- Kiba?! – Oczy chciały mi wyskoczyć ze zdziwienia.
– Co ty tu robisz?
- Nie cieszysz się? Przyjechałem po ciebie, żabciu.
– Wyszczerzył się w swój specyficznie dumny uśmiech. Nienawidziłam tego
paskudnego zdrobnienia. Za każdym razem, gdy nazywał mnie swoją „żabcią” czułam
się jak paskudna ropucha. I nie pomagały ciągłe napominania, by przestał się ze
mnie naśmiewać. Ten typ tak miał. Odpychała mnie jego nadmierna pewności
siebie. Zawsze się wywyższał i nie okazywał szacunku nikomu. Choć na początku
był romantycznym i spontanicznym mężczyzną, a jego przystojna twarz przyciągała
spojrzenia, z czasem wszystko się zmieniło.
Wzdrygnęłam się na myśl, że mogłabym
wrócić z tym człowiekiem do swojego złudnego życia i znów udawać, że nie widzę
panienek na boku.
- Niepotrzebnie marnowałeś czas
Kiba. Nigdzie się stąd nie ruszam, a ty chyba powinieneś już wyjść. – Spuściłam
wzrok na klamkę, próbując przymknąć drzwi. Miałam szczerą ochotę wypchnąć nieproszonego
gościa na zewnątrz.
- Dopiero przyszedłem. – Otworzył
szerzej wejście do mieszkania, a ja stałam zaskoczona z faktu, w jaki łatwy
sposób dostał się do środka. Jakby moja siła i determinacja w niedopuszczeniu
go w głąb pomieszczenia była całkowicie nieskuteczna. Kiba był wysoki. Ale
Sasuke był wyższy. Kiba był umięśniony, jednak nijak miał się do postury
Uchihy. Był szatynem o ciemnych, kiedyś przyciągających tęczówkach. Teraz to
Sasuke pochłaniał mnie kompletnie swoim spojrzeniem. Jakbym nie chciała,
porównywałam go do Uchihy, który bił go na łeb i szyję. Odcięłam Inuzukę od
swojego życia i nie miałam zamiaru wchodzić do tej samej rzeki.
- Wystroiłaś się dla mnie? – Jego
wzrok skupiał się na skrawku koronkowej bielizny, która nieproszona wyłoniła
się zza materiału szlafroka. Momentalnie poprawiłam ubranie, zaciskając go
mocniej w pasie, by przypadkiem nie dojrzał więcej mojego kusego stroju.
Spaliłabym się ze wstydu. To był widok zarezerwowany tylko i wyłącznie dla
Sasuke.
- Nie spodziewałabym się ciebie. Jak
mnie znalazłeś? – Mnóstwo pytań nasuwało mi się do głowy. W jednej chwili
chciałam otrzymać wszystkie odpowiedzi. – Dlaczego?
- Przecież się zapowiedziałem. To
jasne. – Uśmiechnął się zadziornie. – To nie było trudne. Zakręciłaś się przy
sławnym frajerze. - Zmarszczyłam gniewnie brwi. Nie podobało mi się w jak
grubiański sposób wyraża swoje zdanie. Przypominając sobie o wiadomości Sasuke,
natychmiast pochwyciłam telefon. Niechętnie odpisałam na smsa. Tak bardzo
chciałam się z nim spotkać.
„
Przepraszam. Nie dam dziś rady”.
-
Widać masz słabość do facetów z grubym portfelem. – Inuzuka ciągnął swój mało
interesujący wywód.
- Jeśli jesteś tak bardzo
zainteresowany – wtrąciłam. – To wiedz, że znalazłam pracę, w której się
spełniam i bardzo dobrze mi płacą. Nie jestem zainteresowana nie swoimi
pieniędzmi. – Byłam na skraju wybuchu, resztkami sił starając się nie dać
wciągnąć w tą głupią gierkę. – Po co przyjechałeś?
- Po ciebie.
- Po mnie? Chyba jasno dałam ci do
zrozumienia, że nigdzie nie wracam. Tu jest mój dom i chciałabym, abyś go teraz
opuścił. – Założyłam ręce na klatce piersiowej, postukując stopą o podłogę.
Miałam nadzieję odrobinę go ponaglić i wymusić zażenowanie wynikłą sytuacją.
Niestety Kiba nie był mężczyzną, który przejmowałby się dobrym wyczuciem.
