piątek, 16 lutego 2018

27. Zostań ze mną


— Może powinnam była dać sobie trochę więcej czasu? — Podparłam twarz na dłoniach, obserwując, jak Ino dłonią poruszała dziecięcy wózek. — Poszukać dla siebie mieszkania. Przynajmniej na jakiś czas.
— Jeśli tak czujesz, to powinnaś to zrobić. Ale nie uważasz, że poszerzysz wtedy granicę między wami? — Przyjaciółka zmarszczyła lekko brwi, nieco krytykując moje zachowanie. — Sądziłam, że wszystko już przemyślałaś.
— W Kioto byłam zdecydowana. Gdy go widzę, wszystko staje się bardziej skomplikowane. — Odetchnęłam ciężko, przeczesując palcami włosy. — Zawsze przyciągam do siebie nieodpowiednich facetów.
— Zdesperowanych. Swój do swego ciągnie. — Zaśmiała się, przykładając dłoń do ust, by zagłuszyć głośniejsze parsknięcie.
— Zabawne Ino-świnio! — zawtórowałam jej. — Chciałabym, żeby to wyglądało inaczej, ale ja nie potrafię zapomnieć. Tych dobrych i tych przykrych chwil.
— A czy ty masz Alzheimera, żebyś miała zapominać? — Uniosła jedną brew. — Zacznij tworzyć wspomnienia, które zastąpią te złe. — Pouczyła mnie blondynka, a jej słowa zaczynały do mnie docierać. Znów użalałam się nad swoim losem, zamiast wziąć go w garść. Miała racje. Zamiast tworzyć coś lepszego, ja wciąż miałam przed oczami naszą przykrą rozmowę. Jeśli postanowiłam dać nam szansę, to i ja muszę o to zawalczyć.
— Kobiety to pamiętliwe bestie. Nigdy nie wiecie, gdzie leży wasza torebka, ale co facet robił kilka miesięcy temu to tak — wtrącił się Sai, udając oburzonego przedstawiciela płci męskiej.
— Kochany. — Ino przybrała oficjalny ton głosu. — Wkroczyłeś na teren wroga. Słyszałeś o solidarności jajników? Chyba nie chcesz trafić na kanapę razem z Uchih’ą? — Obie zaśmiałyśmy się głośno, gdy na twarzy Saia pojawiło się tak wiele sprzecznych emocji. W tej chwili po pokoju rozniósł się płacz dziecka, który przerwał trwającą sielankę. Byliśmy za głośno.
Ino wzięła syna na ręce, wolnymi ruchami kołysząc jego drobne ciałko, co powodowało, że niemal natychmiast się uspokoił

— Będę się zbierała. — Uśmiechnęłam się ciepło do maluszka. Miał króciutkie blond włosy, a jego oczy były błękitno niebieskie. Bez dwóch zdań urodę odziedziczył po mamie. Był niesamowicie drobny i taki delikatny. Bezbronne dziecko, które powierzone zostało rodzicom. Nie ma tu miejsca na strach i obawy, które przez moment znów zaczynały przewrotne rewolucje w moim żołądku. Czas płynie bardzo szybko, tylko się obejrzeć jak zostanę matką i będę musiała się z tym zmierzyć sama lub z Sasuke. Dotknęłam drobnej rączki Inojina, a ona delikatnie zacisnęła się na moim palcu. Czy to samo ciepłe uczucie będę odczuwać jako matka? Ino jak zwykle wydaje się perfekcyjna we wszystkim, co robi. Chciałabym być tak pewna siebie jak ona.

