przeciwnie, to były, by nie skłamać moje najwspanialsze
momenty pobytu w rezydencji Hyuga.
-
W takim razie pójdę z tobą – mówiąc to, podniósł się na równe nogi. Wyglądał
niczym bóg seksu. Na moment zapomniałam, o czym mówiłam i co właściwie miałam
zrobić. Badałam wzrokiem każdą część jego ciała, jakbym pierwszy raz widziała
jego doskonałą sylwetkę, a przecież niedawno dotykałam ją własnymi dłońmi.
Przełknęłam głośno ślinę, nie potrafiąc opanować ogarniającego mnie ciepła.
Rozciągał swoje mięśnie, odginając się w każdym możliwym kierunku. Był taki
przystojny. Męski. Cały przesiąknięty erotyzmem. Takie ciacha nie powinny
chodzić po świecie. Moje zmysły szalały, a ja nie potrafiłam ich opanować.
-
Zamknij buzie – jego głośny śmiech momentalnie sprowadził mnie na ziemię.
Poczułam się jak skończona idiotka. Jeszcze chwila i pewnie ślinka zaczęłaby mi
kapać na podłogę. Moje policzki zaczęły piec, zauważając jego rozbawione spojrzenie.
Podrapał się po głowie w geście bezradności, by choć odrobinę dodać mi otuchy.
Jakby mówił „to nie twoja wina, że tak na ciebie działam”. Cholerny UCHIHA.
Powróciłam speszony wzrokiem na jego twarz, a cała sytuacja w jednej chwili
wydała mi się komiczna. Trwał tam odrobinę zawstydzony, może i lekko
skrępowany, a jego przyrodzenie stało pobudzone niczym chorągiewka. Teraz i ja
parsknęłam głośnym śmiechem, co zawtórowało mi jego obrażoną miną.
_______________________
Powoli schodziłam w dół, by znaleźć się w salonie. Z
każdym kolejnym krokiem i mijanym schodkiem, odgłosy znacznie się nasilały. Nie
wiem, czy pozostawienie ich samych sobie było dobrym rozwiązaniem. Egoistycznym
było zamykać się w sypialni, gdy wszyscy siedzieli na dole. Jak ja teraz
spojrzę im w oczyt. Przystanęłam, by opanować szalejące myśli. Przyłożyłam
dłonie do twarzy, delikatnym ruchem klepiąc swoje purpurowe policzki. Chciałam
jak najszybciej skupić się na rzeczywistości.
-
Sakura? Jesteś już – usłyszałam znany mi głos. Niestety, to nie był
najodpowiedniejszy moment. Wiedziałam jednak, że nie należy zwlekać z tą
rozmową w nieskończoność.
-
Neji. Nie zauważyłam cię, wybacz – wyszeptałam odrobinę speszona. – Jak się
czujesz? – spytałam głupio, lustrując jego spuchniętą twarz. Pod okiem
znajdowały się dwa fioletowe siniaki, a pęknięte usta były mocno zaczerwienione
od krwi.
-
Bywało lepiej – zaśmiał się cicho, próbując rozluźnić wiszącą nad nami ciężką
atmosferę.
–
Ja.. chciałem cię przeprosić. Zachowałem się jak dzieciak - nie wiedziałam, co
powinnam powiedzieć. Chciałam zaprzeczyć. Przeprosić, że niepotrzebnie dawałam
mu jakiekolwiek nadzieje. Mogłam od razu powiedzieć, co jest na rzeczy. Nie
potrafiłam. – Jesteście razem?
Na
tę myśl włoski zjeżyły mi się na ciele. Tak bardzo chciałabym wykrzyczeć, że
jesteśmy parą. Otworzyłam usta, by wydobyć z nich chodź jedno słowo. W tej
chwili męska dłoń przyciągnęła mnie w tył, a ja mogłam poczuć znów ten znany mi
boski zapach.
