środa, 16 sierpnia 2017

19. Aromaty przeszłości



- Kiba?! – Oczy chciały mi wyskoczyć ze zdziwienia. – Co ty tu robisz?
- Nie cieszysz się? Przyjechałem po ciebie, żabciu. – Wyszczerzył się w swój specyficznie dumny uśmiech. Nienawidziłam tego paskudnego zdrobnienia. Za każdym razem, gdy nazywał mnie swoją „żabcią” czułam się jak paskudna ropucha. I nie pomagały ciągłe napominania, by przestał się ze mnie naśmiewać. Ten typ tak miał. Odpychała mnie jego nadmierna pewności siebie. Zawsze się wywyższał i nie okazywał szacunku nikomu. Choć na początku był romantycznym i spontanicznym mężczyzną, a jego przystojna twarz przyciągała spojrzenia, z czasem wszystko się zmieniło.
            Wzdrygnęłam się na myśl, że mogłabym wrócić z tym człowiekiem do swojego złudnego życia i znów udawać, że nie widzę panienek na boku.
            - Niepotrzebnie marnowałeś czas Kiba. Nigdzie się stąd nie ruszam, a ty chyba powinieneś już wyjść. – Spuściłam wzrok na klamkę, próbując przymknąć drzwi. Miałam szczerą ochotę wypchnąć nieproszonego gościa na zewnątrz.
            - Dopiero przyszedłem. – Otworzył szerzej wejście do mieszkania, a ja stałam zaskoczona z faktu, w jaki łatwy sposób dostał się do środka. Jakby moja siła i determinacja w niedopuszczeniu go w głąb pomieszczenia była całkowicie nieskuteczna. Kiba był wysoki. Ale Sasuke był wyższy. Kiba był umięśniony, jednak nijak miał się do postury Uchihy. Był szatynem o ciemnych, kiedyś przyciągających tęczówkach. Teraz to Sasuke pochłaniał mnie kompletnie swoim spojrzeniem. Jakbym nie chciała, porównywałam go do Uchihy, który bił go na łeb i szyję. Odcięłam Inuzukę od swojego życia i nie miałam zamiaru wchodzić do tej samej rzeki. 
            - Wystroiłaś się dla mnie? – Jego wzrok skupiał się na skrawku koronkowej bielizny, która nieproszona wyłoniła się zza materiału szlafroka. Momentalnie poprawiłam ubranie, zaciskając go mocniej w pasie, by przypadkiem nie dojrzał więcej mojego kusego stroju. Spaliłabym się ze wstydu. To był widok zarezerwowany tylko i wyłącznie dla Sasuke.
            - Nie spodziewałabym się ciebie. Jak mnie znalazłeś? – Mnóstwo pytań nasuwało mi się do głowy. W jednej chwili chciałam otrzymać wszystkie odpowiedzi.  – Dlaczego?
            - Przecież się zapowiedziałem. To jasne. – Uśmiechnął się zadziornie. – To nie było trudne. Zakręciłaś się przy sławnym frajerze. - Zmarszczyłam gniewnie brwi. Nie podobało mi się w jak grubiański sposób wyraża swoje zdanie. Przypominając sobie o wiadomości Sasuke, natychmiast pochwyciłam telefon. Niechętnie odpisałam na smsa. Tak bardzo chciałam się z nim spotkać.

„ Przepraszam. Nie dam dziś rady”.