<<>> 

Znów się zasiedziałem. Dostałem pilną wiadomość z firmy i musiałem osobiście podpisać zaległe umowy. Nie sądziłem, że wchodząc do biura kompletnie stracę poczucie czasu. Wrzucając do szuflady ostatnią teczkę dokumentów, odetchnąłem z ulgą opadając bezwładnie na oparcie fotela. Było już późne popołudnie, więc niebo za oknem powoli się ściemniało. Wymasowałem obolały kark, wspominając niezbyt wygodną noc na kanapie. Nigdy nie sądziłem, że ulegnę kobiecie do tego stopnia, że wyzbędę się własnego łóżka. Nigdy nie było nawet mowy o przyprowadzaniu ich do domu. Wszystko się jednak zmieniło. Pierwsze spotkanie, cudowny uśmiech i kojący zapach. Przewróciła moja życie do góry nogami i nikt nie miał nawet zamiaru mnie przed nią ostrzec. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy poczułem potrzebę zobaczenia jej. Ogromne pragnienie bycia obok.

<<>> 
           
            Załatwiając po drodze jeszcze jedną sprawę, po godzinie podjechałem pod dom.            
            — Sakura? — Niemal natychmiast trzasnąłem drzwiami samochodu, przyśpieszając kroku. — Dlaczego jesteś na dworze? — Zaskoczony przykucnąłem naprzeciwko kobiety, która skulona siedziała na marmurowym schodku. Ująłem jej dłonie, a ich chłód spowodował u mnie ciarki. Potarłem je, by choć odrobinę dodać im ciepła.
            - Jak długo już tu siedzisz? Powinnaś do mnie zadzwonić! Jesteś w ciąży, więc pamiętaj, że musisz dbać o zdrowie. - Nie odpowiadała. Uniosła jedynie głowę. Pustym wzrokiem wpatrywała się we mnie. Była zła. Mógłbym nawet powiedzieć, że tłumiła w sobie wściekłość.
            — Musisz się zagrzać — dodałem stanowczym głosem, podnosząc się, a następnie otwierając drzwi, zrobiłem przejście do mieszkania. Wyminęła mnie w progu. Chwyciłem jej nadgarstek, chcąc by na moment przystanęła.
            - Puść mnie Sasuke – wymamrotała.
            - Usiądź na kanapie. Zaraz zrobię ci coś ciepłego. – Osunąłem kurtkę z jej ramion, jednym ruchem zarzucając ją na wieszaku. Gdy nasze ciała przestały się stykać, niemal natychmiast skierowała się w stronę salonu.
            Praktycznie biegiem ruszyłem do kuchni, by załączyć czajnik z wodą.
            Zupełnie nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Ściskałem dłonie w pięść, wzrokiem błądząc po jej odwróconej sylwetce. Pewnie byłoby mi łatwiej, gdyby już zaczęła krzyczeć. Nie bawiła się ze mną w te gierki i powiedziała, że spieprzyłem. A ona wolała udawać, że nic się nie stało. Ciążyło to na mnie jeszcze bardziej.
            Zbliżyłem się do niej, a mój oddech padał na jej gładką skórę. Drżącą dłonią przeczesałem jej włosy na bok, jeszcze bardziej odsłaniając nagą szyję. Widziałem jak jej ciało napina się, powstrzymując narastający żal. Miałem wrażenie, że chciałaby po prostu wypłakać się i wydusić wszystkie negatywne emocje.
            - Przestań się martwić. Nie powinnaś – zacząłem.
            — Zawsze taki byłeś — wymamrotała, a jej dłonie nerwowo zacisnęły się na kocu.
            — Jaki? — spytałem, dłońmi masując kobiece ramiona.
            — Stanowczy.
            Przez chwile zapanowała cisza, którą przerwał odgłos gotowanej wody.
            — Nie rozumiem. — Skrzywiłem się na jej komentarz.
            — To był Kiba — dodała, zalewając herbatę wrzątkiem.
            — Znów tu był? — Na jego imię bez namysłu zacisnąłem mocniej dłonie na jej ramionach, co spotkało się z jej gardzącym wzrokiem.
            — Nie — odpowiedziała, kładąc się wygodniej na kanapie załączając telewizor.