- Żabciu. Uciekłaś mi. Rozpłynęłaś
się, gdy ciężko na ciebie pracowałem. Myślisz, że jeden krótki liścik wszystko załatwi?
Nie pozwolę ci tak odejść, a to nie była prośba. – Jego mimika twarzy znacznie
spoważniała, po czym niebezpiecznie zaczął kierować się w moją stronę.
- Pieprzenie jakiejś laski na boku
nazywasz swoją pracą? Ty hipokryto. – Wyciągnęłam przed siebie dłoń, by
powstrzymać jego dalsze kroki. Nie mogłam pozwolić, by przekroczył niewidzialną
granicę mojej prywatności. A muszę przyznać, że ten obszar jest mocno zawężony.
- Nie wiem, kogo masz na myśli. –
Przechylił lekko głowę w bok. Wyglądał, jakby w myślach przerzucał zdjęcia
wszystkich swoich kobiet, poszukując tej właściwej.
- Przy tak sporej liczbie można się
zatracić – zaśmiałam się ironicznie. Czułam się beznadziejnie. Jak wiele życia straciłam,
popełniając ten błąd bycia z nim.
- Kiedy stałaś się taka zadziorna?
Gdybyś się starała dla mnie tak jak dla niego, nie musiałbym szukać
pocieszenia. – Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę to powiedział.
- Nie będę stawać ci już na drodze.
A teraz wyjdź stąd i zniknij z mojego życia! – Nie wytrzymałam. Uniosłam głos,
powstrzymując wzbierające się w moich oczach łzy. To straszne jak ludzie potrafią się zmienić
przez sławę i pieniądze. Kibie kompletnie uderzyły do głowy.
- Sakura. Ja cię potrzebuję. – Jego
głos znacznie złagodniał, a spojrzenie budziło odrobinę współczucia. – Gdy nie
było cię przy mnie, zrozumiałem, co straciłem.
Poczułam ciepły dotyk męskiej dłoni
na swoim ramieniu. W pełnym szoku przestałam kontrolować odległość między nami.
- Wróć ze mną. Wszystko naprawię –
wyszeptał. Przez moment poczułam ucisk w sercu. Jego cichy głos przebudził
drobny płomyk pozytywnych wspomnień. Jednak nie mogłam pozwolić omamić się
czułymi słowami. Jeszcze przed chwilą pokazywał mi, że ludzie nie zmieniają się
tak łatwo.
- Przepraszam cię, ale ja nie chcę
tak żyć. Nie mogę. – Spuściłam wzrok, zabierając rękę, by jak najbardziej
ukrócić nasz kontakt. – Wybacz, że nie porozmawiałam z tobą w odpowiedni
sposób, jednak to już się nie zmieni. Nie wrócę do ciebie Kiba. – Byłam zupełnie
pewna swoich słów. To była rozmowa, która dla mnie ostatecznie kończyła
rozdział zwany Inuzuka. Zaczęłam nowe życie.
- To dla tego biznesmenka? – Mówiąc
to zacisnął dłoń w pięść, a na jego szyi pojawiła się żyłka zdenerwowania.
Cokolwiek bym teraz nie powiedziała, wiedziałam, że Kiba dopowie sobie resztę i
skończy się awanturą.
- On nie ma z tym nic wspólnego –
odpowiedziałam odważniej.
- Zdjęcie przedstawia inaczej wasze
relacje. Sakura… - Jego wypowiedź przerwało skrzypnięcie otwieranych drzwi.
Oboje zaskoczeni spojrzeliśmy na siebie, a następnie na wchodzącą do mieszkania
osobę. Nie spodziewałam się już dziś nikogo. Ten wieczór zaczynał mnie coraz
bardziej męczyć.
Mężczyzna miał na sobie ciemną bluzę
z charakterystycznym czerwono białym wachlarzem. Gdy tylko ściągnął z głowy
przemoczony kaptur, moje wszelkie podejrzenia się utwierdziły.
- Sasuke? Co tu robisz? – spytałam
zdziwiona, spoglądając na wysokiego faceta. Cudownie wyglądał przeczesując
swoje wilgotne od deszczu włosy.