-
Sakura jest moją kobietą – odpowiedział bez zastanowienia. Zdębiałam. Biłam się
z myślami w jaki odpowiedni sposób przekazać nasze zmieszane relacje, a on
zrobił to tak bezpośrednio.
Zwróciłam wzrok w górę, by odszukać jego czarne
tęczówki. Uśmiechał się zawadiacko, nie racząc mnie uwagą. Był mocno skupiony
na swoim rywalu, widocznie zadowolony z własnych słów. Wolną ręką poprawił
opadające poniżej bioder spodnie, które ukazywały niewielką część czarnych bokserek.
Momentalnie policzki zaczęły mnie piec. Teraz dotarło do mnie, jak wielkie
znaczenie dla mężczyzny miał ten niewielki gest. Właśnie zaznaczył Nejemu, co działo
się przed chwilą w pokoju. Tym aroganckim czynem jasno przekazał mu, że powinien
wiedzieć, że jest już na straconej pozycji.
–
Możesz nas zostawić kochanie ? – wyszeptał, podgryzając moją małżowinę uszną.
Był zawadiacki i ekscentryczny, a ja dobrze wiedziałam dlaczego się tak
zachowuje. Jak zwykle chciał pokazać swoją wyższość nad biedną ofiarą, którą
stał się Neji.
-
Ostatnim razem gdy to zrobiłam, prawie się pozabijaliście – fuknęłam odchylając
od niego głowę, by w ocenie sytuacji nie być podatną na jego urok. Sasuke
zmarszczył nos jakby to, co powiedziałam, było niesamowicie zabawnym żartem.
-
Musimy sobie wyjaśnić parę spraw i zaraz cię dogonię – odpowiedział, składając
na moim policzku ciepły pocałunek. Niepewnie spojrzałam na przyjaciela, który
tylko potwierdził słowa Sasuke kiwając twierdząco głową.
-
Przysięgam, że jeśli znów będę musiała się martwić, sama was pozabijam –
rzuciłam, truchcikiem zbiegając po schodkach. Nie wiedziałam, czy podjęła dobrą
decyzję, jednak musiałam im znów zaufać.
_______________________
Kolejne
uderzenie pioruna rozświetliło salon. Okropny trzask na czarnym niebie wywoływał
nieprzyjemne ciarki na skórze. Moje ciało mimowolnie zatrzęsło się na myśl o
męczących mnie wspomnieniach. Jak długo mam się jeszcze zmagać z przeszłością?
-
Ja nie chcę tak żyć – usłyszałam przejęty głos przyjaciółki. W pomieszczeniu
zaczynało robić się gwarno, a sama myśl
podjęcia tej rozmowy napawała mnie niepokojem.
-
Już dawno zdecydowaliśmy, że przejmiesz gospodarstwo. Nie mamy innych dzieci.
Poza tym nie pozwolę, żeby moja jedyna córka biegała po mieście w towarzystwie
takiego… – tu pan Hiashi przerwał na moment, by pogardliwie zlustrować
podburzoną postać blondyna. – niezdarny – dokończył. Uzumaki ostatkami sił
próbował opanować swoje emocje. Naruto nie zaliczał się do osób, które
starannie dobierały słowa. Zazwyczaj był impulsywny i najpierw robił, potem
myślał.
-
On nie jest niezdarny. Jest miły i opiekuńczy. Ja.. – spuściła wzrok, bawiąc
się opuszkami palców. – chyba go kocham.
-
Co oni ci zrobili w tym cholernym Tokio ! Nie tak cię wychowaliśmy! – jej
ojciec był już nieźle zdenerwowany. Nie dopuszczał do świadomości, że jego
córka może mieć własne plany na życie.
-
Sama zdecyduję, co będę robiła – Hinata walczyła z ojcem, starając się
pohamować napływające do jej oczu łzy. Czułam, że potrzebuje pomocy.
-
Panie Hyuga – zaczęłam, wyłaniając się zza ściany. – Uważam, że Naruto jest
odpowiedzialnym mężczyzną. Hinacie nie będzie niczego brakowało. – dodałam,
chcąc jak najszybciej załagodzić sytuację, a tylko podsyciłam ogień.