            — Więc co z nim? —  Ta rozmowa zaczynała mnie irytować.
            — To on wysłał zdjęcie do gazet.
            Czułem jak moje mięśnie się spinają. Dobrze wiedziałem, że to on wkradł się do telefonu Sakury. Gdy jej nie było przeprowadziłem własne dochodzenie.
            — Dlaczego wracamy do tego tematu? — Oddaliłem się powrotem do kuchni, mając wrażenie, że pogrywa sobie ze mną w nieczysty sposób. Nie chciałem jej pokazywać złości, która się we mnie kłębiła. Zalałem herbatę wrzątkiem, kierując się do stolika.  
            — Sądziłam, że chciałbyś wiedzieć. Choć może dla ciebie nie miało to większego znaczenia. — Wpatrzona w ekran, machnęła na mnie teatralnie dłonią.
            — Co mam ci jeszcze powiedzieć? Jeszcze raz przeprosić? Jak długo będziemy to ciągnąć. Robie się tym zmęczony. — Wpatrywałem się w nią z nadzieją, że wydusi z siebie choć jedno słowo, które nie będzie rzucone we mnie z pogardą. Zamiast tego ignorowała mnie. Udawała, że ogląda telewizję i bawi się przy tym doskonale. Zdenerwowany pochwyciłem pilot, wyłączając urządzenie. Chciałem, by poświęciła mi w pełni swoją uwagę.
            — Co ty robisz?! — Podniosła się natychmiast z miejsca chcąc odebrać mi pilot.
            — Spójrz na mnie! — powiedziałem nieco głośniej, co musiało poskutkować ponieważ w jednej chwili jej szmaragdowe tęczówki były tylko moje. —  Jesteś dla mnie bardzo ważna.
            — Ważna? — spytała, a jej oczy zaszkliły się od łez. To był jeden z tych momentów, który sprawiał mi ogromny ból, a ja nie wiedziałem jak temu zapobiec. — Gdyby tak było, nie czekałabym kilka godzin pod drzwiami.              
            Pochwyciłem jej ramiona, czując, że zaraz będzie chciała znów uciec. Pochyliłem twarz, nosem muskając jej poczerwieniały z zimna policzek. — Przepraszam Sakura. Musiałem podjechać do pracy.
            — Znów mnie przepraszasz. — Odchyliła głowę w bok. — Dlaczego zawsze musisz to robić?! — Zdenerwowana, szarpnięciem wydostała się z mojego uścisku. — Przestań na mnie eksperymentować — wydusiła przez łzy. — Robisz to moim kosztem! — Odwróciła się z żarem w oczach, a pięści miała zaciśnięte tak mocno, jakby chciała powstrzymać cały ten natłok słów. — Moim kosztem sprawdzasz, czy nadajesz się do normalnego związku. Kosztem osoby, na której ci rzekomo zależy. — Nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego słowa. W jakimś stopniu Sakura miała racje. Uczyłem się na niej jak być przykładnym partnerem i tak naprawdę za każdym razem dawałem plamę. — Lekceważysz mój ból. Nie zwracasz uwagi na to co ja czuję. Miałeś tak wiele czasu! — krzyczała, a łzy zaczynały spływać po jej policzkach.
            Zapanowała nad nami cisza, która rozdzierała mnie od środka. Jak to wszystko naprawić? 
            — Jaką dziś powiesz mi wymówkę? Bo pieprzyłeś się z Karin i straciłeś poczucie czasu? Wystarczyło zostawić mi karteczkę. Uwierzyłabym. — Jej ton głosu ucichł i w pełni oddała się emocjom.
            Byłem wściekły na jej oskarżenia. Nigdy nie pomyślałem, że ktokolwiek mógłby mi ją zastąpić. Owszem, kiedyś nie zwracałem uwagi na uczucia kobiet, ale Sakura mnie zmieniła. Chciałem być dla niej ale widocznie nie potrafiłem jej tego pokazać.
            - Masz jakiś powód dla którego wymyślasz takie podejrzenia? - Zdenerwowany robiłem kółka po salonie próbując zrozumieć sytuację. Nie odpowiadała. Zagryzła dolną wargę, szukając w głowie wyjaśnienia. Chciała mi po prostu dopiec.
            Wsunąłem dłoń do kieszeni spodni, wyciągając z nich dwa małe kluczyki.
                       