- Martwiłem się. – Odwrócił się w
naszym kierunku, a widok obcego mężczyzny całkowicie wybiła go z rytmu. Na
czole niebezpiecznie pulsowała mu żyłka zdenerwowania. Wydarzył się najgorszy z
możliwych scenariuszy. Czułam, że muszę mu wszystko jak najszybciej wytłumaczyć.
Jeśli chodzi o Sasuke, jak większość osobników płci męskiej najpierw snuł
wnioski, a potem myślał.
- To Kiba. Mój były chłopak. –
Wyjaśniłam pokrótce, by przybliżyć mu choć trochę sytuację.
- Były? Wciąż nim jestem żabciu. –
Uśmiechnął się zadziornie, a na domiar złego posłał mi niewidzialnego całusa.
Sekundy dzieliły nas od wybuchu złości bruneta. – Ty pewnie jesteś Uchiha
Sasuke? – Zwrócił się w jego stronę, jakby niedbale dostrzegając jego obecność.
Śmiejąc się wyciągnął do niego dłoń. Sasuke tylko zmierzył go wzrokiem nie
wykonując żadnych gestów.
- Właśnie rozmawiałem z Sakurą o
naszym powrocie do Kioto. Dość długo jej nie było, mamy spore zaległości. Jeśli
wiesz, co mam na myśli? – Poruszył brwiami, a następnie lubieżnie zlustrował
moje nagie nogi i ciało skryte za aksamitnym szlafrokiem.
- Po moim trupie. – Uchiha zacisnął
gniewnie szczękę, jeszcze mocniej napinając mięśnie.
- Sasuke! – uniosłam głos.
- To się da załatwić – odpowiedział
zaczepnie Inuzuka.
- Kiba! – Kipiałam ze złości.
- Nie pozwolę, byś zaliczył moją
dziewczynę – rzucił Kiba wpatrując się w Uchihę z mordem w oczach. Nie mogłam
uwierzyć, że on właśnie powiedział to na głos. Zawsze mówił wprost, jednak
odrobina wyczucia byłaby w tym momencie wskazana.
- Przestańcie! Nie jestem żadnym
trofeum, które można zdobyć! – Nie potrafiłam już powstrzymywać gromadzących
się we mnie emocji. Dochodziła późna godzina i nie zamierzałam ciągnąć tego
teatrzyku do rana.
Zbliżyłam się do nich, ty samym
zajmując wolną przestrzeń między nimi. Znając wybuchowy charakter Uchihy,
miałam wszelkie podstawy twierdzić, że zaraz rzucą się sobie do gardeł. Nie
miałam zamiaru na to patrzeć. Kiedy zwróciłam już uwagę obu mężczyzn,
odwróciłam się w stronę Kiby, ignorując na razie drugiego.
- Mówiłam ci, że nic z tego nie
będzie. Rozstaliśmy się i nic tego nie zmieni. Chcę mieć własne życie i przykro
mi, ale ciebie w nim nie ma. – Starałam się jak najdelikatniej dobrać bolesne
słowa. – Czy możesz nas zostawić? Muszę porozmawiać z Sasuke.
Inuzuka
nie odzywał się. Analizował każde moje słowo, a ja w głębi duszy chciałam
wierzyć, że przyjął to do wiadomości.
- Sakura. – Próbował się odezwać,
gdy zza moich pleców ukazała się dumna postać Uchihy. Jednym ruchem pochwycił
koszulkę szatyna, a następnie popchnął go w stronę drzwi.
- Chyba skończyłeś wizytę – wycedził
Sasuke, puszczając jego pogniecione ubranie.
- Wykończę cię Uchiha – wymamrotał niezrozumiale
Inuzuka. – Sakura – zwrócił się w moim kierunku, naciskając klamkę od drzwi. –
Nie pozwolę ci odejść.
Kiedy drzwi zamknęły się, a za nimi
zniknęła sylwetka byłego faceta, opadłam ciężko na kanapę. W pomieszczeniu
zapanowała głucha cisza. Nikt nie poruszył tematu, a ja byłam wdzięczna za
odrobinę odpoczynku. Musiałam poukładać swoje myśli. Wciąż ciężko było mi
zrozumieć, jak zdjęcie z gazety dotarło w jego ręce. Czyżbym pomyliła się,
twierdząc, że nie jest na tyle znana?
<<>>
- Robię herbatę, chcesz? – spytałem, załączając w
połowie zalany czajnik. Przez moment milczała, jakby mocno zastanawiała się nad
tym czy chce tę herbatę czy nie.