            - Widać masz słabość do facetów z grubym portfelem. – Inuzuka ciągnął swój mało interesujący wywód.
            - Jeśli jesteś tak bardzo zainteresowany – wtrąciłam. – To wiedz, że znalazłam pracę, w której się spełniam i bardzo dobrze mi płacą. Nie jestem zainteresowana nie swoimi pieniędzmi. – Byłam na skraju wybuchu, resztkami sił starając się nie dać wciągnąć w tą głupią gierkę. – Po co przyjechałeś?
            - Po ciebie.
            - Po mnie? Chyba jasno dałam ci do zrozumienia, że nigdzie nie wracam. Tu jest mój dom i chciałabym, abyś go teraz opuścił. – Założyłam ręce na klatce piersiowej, postukując stopą o podłogę. Miałam nadzieję odrobinę go ponaglić i wymusić zażenowanie wynikłą sytuacją. Niestety Kiba nie był mężczyzną, który przejmowałby się dobrym wyczuciem.
            - Żabciu. Uciekłaś mi. Rozpłynęłaś się, gdy ciężko na ciebie pracowałem. Myślisz, że jeden krótki liścik wszystko załatwi? Nie pozwolę ci tak odejść, a to nie była prośba. – Jego mimika twarzy znacznie spoważniała, po czym niebezpiecznie zaczął kierować się w moją stronę.
            - Pieprzenie jakiejś laski na boku nazywasz swoją pracą? Ty hipokryto. – Wyciągnęłam przed siebie dłoń, by powstrzymać jego dalsze kroki. Nie mogłam pozwolić, by przekroczył niewidzialną granicę mojej prywatności. A muszę przyznać, że ten obszar jest mocno zawężony.
            - Nie wiem, kogo masz na myśli. – Przechylił lekko głowę w bok. Wyglądał, jakby w myślach przerzucał zdjęcia wszystkich swoich kobiet, poszukując tej właściwej.
            - Przy tak sporej liczbie można się zatracić – zaśmiałam się ironicznie. Czułam się beznadziejnie. Jak wiele życia straciłam, popełniając ten błąd bycia z nim.
            - Kiedy stałaś się taka zadziorna? Gdybyś się starała dla mnie tak jak dla niego, nie musiałbym szukać pocieszenia. – Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę to powiedział.
            - Nie będę stawać ci już na drodze. A teraz wyjdź stąd i zniknij z mojego życia! – Nie wytrzymałam. Uniosłam głos, powstrzymując wzbierające się w moich oczach łzy.  To straszne jak ludzie potrafią się zmienić przez sławę i pieniądze. Kibie kompletnie uderzyły do głowy.
            - Sakura. Ja cię potrzebuję. – Jego głos znacznie złagodniał, a spojrzenie budziło odrobinę współczucia. – Gdy nie było cię przy mnie, zrozumiałem, co straciłem.
            Poczułam ciepły dotyk męskiej dłoni na swoim ramieniu. W pełnym szoku przestałam kontrolować odległość między nami.
            - Wróć ze mną. Wszystko naprawię – wyszeptał. Przez moment poczułam ucisk w sercu. Jego cichy głos przebudził drobny płomyk pozytywnych wspomnień. Jednak nie mogłam pozwolić omamić się czułymi słowami. Jeszcze przed chwilą pokazywał mi, że ludzie nie zmieniają się tak łatwo.
            - Przepraszam cię, ale ja nie chcę tak żyć. Nie mogę. – Spuściłam wzrok, zabierając rękę, by jak najbardziej ukrócić nasz kontakt. – Wybacz, że nie porozmawiałam z tobą w odpowiedni sposób, jednak to już się nie zmieni. Nie wrócę do ciebie Kiba. – Byłam zupełnie pewna swoich słów. To była rozmowa, która dla mnie ostatecznie kończyła rozdział zwany Inuzuka. Zaczęłam nowe życie.
            - To dla tego biznesmenka? – Mówiąc to zacisnął dłoń w pięść, a na jego szyi pojawiła się żyłka zdenerwowania. Cokolwiek bym teraz nie powiedziała, wiedziałam, że Kiba dopowie sobie resztę i skończy się awanturą.
            - On nie ma z tym nic wspólnego – odpowiedziałam odważniej.
            - Zdjęcie przedstawia inaczej wasze relacje. Sakura… - Jego wypowiedź przerwało skrzypnięcie otwieranych drzwi. Oboje zaskoczeni spojrzeliśmy na siebie, a następnie na wchodzącą do mieszkania osobę. Nie spodziewałam się już dziś nikogo. Ten wieczór zaczynał mnie coraz bardziej męczyć.