— Żebyś mogła wchodzić do mieszkania. Herbatę wypij póki jest ciepła. Powinnaś się zagrzać. - Rzuciłem je na kanapę. Ostatni raz spojrzałem na zapłakaną Sakurę i szybkim krokiem opuściłem dom. Potrzebowałem teraz świeżego powietrza.

<<>> 

            Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dziesiątą. Za oknem już dawno zrobiło się ciemno, co pogłębiało moje odczucie samotności. Otuliłam się szczelniej kocem, wygodniej usadawiając na kanapie. Nie byłam do końca dumna ze swojego zachowania. Owszem, należało mu się, jednak nie mogę w pełni przyznać, że nie dostrzegałam jego pustego spojrzenia. Jakby pewna jego część była gdzieś bardzo daleko ode mnie.
            Od naszej ostatniej rozmowy Sasuke jeszcze nie wrócił. Zaczynałam się martwić, co negatywnie wpływało na moje samopoczucie. Położyłam głowę nad poskładanej w kostkę pościeli, a do moich nozdrzy wdzierał się jego cudowny męski zapach. Ścisnęłam dłonią róg poszewki łapczywie wciągając powietrze. Łza znów spłynęła po moim policzku. Co ja narobiłam? Starał się zmienić, poprawiać, a ja go tylko krytykuję nie dając nic od siebie.
            — Wybacz mi Sasuke — wymamrotałam pod nosem.
            Nie wiem, kiedy przysnęłam. Obudziło mnie otwieranie drzwi. Nie podnosiłam głowy, udając, że wciąż śpię. Myślami błądziłam za jego krokiem, wsłuchując się w każdy szmer. Czułam, jak staje przede mną i wbija we mnie swój arogancko kuszący wzrok. Wstrzymałam powietrze, gdy jego oddech muskał moje usta.
            — Wiem, że nie śpisz — wyszeptał. Nie było sensu dłużej udawać. Uchyliłam powieki, gdy złożył na moich ustach gorący pocałunek. Uderzył lekko wargą o wargę, zapraszając mnie do wspólnych uniesień. Przygryzł ją delikatnie, dostarczając mojemu ciału tak brakujących dreszczy podniecenia. Jego język spotkał się z moim. Dotykał podniebienia, zębów, by po chwili przerwać i odsunąć się na zbyt daleką odległość. Stojąc w bezruchu spojrzał mi w oczy.
            — Tak bardzo nienawidzisz moich pocałunków? — spytał, przechylając głowę lekko w bok. Taki uroczy. Czarujący. — Sprawię, że je pokochasz — dodał, znów przylegając do moich ust. Tym razem robił to z większą pasją, włączają przyjemny dotyk dłoni sunącej po moim policzku. Oddawałam się chwili chcąc zapomnieć o wszystkim, co sobie powiedzieliśmy.