- Zieloną, proszę – odezwała się po chwili swoim
cichym i lekko łamiącym się głosem. Była zburzona emocjonalnie, a ja potrafiłem
zrobić jej tylko herbatę.
Zacisnąłem mocniej pięści na
kuchennym blacie, wpatrując się w powstałe bąbelki gorącej wody wewnątrz
urządzenia. Kim był ten gość? Sakura wspominała kiedyś o nieudanym związku i
zawiedziony zaufaniu. Dlatego bała się znów uwierzyć. Sam nie byłem przekonany
do bliższych relacji. Powinienem dać jej teraz czas. Mimo, że wiedziałem, co
jest słuszne pewna część mnie kotłowała się od gniewu. Czy był on wywołany
pojawieniem się ważnej dla niej osoby? Czy czułem się zagrożony? Przecież ja
też nie oczekiwałem od niej nic więcej niż seks. A teraz? Denerwuje się, gdy
inny mężczyzna zaczyna kręcić się wokół niej.
Siedziała na kanapie, skrywając
twarz w dłoniach. Wyglądała na zmęczoną. Postawiłem gorący kubek z herbata na
stoliku, w ciszy przysiadając się obok niej. Widocznie, gdy tylko poczuła
uginający się materiał siedziska, przysunęła się bliżej mnie, opierając głowę
na moim ramieniu.
- Czy on – zacząłem niepewnie. – Skrzywdził cię?
– Nie wiem, dlaczego, ale nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy. Bałem się, że
mogłabym wyczytać z nich więcej niż chciałbym jej w tej chwili pokazać.
- Nie – wyszeptała. Wciąż myślami
błądziła w innej rzeczywistości. Przez moment ogarnęły mnie dziwne myśli. Czy
ja właściwie wiem na czym stoję? Nasza relacja jest dość dziwna i specyficzna.
Nie potrafimy jej ustabilizować, a w momencie pojawienia się drugiego faceta
stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Przełknąłem ślinę, by zebrać się na
najodważniejsze pytanie w moim życiu.
- Sakura. Czy jestem dla ciebie kimś
ważnym? – Zebrałem się na odwagę. Panując cisza tylko pobudzała we mnie
niepewność. Sam nie wiem, czego oczekiwałem. Zwróciłem wzrok na jej delikatną i spokojną twarz.
Wciąż odczuwałem ciężar jej głowy spoczywającej na moim ramieniu, a jej klatka
piersiowa unosiła się miarowo w górę i w dół. Znalazłem przyczynę braku
odpowiedzi.
Okryłem
ją kocem, układając wygodniej wzdłuż kanapy. Kątem oka dojrzałem czarną
koronkową bieliznę. Wyglądała w niej naprawdę seksownie i kusząco. Jeśli to
miał być strój dla mnie, nie mogę jej tego odpuścić. Chciałbym zobaczyć jak
unosi nade mną biodra otulone tym kusym materiałem.
W powietrzu unosił się aromat zielonej herbaty,
która wciąż stała na stoliku.
<<>>
Obudził mnie potworny ból głowy i
poranny budzik przed pracą. Miałam okropny sen, w którym Kiba znalazł moje nowe
mieszkanie i znów wlazł z butami w życie. Przetarłam dłońmi twarz, próbując się
rozbudzić i odgonić nieprzyjemnie pulsujące uczucie w skroniach.
Szurałam kapciami w stronę lodówki,
by ostatecznie dowiedzieć się o deficycie żywności jaki w niej panował. Miałam
jeszcze chwilę zapasu, by zdążyć przed pracą zrobić małe zakupy. Nie zwlekając
wiele, ponaglona przez burczący żołądek ruszyłam do łazienki, a następnie
ubrana i gotowa szukałam kluczy z mieszkania. Zawsze odwieszam je na specjalnym
haczyku, który niewiadomo z jakich powodów był zupełnie pusty. Zwróciłam się w
stronę żółtej samoprzylepnej karteczki przyklejonej na drzwiach. Przeczytałam
jej treść, widocznie zapisaną męskim charakterem pisma. W tym momencie dotarło
do mnie, że sytuacja z Kibą wcale nie była snem. To wszystko działo się
naprawdę i w jednej chwili poczułam okropne przewroty w żołądku. Strach ogarnął
całe moje ciało. Oparłam się drżącą dłonią o drzwi, starając się powstrzymać
odruchy wymiotne. Przyłożyłam czoło do chłodnej framugi, spokojniej łapiąc
oddech.