            Mężczyzna miał na sobie ciemną bluzę z charakterystycznym czerwono białym wachlarzem. Gdy tylko ściągnął z głowy przemoczony kaptur, moje wszelkie podejrzenia się utwierdziły.
            - Sasuke? Co tu robisz? – spytałam zdziwiona, spoglądając na wysokiego faceta. Cudownie wyglądał przeczesując swoje wilgotne od deszczu włosy.
            - Martwiłem się. – Odwrócił się w naszym kierunku, a widok obcego mężczyzny całkowicie wybiła go z rytmu. Na czole niebezpiecznie pulsowała mu żyłka zdenerwowania. Wydarzył się najgorszy z możliwych scenariuszy. Czułam, że muszę mu wszystko jak najszybciej wytłumaczyć. Jeśli chodzi o Sasuke, jak większość osobników płci męskiej najpierw snuł wnioski, a potem myślał.
            - To Kiba. Mój były chłopak. – Wyjaśniłam pokrótce, by przybliżyć mu choć trochę sytuację.
            - Były? Wciąż nim jestem żabciu. – Uśmiechnął się zadziornie, a na domiar złego posłał mi niewidzialnego całusa. Sekundy dzieliły nas od wybuchu złości bruneta. – Ty pewnie jesteś Uchiha Sasuke? – Zwrócił się w jego stronę, jakby niedbale dostrzegając jego obecność. Śmiejąc się wyciągnął do niego dłoń. Sasuke tylko zmierzył go wzrokiem nie wykonując żadnych gestów.
            - Właśnie rozmawiałem z Sakurą o naszym powrocie do Kioto. Dość długo jej nie było, mamy spore zaległości. Jeśli wiesz, co mam na myśli? – Poruszył brwiami, a następnie lubieżnie zlustrował moje nagie nogi i ciało skryte za aksamitnym szlafrokiem.
            - Po moim trupie. – Uchiha zacisnął gniewnie szczękę, jeszcze mocniej napinając mięśnie.
            - Sasuke! – uniosłam głos.
            - To się da załatwić – odpowiedział zaczepnie Inuzuka.
            - Kiba! – Kipiałam ze złości.
            - Nie pozwolę, byś zaliczył moją dziewczynę – rzucił Kiba wpatrując się w Uchihę z mordem w oczach. Nie mogłam uwierzyć, że on właśnie powiedział to na głos. Zawsze mówił wprost, jednak odrobina wyczucia byłaby w tym momencie wskazana.
            - Przestańcie! Nie jestem żadnym trofeum, które można zdobyć! – Nie potrafiłam już powstrzymywać gromadzących się we mnie emocji. Dochodziła późna godzina i nie zamierzałam ciągnąć tego teatrzyku do rana.
            Zbliżyłam się do nich, ty samym zajmując wolną przestrzeń między nimi. Znając wybuchowy charakter Uchihy, miałam wszelkie podstawy twierdzić, że zaraz rzucą się sobie do gardeł. Nie miałam zamiaru na to patrzeć. Kiedy zwróciłam już uwagę obu mężczyzn, odwróciłam się w stronę Kiby, ignorując na razie drugiego.
            - Mówiłam ci, że nic z tego nie będzie. Rozstaliśmy się i nic tego nie zmieni. Chcę mieć własne życie i przykro mi, ale ciebie w nim nie ma. – Starałam się jak najdelikatniej dobrać bolesne słowa. – Czy możesz nas zostawić? Muszę porozmawiać z Sasuke.
Inuzuka nie odzywał się. Analizował każde moje słowo, a ja w głębi duszy chciałam wierzyć, że przyjął to do wiadomości.
            - Sakura. – Próbował się odezwać, gdy zza moich pleców ukazała się dumna postać Uchihy. Jednym ruchem pochwycił koszulkę szatyna, a następnie popchnął go w stronę drzwi.
            - Chyba skończyłeś wizytę – wycedził Sasuke, puszczając jego pogniecione ubranie.
            - Wykończę cię Uchiha – wymamrotał niezrozumiale Inuzuka. – Sakura – zwrócił się w moim kierunku, naciskając klamkę od drzwi. – Nie pozwolę ci odejść.
            Kiedy drzwi zamknęły się, a za nimi zniknęła sylwetka byłego faceta, opadłam ciężko na kanapę. W pomieszczeniu zapanowała głucha cisza. Nikt nie poruszył tematu, a ja byłam wdzięczna za odrobinę odpoczynku. Musiałam poukładać swoje myśli. Wciąż ciężko było mi zrozumieć, jak zdjęcie z gazety dotarło w jego ręce. Czyżbym pomyliła się, twierdząc, że nie jest na tyle znana?