-
Nie rozumiem, jak ci faceci namieszali wam w głowach. Sądziłem, że jesteście
mądrzejsze. – skwitował, a jego wzrok zdawał się zabijać spojrzeniem.
-
Zabiorę swoją ukochaną, a w jakich relacjach pozostaniemy, będzie zależało
wyłącznie od Pana. – odezwał się zirytowany blondyn. Nie zamierzał dłużej
przyglądać się całej awanturze. – Nie pozwolę, by Hinata cierpiała przez
arogancję swojego ojca. Jest dorosła i ma prawo decydować za siebie. –
wyprostował się splatając swoją dłoń z Hinatą w pewnym i stanowczym uścisku.
-
Zaraz mnie szlak trafi – krzyknął właściciel posiadłości. – Czego nie
zrozumiałeś szczeniaku? – zbliżył się do Uzumakiego pozostawiając między nimi
różnicę paru centymetrów. Jego wzrok był skupiony na skonsternowanej minie
Naruto. Blondyn jednak nie zamierzał się uginać. Nie uległ pod naporem Pana
Hyugi, a nawet przybrał bardziej pewną siebie pozycję. Wyglądali jak puszące
się koguty, które w tym momencie toczyły niemą walkę. – Odejdź od niego –
zarządził ciągnąć córkę za ramię.
-
Hiashi ! – próbowała pouczyć męża, matka Hinaty, starając się jakkolwiek
załagodzić sytuację. Sama była na granicy wytrzymałości. Która matka mogłaby
patrzeć na cierpienie własnej córki. Niestety w korzeniach takich jak Hyuga
najwięcej do powiedzenia miał ojciec, jako głowa rodziny.
-
Puszczaj! Tato! – szarpnęła się z jego męskiego uścisku, a łzy zaczęły płynąć
po zaróżowionych policzkach. Szloch targnął jej drobnym ciałem. Ostatni raz
spojrzała rozżalona na zdenerwowaną minę ojca. Kolejny trzask pioruna przeszył
panującą ciszę, a jego blask oświetlił bolesne spojrzenie granatowłosej.
Pokręciła z niedowierzaniem głową, a następnie wybiegła przez frontowe drzwi.
-
Stój! – przerażony ojciec wyciągnął starą drżącą dłoń w stronę znikającej
kobiety. Stałam osłupiona. Miałam jej pomóc, a nic nie mogłam zrobić.
-
Gratulacje – burknął zdenerwowany Uzumaki ruszając za ukochaną.
-
Hinata! – do moich uszu doszedł skołowany głos Nejego, który natychmiast
wybiegł zza moich pleców, by ruszyć w ślad Naruto.
-
Mój boże. Dziecko – płakała wystraszona Pani Hyuga. Usiadła na kanapie, czując,
że dłużej nie utrzyma się na nogach. Skryła twarz w dłoniach, modląc się, by
jej córka cała wróciła do domu.
-
Sasuke! Chodź! – ponagliłam zdezorientowanego Uchihę, który niepewnie pojawił
się za moimi plecami.
_______________________
-
Hinata! – nawoływałam przyjaciółkę podczas szalejącej burzy. Chłodne krople
deszczu momentalnie sprawiły, że przemokłam do cna. Włosy kleiły się do mojej
twarzy, utrudniając poszukiwania.
–
Gdzie mogła pójść? – odezwał się Sasuke w stronę poważnej miny Pana Hyugi. Tak
bardzo starał się zachować swoją kamienną twarz. Jednak wiedziałam, że nawet
mocniej niż my wszyscy martwi się o Hinatę. Zamyślił się przez moment, jakby
analizował całą okolicę.
-
Gdy była mała, często chodziliśmy na most – wymamrotał, a jego źrenice znacznie
się rozszerzyły.
-
Wiem, gdzie to jest! – uderzyłam pięścią w otwartą dłoń, zbierając się do
biegu, gdy burza znów o sobie przypomniała.