Sasuke zostawił mi wiadomość, że
wyszedł wcześnie i zostawił klucz pod doniczką na korytarzu. Byłam mu
wdzięczna, że nie zostawił otwartych drzwi i mnie na pastwę złodziei.
<<>>
Marszcząc czoło skupiałam się na
odnalezieniu najładniejszej czerwonej papryki. Czułam się rozdrażniona i
poirytowana, ponieważ obserwując każdą kolejną miałam wrażenie, jakby do tego
sklepu dostarczano najgorsze produkty, bądź wszystkie kobiety przemacały je i
ugniotły swoimi wścibskimi paluchami.
Jest! Dojrzałam dużą czerwoną paprykę idealną
na moje wyimaginowane standardy. Odsuwając duży kartonowy pojemnik dostałam się
do wypatrzonego okazu. Nie interesowały mnie spojrzenia ludzi, którzy pewnie
bez zastanowienia pochwyciliby pierwsze lepsze warzywo.
- Naprawdę jesteś inna. – Usłyszałam cichy śmiech.
Uniosłam wzrok, a moje spojrzenie utknęło na czerwonowłosej asystentce Sasuke.
- Nie rozumiem twojej aluzji –
wymamrotałam, wrzucając paprykę do koszyka. Spojrzałam na zegarek, który
podpowiadał mi, że mam jeszcze dobre dziesięć minut na wybranie odpowiednio
chrupiącej bagietki. Przesunęłam się wzdłuż regałów przystając przy półkach z
płatkami śniadaniowymi. W tym momencie mogę przyznać, że jestem wybredna.
Uwielbiam miodowe. I właśnie na
miodowe miałam ochotę. Wertowałam kolejno paczki, dostrzegając swój cel na
najwyższej półce w sklepie. Naburmuszyłam policzki wzrokiem przewiercając
opakowanie płatków, jakbym miała przyciągnąć je telepatycznie. Przydałby się
Sasuke i jego długie ręce. Zarumieniłam się na myśl o jego silnych ramionach i
zwinnych palcach. Boże. Nawet w sklepie myślę o jego erotycznych zaletach.
- Masz dziwny kolor włosów. – Znów
do moich uszu dobiegł ten kobiecy głos. Uniosła rękę, a następnie wyciągnęła
miodowe płatki. Wpatrywała się dłuższą chwilę w moje różowe kosmyki.
- Dzięki. – Zawstydzona wyciągnęłam
dłoń, by odebrać paczkę.
- Lubię miodowe. – Uśmiechnęła się
zadziornie, oddalając rękę z płatkami.
Kipiałam
ze złości. Może igrać sobie z Sasuke i próbować tych swoich podchodów, ale
chyba nie wiedziała, z kim nie powinna zadzierać. Otwierałam usta, by wygarnąć
jej jednym ze swoich uszczypliwych komentarzy, gdy wrzuciła do mojego koszyka
miodowe przysmaki.
- Karin. – Machnęła dłonią,
wymijając mnie. Dziewczyna miała charakter. Zupełnie mnie zaskoczyła. Nie była
jedną z tych kobiet, które lgną do Sasuke za cenę własnej godności. Ona wiedziała,
czego chce i dążyła sprytnie do celu. W pewnym sensie poczułam w niej bratnią
duszę. Myślę, że i ona odczuła dziwne połączenie między nami. Uśmiechnęłam się
pod nosem, a następnie wymamrotałam ledwo słyszalnie swoje imię.
_____________________________________________________________________________
Oto i jestem z nowym rozdziałem! Mam
nadzieję, że jeszcze was nie zanudziłam i znajdą się osoby do dalszego czytania
mojego opowiadania. Zostawcie komentarz!
Dzieki Blue za poprawianie moich głupot ;*
Buziaki :)
JESTEM ZIOM! Sorki, że dzisiaj, bo miałam być wczoraj, ale jak usiadłam do pisania to mnie trochę wciągnęło xDDDD
OdpowiedzUsuńTeraz o rozdziale... Ty wiesz, że mi się podobał. Oj tak. Jest coraz lepiej, coraz ciekawiej. Kiba się pojawił i na bank namiesza, ojoj. Sasuke w końcu zaczyna myśleć i zauważa jakieś małe przebłyski. DOBRZE! Niech się chłop zdefiniuje.