<<>> 

- Robię herbatę, chcesz? – spytałem, załączając w połowie zalany czajnik. Przez moment milczała, jakby mocno zastanawiała się nad tym czy chce tę herbatę czy nie.
- Zieloną, proszę – odezwała się po chwili swoim cichym i lekko łamiącym się głosem. Była zburzona emocjonalnie, a ja potrafiłem zrobić jej tylko herbatę.
            Zacisnąłem mocniej pięści na kuchennym blacie, wpatrując się w powstałe bąbelki gorącej wody wewnątrz urządzenia. Kim był ten gość? Sakura wspominała kiedyś o nieudanym związku i zawiedziony zaufaniu. Dlatego bała się znów uwierzyć. Sam nie byłem przekonany do bliższych relacji. Powinienem dać jej teraz czas. Mimo, że wiedziałem, co jest słuszne pewna część mnie kotłowała się od gniewu. Czy był on wywołany pojawieniem się ważnej dla niej osoby? Czy czułem się zagrożony? Przecież ja też nie oczekiwałem od niej nic więcej niż seks. A teraz? Denerwuje się, gdy inny mężczyzna zaczyna kręcić się wokół niej.
            Siedziała na kanapie, skrywając twarz w dłoniach. Wyglądała na zmęczoną. Postawiłem gorący kubek z herbata na stoliku, w ciszy przysiadając się obok niej. Widocznie, gdy tylko poczuła uginający się materiał siedziska, przysunęła się bliżej mnie, opierając głowę na moim ramieniu.
             - Czy on – zacząłem niepewnie. – Skrzywdził cię? – Nie wiem, dlaczego, ale nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy. Bałem się, że mogłabym wyczytać z nich więcej niż chciałbym jej w tej chwili pokazać.
            - Nie – wyszeptała. Wciąż myślami błądziła w innej rzeczywistości. Przez moment ogarnęły mnie dziwne myśli. Czy ja właściwie wiem na czym stoję? Nasza relacja jest dość dziwna i specyficzna. Nie potrafimy jej ustabilizować, a w momencie pojawienia się drugiego faceta stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Przełknąłem ślinę, by zebrać się na najodważniejsze pytanie w moim życiu.
            - Sakura. Czy jestem dla ciebie kimś ważnym? – Zebrałem się na odwagę. Panując cisza tylko pobudzała we mnie niepewność. Sam nie wiem, czego oczekiwałem. Zwróciłem  wzrok na jej delikatną i spokojną twarz. Wciąż odczuwałem ciężar jej głowy spoczywającej na moim ramieniu, a jej klatka piersiowa unosiła się miarowo w górę i w dół. Znalazłem przyczynę braku odpowiedzi.
Okryłem ją kocem, układając wygodniej wzdłuż kanapy. Kątem oka dojrzałem czarną koronkową bieliznę. Wyglądała w niej naprawdę seksownie i kusząco. Jeśli to miał być strój dla mnie, nie mogę jej tego odpuścić. Chciałbym zobaczyć jak unosi nade mną biodra otulone tym kusym materiałem.

W powietrzu unosił się aromat zielonej herbaty, która wciąż stała na stoliku.

<<>> 

            Obudził mnie potworny ból głowy i poranny budzik przed pracą. Miałam okropny sen, w którym Kiba znalazł moje nowe mieszkanie i znów wlazł z butami w życie. Przetarłam dłońmi twarz, próbując się rozbudzić i odgonić nieprzyjemnie pulsujące uczucie w skroniach.
            Szurałam kapciami w stronę lodówki, by ostatecznie dowiedzieć się o deficycie żywności jaki w niej panował. Miałam jeszcze chwilę zapasu, by zdążyć przed pracą zrobić małe zakupy. Nie zwlekając wiele, ponaglona przez burczący żołądek ruszyłam do łazienki, a następnie ubrana i gotowa szukałam kluczy z mieszkania. Zawsze odwieszam je na specjalnym haczyku, który niewiadomo z jakich powodów był zupełnie pusty. Zwróciłam się w stronę żółtej samoprzylepnej karteczki przyklejonej na drzwiach. Przeczytałam jej treść, widocznie zapisaną męskim charakterem pisma. W tym momencie dotarło do mnie, że sytuacja z Kibą wcale nie była snem. To wszystko działo się naprawdę i w jednej chwili poczułam okropne przewroty w żołądku. Strach ogarnął całe moje ciało. Oparłam się drżącą dłonią o drzwi, starając się powstrzymać odruchy wymiotne. Przyłożyłam czoło do chłodnej framugi, spokojniej łapiąc oddech.
            Sasuke zostawił mi wiadomość, że wyszedł wcześnie i zostawił klucz pod doniczką na korytarzu. Byłam mu wdzięczna, że nie zostawił otwartych drzwi i mnie na pastwę złodziei.