Przerażona stanęłam w miejscu. Nie
miałam odwagi wykonać żadnego kroku. Wszystkie negatywne emocje zaczęły
atakować mnie z każdej strony. Przytłaczały mój umysł, który nie mógł realnie
myśleć. – Zostaw mnie – mamrotałam, próbując odgonić męczący głos policjanta. –
Nie żyją.. – Nie żyją.. – te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Za
wszelką cenę chciałam z tym walczyć.
-
Hej, mała. Jak długo chcesz tu stać? – jego ciepły głos oczyścił ciężką atmosferę. Dotyk jego dłoni, która
sunęła po moim przemoczonym ramieniu. Był taki kojący i ciepły. – Sakura –
wypowiedział moje imię w tak naturalny sposób, jakby budził się i zasypiał z
nim na ustach.
-
Sasuke – wyszeptałam, podnosząc na niego wzrok. Nie przyglądał mi się ze
strachem ani nie śmiał się z mojego zachowania. Był wyrozumiały i cierpliwy.
Wyciągnęłam przed siebie drżącą dłoń, by móc dosięgnąć swojej przystani.
Pochwyciłam jego opuszki palców, by następnie połączyć nasze ciało. Zaplotłam
się wokół silnego ramienia, pozwalając się dalej prowadzić. Był moim promykiem
słońca w ten pochmurny dzień. Jak długo będzie przy mnie, tak nie będzie mi
straszna żadna przeciwność losu. – Chodźmy – uśmiechnęłam się szeroko, czując,
że właśnie dokonałam niemożliwego. Zrobiłam krok w stronę przyszłości,
odcinając się do przykrych wspomnień.
_______________________
Ściskała
mocno moją dłoń skupiona na obranym celu. Odnaleźć Hinatę. Wiatr znacznie się
zmagał, gdy nareszcie odnaleźliśmy nakreślone przez Pana Hyugę miejsce. Nie
pomylił się. Stała pośrodku drewnianego mostu, który niebezpiecznie przechylał
się raz w prawą, raz w lewą stronę.
-
Hinata! Zejdź, proszę – odezwał się jej ojciec, chcąc opanować jak najszybciej
sytuację. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby jej córce groziło przez niego
niebezpieczeństwo.
-
Chcę być z Naruto! Nie wrócę do domu, póki nie obiecasz mi, że będę mogła
decydować o własnym życiu – skwitowała stanowczo, ściskając drewnianą barierkę.
-
To nie miejsce na takie obietnice! – sfrustrował się. – Dokończymy rozmowę w domu!.
-
Chcę odpowiedzi teraz – upierała się. Nigdy nie sądziłem, by ta nieśmiała,
wstydliwa kobieta mogłaby okazać się tak stanowa. Kobiety są potwornie poważne,
kiedy chodzi o ich racje.
Ścianę deszczu przeciął jasny grzmot,
uderzając w pobliskie pole. Ogromne wyładowanie spowodowało, że prawa lina
podtrzymująca most niebezpiecznie wystrzeliła w górę, zaburzając stabilność
drewnianej konstrukcji. Hinata zachwiała się, w ostatniej chwili łapiąc ostałe
elementy.
-
Hinata! Trzymaj się! – ryknął Uzumaki, który wiele nie myśląc, wskoczył do
podburzonej rzeki. Nie mogłem się przyglądać. Pozostawiłem przerażoną Sakurę,
momentalnie ruszając za blondynem. Czułem, jak prąd mocno znosi mnie w dół.
Pochwyciłem się pobliskiej skały, by przytrzymać swoje ciało w jednym miejscu.
Gdyby tak dobrna kobieta wpadła do wody, w jednej chwili zostałaby pociągnięta
przez jej nurt. Strach pomyśleć co mogłoby się stać.
-
Teraz na trzy puścisz się mostu! – instruował ją Uzumaki, ustawiając się w
dogodnej pozycji do przejęcia kobiety.