            Rozsunął moje uda i dłonią sunął po delikatnej, wrażliwej skórze, wprawiając mnie w szał. Mój oddech stawał się nieregularny i głośny. Zupełnie jakbym nie potrafiła złapać powietrza. Widziałam w jego oczach iskierkę zadowolenia. Z każdym kolejnym dreszczem podniecenia przed dostrzegałam migawki naszych spotkań. Pierwsze spotkanie na imprezie. Obietnice. Piknik na dachu i miejsca, z którymi robiłeś coś magicznego.
            Po pomieszczeniu rozniósł się odgłos telefonu.
            — Może poczekać — rzucił.
            Nie zdążyłam się zorientować, kiedy uniósł mnie na ręce i położył na łóżku. Zrobił to tak ostrożnie. Obchodził się ze mną jak z księżniczką w najpiękniejszej bajce. Nigdy nie znałam go od tak delikatnej strony. Powoli ściągał ze mnie wszystko, co mogłoby nam przeszkadzać, a ja nie pozostałam mu dłużna. Przed oczami miałam jego naprężoną skórę i wspaniale umięśnione ciało. Dłonią przesuwałam po jego brzuchu, od czasu do czasu zaznaczając na nim czerwoną linię od paznokci. Uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów, a następnie pochylił by znów połączyć nas w pocałunku. Czułam, że jeśli jeszcze chwilę będzie zwlekał to zdominuję go i zniszczę jego bajkowy klimat. Ustami rozpieszczał moje ramiona, schodząc coraz niżej.
            Oplotłam udami jego biodra, zachęcając do rozkoszy. Chciałam go poczuć. Byłam taka niewyżyta. Niereformowalna. Może nieprzyzwoita? Pragnęłam go. Zatrzymał się na moment spoglądając mi głęboko w oczy.
            — Nie zrobię ci krzywdy? — spytał szeptem. Naprawdę się starał.
            — Wszystko będzie dobrze. Zaufaj mi. — Wsparłam go uśmiechem. Widocznie to było wystarczające, ponieważ po chwili czułam jak delikatnie i powoli wsuwa się we mnie, odchylając ciało w tył. Zacisnęłam dłonie na pościeli, gdy poruszał się w bezwstydnym tempie. Moje myśli kompletnie odpłynęły, a ciało zaczynało ogarniać przyjemne ciepło. Przyśpieszył ostatnie ruchy, zaciskając się na moich udach. Wariowałam, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Inni pewnie nazwaliby to orgazmem, jednak ja mam wrażenie, że od czuwam to za każdym razem, gdy na mnie patrzy. Uwielbiam, gdy tak zastygał we mnie i w pełni czułam go w sobie. Po chwili opadł na łóżko obok mnie, starając się unormować oddech. Zmęczony z zamglonym spojrzeniem lustrował moje szczęśliwe ciało. Wyglądał teraz jak chłopiec, który potrzebował dużej dawki snu. Wtuliłam się w jego ramię, a on przyciągnął mnie bliżej nie mając zamiaru nigdzie wypuścić. Chciałabym by ta chwila trwała wiecznie. Czy mogę mieć pewność, że gdy się obudzę wszystko pozostanie w tak dobrym stanie?
            — Zostań ze mną — wymamrotałam.
            — Zostanę.
           