<<>> 

            Marszcząc czoło skupiałam się na odnalezieniu najładniejszej czerwonej papryki. Czułam się rozdrażniona i poirytowana, ponieważ obserwując każdą kolejną miałam wrażenie, jakby do tego sklepu dostarczano najgorsze produkty, bądź wszystkie kobiety przemacały je i ugniotły swoimi wścibskimi paluchami.
             Jest! Dojrzałam dużą czerwoną paprykę idealną na moje wyimaginowane standardy. Odsuwając duży kartonowy pojemnik dostałam się do wypatrzonego okazu. Nie interesowały mnie spojrzenia ludzi, którzy pewnie bez zastanowienia pochwyciliby pierwsze lepsze warzywo.
- Naprawdę jesteś inna. – Usłyszałam cichy śmiech. Uniosłam wzrok, a moje spojrzenie utknęło na czerwonowłosej asystentce Sasuke.
            - Nie rozumiem twojej aluzji – wymamrotałam, wrzucając paprykę do koszyka. Spojrzałam na zegarek, który podpowiadał mi, że mam jeszcze dobre dziesięć minut na wybranie odpowiednio chrupiącej bagietki. Przesunęłam się wzdłuż regałów przystając przy półkach z płatkami śniadaniowymi. W tym momencie mogę przyznać, że jestem wybredna.
            Uwielbiam miodowe. I właśnie na miodowe miałam ochotę. Wertowałam kolejno paczki, dostrzegając swój cel na najwyższej półce w sklepie. Naburmuszyłam policzki wzrokiem przewiercając opakowanie płatków, jakbym miała przyciągnąć je telepatycznie. Przydałby się Sasuke i jego długie ręce. Zarumieniłam się na myśl o jego silnych ramionach i zwinnych palcach. Boże. Nawet w sklepie myślę o jego erotycznych zaletach.
            - Masz dziwny kolor włosów. – Znów do moich uszu dobiegł ten kobiecy głos. Uniosła rękę, a następnie wyciągnęła miodowe płatki. Wpatrywała się dłuższą chwilę w moje różowe kosmyki.
            - Dzięki. – Zawstydzona wyciągnęłam dłoń, by odebrać paczkę.
            - Lubię miodowe. – Uśmiechnęła się zadziornie, oddalając rękę z płatkami.
Kipiałam ze złości. Może igrać sobie z Sasuke i próbować tych swoich podchodów, ale chyba nie wiedziała, z kim nie powinna zadzierać. Otwierałam usta, by wygarnąć jej jednym ze swoich uszczypliwych komentarzy, gdy wrzuciła do mojego koszyka miodowe przysmaki.
            - Karin. – Machnęła dłonią, wymijając mnie. Dziewczyna miała charakter. Zupełnie mnie zaskoczyła. Nie była jedną z tych kobiet, które lgną do Sasuke za cenę własnej godności. Ona wiedziała, czego chce i dążyła sprytnie do celu. W pewnym sensie poczułam w niej bratnią duszę. Myślę, że i ona odczuła dziwne połączenie między nami. Uśmiechnęłam się pod nosem, a następnie wymamrotałam ledwo słyszalnie swoje imię.

_____________________________________________________________________________
 
Oto i jestem z nowym rozdziałem! Mam nadzieję, że jeszcze was nie zanudziłam i znajdą się osoby do dalszego czytania mojego opowiadania. Zostawcie komentarz! 

Dzieki Blue za poprawianie moich głupot ;* 
Buziaki :)

10 komentarzy:

  1. JESTEM ZIOM! Sorki, że dzisiaj, bo miałam być wczoraj, ale jak usiadłam do pisania to mnie trochę wciągnęło xDDDD
    Teraz o rozdziale... Ty wiesz, że mi się podobał. Oj tak. Jest coraz lepiej, coraz ciekawiej. Kiba się pojawił i na bank namiesza, ojoj. Sasuke w końcu zaczyna myśleć i zauważa jakieś małe przebłyski. DOBRZE! Niech się chłop zdefiniuje.
    Scena z Karin to jedno wielkie wtf. Także z takim wtf na twarzy to czytałam i nie wiem, co o tym sądzić. Po prostu czuję kłopoty.