-
Boję się – szczerze odpowiedziała. Jej dłoń zacisnęła się szczelniej na przemoczonym
drzewie ani myśląc, by kiedykolwiek się puścić.
-
Zaufaj mi! Na pewno cię złapię – krzyczał blondyn, a wzburzona woda uderzała go
w profil twarzy. To nie była najlepsza chwila na wahania. Przez moment
zapanowała cisza, przerywana jedynie szumem rwącej rzeki. Zamknęła oczy, a po
chwili widziałem, jak jej ciało bezwładnie leci w naszym kierunku. Głośne
uderzenie o taflę wody zamroziło krew w żyłach. Nie słyszałem już nawoływania
Pana Hyugi. Nie widziałem zrozpaczonego wzroku Haruno. Nie czułem już oparcia w
skale, które zawzięcie miałem zamiar się trzymać.
_______________________
Wszystko
działo się tak szybko. Hinata lecąca w dół. Dłoń Uzumakiego wyciągnięta ku
górze i jego wzrok błagający, by tylko zdążył ją złapać. Pierwszy wypłynął
Naruto, ściskając ramię Hinaty.
Odkaszlnęła sporą ilość wody, oplatając ramiona na szyi swojego mężczyzny.
Uparcie szukałam wzrokiem Sasuke, który nie pojawiał się już dłuższą chwilę.
Neji pomagał wdrapać się pozostałej dwójce, a moje serce napełniało się
kolejnymi obawami.
-
Sasuke! – krzyknęłam, coraz szybciej świdrując wzrokiem rzekę. Czas dłużył się
nieubłaganie, a moją niepewność zaczynała dawać się we znaki nie tylko mi. –
Nie zostawiaj mnie – wyszeptałam. Łzy kolejno kapały na szorstki materiał moich
spodni. Nie mogłam teraz paść i płakać. Musiałam zrobić to co było konieczne.
Podbiegłam bliżej nurtu przygotowana, by w każdej chwili rzucić się na
poszukiwania.
-
Idziesz popływać? – usłyszałam ten irytujący głos za swoimi plecami. Tak bardzo
tego pragnęłam. Odwróciłam się wskakując na przemoczone ciało Uchihy. Jego
dłonie powędrowały pod moje pośladki, przyciskając mnie bliżej siebie. Nogami
oplotłam jego biodra, a na sinych ustach złożyłam gorący pocałunek.
–
Sasuke ty idioto – zaśmiałam się w przerwach, by złapać oddech. Całej sytuacji,
również zawtórowało rozbawienie wszystkich wkoło.
_______________________
-
Mamo! Tato! Bardzo was przepraszam – Hinata rzuciła się w objęcia matki, która
gładziła jej bladą twarz niedowierzając, że to jej córka. Dziś wieczorem
wszyscy poczuliśmy strach przed utratą bliskiej osoby.
-
Hiashi – wymamrotała Pani Hyuga łokciem szturchając męża. Jego mina wyrażała
ogromną ulgę, a następnie twarz wykrzywiła się w lekkim grymasie.
-
Naruto, Sasuke. Muszę wam podziękować za uratowanie mojej jedynej córki. –
odchrząknął, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. Następnie skupił się na Hinacie
gładząc jej mokre włosy. – Jest dla mnie najważniejsza – uśmiechnął się
delikatnie. – Dlatego nie wyobrażam sobie, by ktoś inny niż ty, Uzumaki Naruto,
mógł się nią lepiej zaopiekować. Mimo że
czasem jesteś niezdarny, masz w sobie niesamowitą odwagę.
Przez
moment blondyn jakby stracił połączenie z rzeczywistością. Wpatrywał się ślepo
w Hinatę, jakby analizując wszelkie usłyszane słowa.
-
Naprawdę? – odpowiedział niepewnie. – Naprawdę! – krzyknął uradowany, klaszcząc
w dłonie. Pokiwałam niedowierzając głową, jak dziecinne może być czasem jego
zachowanie.