Scena z Karin to jedno wielkie wtf. Także z takim wtf na twarzy to czytałam i nie wiem, co o tym sądzić. Po prostu czuję kłopoty.
Zdanie o herbatce MOJE ULUBIONE *_*
KISSKI LOFFKI ♥
Jak zwykle kochana :* Dzięki za wsparcie! Dodajesz mi skrzydeł :)
UsuńLovve <3
Właśnie znalazłam ten blog i bardzo mi się podoba! Będę śledzić! Czekam na nexta! 😊😉
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć! :) Mam nadzieję, że kolejny rozdziału również przypadnie ci do gustu. Dziekuję :*
UsuńKchana jakis krótszy ten rozdział? Czytając tak szybko to zleciało ale jak zwykle genialny
OdpowiedzUsuńA szczerze ci powiem, że długość prawie taka sama :D Tylko zmieniłam troszkę sposób pisania w wordzie i prawdopodobnie mniejsze przerwy zrobiły swoje ! Ale postaram się przy następnym dokopać ilością słów!
UsuńBlogosfera jest pełna wspaniałych ludzi. Zapewne jesteś jednym z nich. Może chciałbyś opowiedzieć coś o sobie? A może chcesz, aby przeprowadzono z Tobą wywiad? Tak? To świetnie trafiłeś. Wywiady z autorami blogów mangi i anime to blog stworzony z myślą o Tobie! Możesz zgłosić się do jednej z autorek bloga, a potem odpowiedzieć na kilka ciekawych pytań. Nie czekaj - zgłoś się już teraz!
OdpowiedzUsuńZapraszam!
Wywiady z autorami blogów mangi i anime
Zupełnie nie rozumiem co ma tytuł rozdziału do treści ale trudno...
OdpowiedzUsuńNo i jestem, przebrnęłam 19 rozdziałów w jeden! dzień (a przynajmniej jedną dobę).
Historia mnie wciągnęła. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały szybko się pojawią, bo akcja się zagęszcza aż ciężko oddychać!
Zauważyłam, że czasami gubisz się we własnych planach, bo w tym albo poprzednim rozdziale była scena, gdzie Ino pyta Sakurę czy założyła dla Saska specjalną bieliznę i różowa odpowiada, że po rozstaniu z Kibą wszystko wyrzuciła ale przecież na urodziny dostała taką od Yamanaki.
A scena w biurze, podczas której Karin zostawiła na Sasuke szminkę była bardzo podobna do tej, gdzie przeleciał ją na biurku (oczywiście chodzi mi o poprzedzający to opis). Zapewne to przez cząstkowe pisanie, człowiek może się pogubić przy takich szczegółach ale sama byłabym wdzięczna, gdyby ktoś mi zwracał na takie rzeczy uwagi ;)
Z drugiej strony na prawdę niesamowicie idzie ci opisywanie intymności między Sasuke i Sakurą. Jak już pisałam wcześniej ten magnetyzm można wyczuć na własnej skórze.
Pisz szybko kolejny rozdział!
Pozdrawiam
~ Kropcia
Dzieki za uwagę z bielizną, prawdopodobnie mogłam pominąć ten wątek, ponieważ połowa opowiadania była pisana bardzo dawno temu :)
UsuńJeśli chodzi o Karin, kiedyś bodajże napisałam, że jej poczynania były systematyczne i zawsze tak robiła :) Chciałam, żeby było podobnie. W końcu to była jej codzienność.
Tytuł już wyjaśniam. Aromat - miałam na myśli zapach herbatki, który unosił się w pomieszczeniu i był tym drobnym gestem między nimi, a przeszłości ponieważ znów Kiba i jej dawno życie wkroczyło.
Dziękuję, że wciąż czytasz moje opowiadanie i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz ;)
Rozdział prawdopodobnie wstawię dziś wieczorem, bądź jutro rano.
Pozdrawiam
Uuuu to czekam!
UsuńJak mogłabym nie czytać? Jest dobre i wciągające a ja bardzo nie lubię pozostawiać czytanych blogów w zawieszeniu, książki - owszem, ale blogi jakoś tak nieee