    Zdanie o herbatce MOJE ULUBIONE *_*

    KISSKI LOFFKI ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle kochana :* Dzięki za wsparcie! Dodajesz mi skrzydeł :)

      Lovve <3

      Usuń
  2. Właśnie znalazłam ten blog i bardzo mi się podoba! Będę śledzić! Czekam na nexta! 😊😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć! :) Mam nadzieję, że kolejny rozdziału również przypadnie ci do gustu. Dziekuję :*

      Usuń
  3. Kchana jakis krótszy ten rozdział? Czytając tak szybko to zleciało ale jak zwykle genialny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szczerze ci powiem, że długość prawie taka sama :D Tylko zmieniłam troszkę sposób pisania w wordzie i prawdopodobnie mniejsze przerwy zrobiły swoje ! Ale postaram się przy następnym dokopać ilością słów!

      Usuń
  4. Blogosfera jest pełna wspaniałych ludzi. Zapewne jesteś jednym z nich. Może chciałbyś opowiedzieć coś o sobie? A może chcesz, aby przeprowadzono z Tobą wywiad? Tak? To świetnie trafiłeś. Wywiady z autorami blogów mangi i anime to blog stworzony z myślą o Tobie! Możesz zgłosić się do jednej z autorek bloga, a potem odpowiedzieć na kilka ciekawych pytań. Nie czekaj - zgłoś się już teraz!

    Zapraszam!
    Wywiady z autorami blogów mangi i anime

    OdpowiedzUsuń
  5. Zupełnie nie rozumiem co ma tytuł rozdziału do treści ale trudno...
    No i jestem, przebrnęłam 19 rozdziałów w jeden! dzień (a przynajmniej jedną dobę).
    Historia mnie wciągnęła. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały szybko się pojawią, bo akcja się zagęszcza aż ciężko oddychać!
    Zauważyłam, że czasami gubisz się we własnych planach, bo w tym albo poprzednim rozdziale była scena, gdzie Ino pyta Sakurę czy założyła dla Saska specjalną bieliznę i różowa odpowiada, że po rozstaniu z Kibą wszystko wyrzuciła ale przecież na urodziny dostała taką od Yamanaki.
    A scena w biurze, podczas której Karin zostawiła na Sasuke szminkę była bardzo podobna do tej, gdzie przeleciał ją na biurku (oczywiście chodzi mi o poprzedzający to opis). Zapewne to przez cząstkowe pisanie, człowiek może się pogubić przy takich szczegółach ale sama byłabym wdzięczna, gdyby ktoś mi zwracał na takie rzeczy uwagi ;)
    Z drugiej strony na prawdę niesamowicie idzie ci opisywanie intymności między Sasuke i Sakurą. Jak już pisałam wcześniej ten magnetyzm można wyczuć na własnej skórze.
    Pisz szybko kolejny rozdział!
    Pozdrawiam
    ~ Kropcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za uwagę z bielizną, prawdopodobnie mogłam pominąć ten wątek, ponieważ połowa opowiadania była pisana bardzo dawno temu :)

      Jeśli chodzi o Karin, kiedyś bodajże napisałam, że jej poczynania były systematyczne i zawsze tak robiła :) Chciałam, żeby było podobnie. W końcu to była jej codzienność.

      Tytuł już wyjaśniam. Aromat - miałam na myśli zapach herbatki, który unosił się w pomieszczeniu i był tym drobnym gestem między nimi, a przeszłości ponieważ znów Kiba i jej dawno życie wkroczyło.

      Dziękuję, że wciąż czytasz moje opowiadanie i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz ;)
      Rozdział prawdopodobnie wstawię dziś wieczorem, bądź jutro rano.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Uuuu to czekam!
      Jak mogłabym nie czytać? Jest dobre i wciągające a ja bardzo nie lubię pozostawiać czytanych blogów w zawieszeniu, książki - owszem, ale blogi jakoś tak nieee

      Usuń