-
Tak się cieszę Hinatka – pochwycił kobietę pod biodra, unosząc radośnie do
góry. Przekręcił się pare razy w kółko napawając tą szczęśliwą chwilą. Hinata
wyglądała na rozpromienioną, śmiejąc się od ucha do ucha.
Poczułam,
jak jego dłoń wsuwa się pod moje ramie odnajdując swoje miejsce na biodrze. Nie
potrzebowałam słów. Chciałam, by darzył mnie po prostu swoim ciepłem i otoczką
bezpieczeństwa. Położyłam głowę na jego ramieniu,, przyglądając się szalejącemu
Naruto. Wracajmy do domu.
_______________________
Ostatnia
dodatkowa walizka wylądowała w bagażniku.
–
Zaopiekuję się nią – dumnie odpowiedział Uzumaki żegnając się z rodzicami
Hyugi. Tym razem patrzyli na niego w zupełnie inny sposób. Z zaufaniem i
aprobatą, o którą tak długo walczył.
– Ale nie chcę być jeszcze dziadkiem –
podsumował Pan Hiashi podając blondynowi dłoń.
Pokiwałem
głową zastanawiając się jak wiele pouczeń Naruto otrzyma przed wyjazdem.
-
Sasuke – usłyszałem głos chłopaka, który jeszcze wymieniał się porozumiewawczym
wzrokiem z Sakurą.
– Neji – odpowiedziałem, ściskając jego dłoń.
– Pamiętaj, że
jeśli Sakura będzie się skarżyć, znajdę cię na końcu świata – uśmiechnął się
szeroko, umacniając uścisk.
-
Rozumiem – dodałem, przenosząc wzrok na zdezorientowaną Haruno.
Przełożyłem
ramię przez jej kark, odwracając się w kierunku samochodu. Była tak mała, że
mogła stać się moim prywatnym podłokietnikiem. Dobrze wiedziałem, jak bardzo ją
zdenerwuję.
-
O czym rozmawialiście? – zmarszczyła nos, próbując spojrzeniem wydusić ze mnie
informacje.
- Że będę wysyłał mu twoje erotyczne zdjęcia,
w zamian ja będę mógł z tobą sypiać – wyszczerzyłem się triumfalnie.
-
Żartujesz?! – odepchnęła mnie w bok naburmuszając policzki. – Jesteś cholernym
zboczeńcem.
-
Mówiłem ci już, że jesteś słodka, jak się złościsz kwiatuszku? – położyłem dłoń
na jej różowych włosach, przyciągając ponownie bliżej siebie. – Seksownie
słodka.
_________________________________________________________________
Ić Ty Babko.
OdpowiedzUsuńCzytanie w drodze, mając chorobę lokomocyjna, nie jest zbyt dobrym pomysłem, ale co tam.
Musze Cię ogromnie pochwalić. Ten rozdział wygląda bardzo bardzo bardzo dobrze! Gratuluję!
Scena akcji jak z filmu Szczęściarz normalnie xD
Szybko się do Narutka przekonali. On powinien jakims przemowieniem mega dlugim mówiącym o nadziei milosci i tych onnych bzdetach, ich przekonać xD
Sasuś i Sakurcia lofki kisski! Blue like it!
Jak to więcej emocji?! Co ty tu za modę na sukces chcesz urządzić xD
OdpowiedzUsuńNoo trochę mi brakowało bardziej klimatycznego opisu burzy, albo to ja jakoś nie mogłam się w to wczuć. Ale koniec końców dobrze, że wszyscy są cali i zdrowi.
Sasek staje się monotonny. Moja kobieta moja! Uk uk a teraz ide z maczugą na mamuta uk!
Do następnego!
~ Kropcia
Jakiego znowu mamuta? haha co tu sie wyprawia :D
UsuńW takim razie uk uk ! W drogę, do następnego!
No taki trochę jaskiniowiec z niego, z tą gadką, że jego kobieta i tylko jego i wgl. Takie luźne skojarzenie xD
Usuń