<<>> 

            Obudził mnie delikatnymi pieszczotami. Muskał ustami moje włosy, twarz, szyję. Dojrzałam błysk w jego oczach, gdy pocałunkami schodził coraz niżej.
            — Sasuke — szepnęłam.
            — Pozwól mi się kochać — mówiąc to zniknął pod przykryciem kołdry. Nie do końca byłam pewna, co jest rzeczywistością, a co jeszcze snem. Próbowałam przyswoić to, co do mnie mówił, gdy poczułam jego język w najbardziej intymnym miejscu mojego ciała. Jego usta nie dawały mi wyboru, a gdy dłońmi zaczął dotykać naprężonej skóry zupełnie odpłynęłam.
            — O cholera — parsknęłam, gdy czułam, że jestem na granicy. Nie potrzebowałam zbyt wiele by po chwili ogarnął mnie przyjemny dreszcz. Uchiha niemal natychmiast zadowolony znalazł się tuż nade mną składając czuły pocałunek na moim czole, a drugi na zaokrąglonym brzuchu.  
            — Jesteś strasznie nieprzyzwoita. — Zaśmiał się.
            — Nie prosiłam się! — burknęłam oburzona.
            — Tak, tak — mamrotał, nie ukrywając swojego zwycięskiego uśmiechu. 
            — Jestem spóźniona! — krzyknęłam spoglądając na zegarek. Dochodziła dziesiąta, a dziś miałam pierwszy dzień pracy.
            — A dokąd ty idziesz? — spytał, podnosząc się do pozycji siedzącej. Przyglądałam się jego dwudniowemu zarostowi i roztrzepanym od snu włosom. Wyglądał niesamowicie męsko. Chętnie wróciłabym do tego cholernego łóżka.
            — Ino mówiła, że brakuje jej ludzi w kwiaciarni, ponieważ sama jest na macierzyńskim. Szukałam pracy, więc to idealna okazja— odparłam, zaciągając jeansy na tyłek.
            — Nie chciałem byś pracowała. — Skrzywił się niezadowolony, a ja wiedziałam doskonale, co to znaczy. Nie chciałam jednak stwarzać kolejnych powodów do kłótni. Nie po tak cudownej nocy.
            — W domu będę się nudzić. Znudzona kobieta to zła kobieta. — Pomachałam mu palcem przed twarzą, gdy podszedł by mnie zatrzymać.
            — Obiecaj, że będziesz pod telefonem. — Jego ton głosu znacznie spoważniał.
            Wcale nie było mi na rękę bycie traktowaną jak dziecko. Dawałam sobie radę bez niego przez cztery miesiące i teraz na pewno nie potrzebuję jego pouczeń. Natychmiast ugryzłam się w język, gdy przyszło mi na myśl powiedzieć to na głos. Wzięłam głęboki wdech.
            — Gdy tylko poczuję się gorzej zadzwonię do ciebie — upewniłam go. — Też chyba powinieneś się zbierać? — spytałam, a mój wzrok sam skierował się na jego nagie biodra, co spotkało się z głupim uśmieszkiem Uchihy.
            — Naprawdę mnie potrzebujesz. — Wyszczerzył się.
            — Głupek. — Odwróciłam się, czując jak moje policzki zaczynają piec od wstydu. W jednym miał racje. Cholernie go pragnęłam. 



 
 
Co tu dużo mogę napisać? Rozdział nareszcie się pojawił wraz z odrobiną czasu wolnego. Niestety praca dyplomowa sama się nie napisze, dlatego wszelkie spóźnienia musicie mi wybaczyć. 

Co do naszej Sakury i Sasuke to myślę, że wyciągną jakieś wnioski. Oboje mają ciężkie charakterki ale dadzą radę co? 




4 komentarze:

  1. Oj Kochana przyczłapałam w końcu, wybacz, ze tak późno. Wkręciło mnie kilka innych zajęć. I Ty weź się częściej też pokazuj XDD
    Ogólnie to się bardzo cieszę z ich powrotu do siebie.
    JAKI TEN SASEK NAPALONY! Ja to nie wiem, co im tam w głowie siedzi.
    Dobrze, że Sakura w końcu mu powiedziała, że to Kiba wysłał te zdjęcie. Dobrze, że wie.
    I ten poranek, lol, mój Sasuś też lubi takie zagrywki yhyhym xD
    Było uroczo <3
    Buzia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że jesteś i mnie poganiasz :*
      Sasuke aż kipi tymi yhym i ekhem emocjami :>

      Usuń
  2. Wow. Tylko tyle przyszło mi do głowy po przeczytaniu tego opo. Znalazłem się tutaj przez przypadek ale zostanę. Ta historia urzekła mnie już od początku ich relację są takie realne i takie jakie powinny być. Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko i będę mógł kontynuować czytać tą ciekawą historię.
    Pozdrawiam i czekam Yaroi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że moje opowiadanie przypadło ci do gustu ;) Mam nadzieję, że niedługo uda mi się dokończyć rozdział i nareszcie się doczekasz :)
      Dziękuję za miłe słowa ;)

      Usuń