poniedziałek, 10 lipca 2017

17. Nowy rozdział czy powrót do rutyny?



Całą powrotną drogę praktycznie przespałam. W przypływie radości, jaka nas ogarniała, słowa były zupełnie zbędne. Z szerokimi uśmiechami wracaliśmy w końcu  do domu. Marzyłam o gorącej kąpieli i solidnym odpoczynku. Niestety musiałam jeszcze odłożyć to na później, ponieważ dobrze wiedziałam, że w pracy czeka mnie stos zaległości. Nie zamierzałam dać plamy i przysparzać Sai’owi więcej problemów. 

Spoglądałam na oddalającą się Hinatę, trzymającą się kurczowo ramienia Uzumakiego. Wyglądali uroczo. 

- Zostaniesz u mnie? – Usłyszałam głos Sasuke, gdy tylko przyjaciele zniknęli za drzwiami mieszkania. 

- Właściwie to chciałam wrócić do domu i trochę odpocząć przed pracą. – Zaczerwieniłam się  przerzucając wzrok na jego skrzywiony wyraz twarzy. 

- Przespałaś całą drogę. Dam ci wolne – odpowiedział widocznie niezadowolony. Właściwie sama biłam się z myślami, co powinnam zrobić. Przecież chciałam do niego pójść! 

- Tak nie wolno Sasuke. 

Zatrzymaliśmy się pod domem Uchihy. Spojrzałam na niego kątem oka. Wysiadł z samochodu, nie zwracając na mnie zupełnie uwagi. Chciał mi dać nauczkę? 

- Odwieziesz mnie? – spytałam wciąż zapięta pasami bezpieczeństwa. 

- Skończyło się paliwo – odpowiedział, odwracając się do mnie profilem. Jego zadziorny uśmieszek zdradzał, jak dobrze bawił się kosztem moich nerwów. 

- Cham – rzuciłam, wysiadając z pojazdu. Jednym kliknięciem odciął mnie od bezpiecznego azylu, który podwójnym mrugnięciem pomarańczowych lampek zamknął się nieodwracalnie. 

- Nie dosłyszałem. – Stał do mnie plecami, przez co kompletnie nie mogłam odczytać jego emocji. Czułam, że nieźle sobie nagrabiłam. Stałam się ofiarą, która nie miała gdzie uciec, a wciąż się stawiała. 

- Mówiłam, że jesteś… - Nie dokończyłam, gdy odwrócił się chaotycznie, biegnąc w moim kierunku. Zapiszczałam przerażona, próbując odeprzeć atak, wymachując dłońmi na prawo i lewo. 

- Nie próbuj tego powtarzać. – Pouczył mnie, łaskocząc całe ciało. 

Nic więcej nie mogłam z siebie wydusić, dławiąc się falą narastającego śmiechu. Pociągnął mnie za rękę, zmuszając do przekroczenia progu mieszkania. Nie stawiałam więcej oporu. Przecież chciałam z nim zostać.

- Napijesz się kawy? – Rozejrzał się po salonie, prawdopodobnie czegoś szukając. 

- Mrożonej – odpowiedziałam, wskakując na kuchenny blat, by mieć szerszy podgląd na otoczenie. 
 Machałam powoli nogami, wykorzystując fakt, że nie sięgałam do ziemi. Czułam się jak 
dziewczynka siedząca na zbyt wysokim stołku. 

- Masz wymagania – skwitował, wyciągając z lodówki schłodzone mleko, która była wypełniona po brzegi.  

Widocznie Itachi dbał o mieszkanie, gdy Sasuke nie było w domu. Właściwie wydawało mi się, że jesteśmy sami. Myśl, że starszy Uchiha prawdopodobnie gdzieś wyszedł, dodawała mi odwagi do odważniejszych poczynań. 

- Poproszę więcej lodu. – Bosą stopą sunęłam po materiale jego spodni, bawiąc się odstającą kieszenią. – Jest tak gorąco – wyszeptałam. Odchyliłam głowę w tył, a dłonią wachlowałam rozgrzany kark.  Przymrużyłam oczy, zaglądając na jego dalsze poczynania. Starannie wsypywał kawę do shakera, dolewając określoną ilość mleka. Był perfekcjonistą. Miałam wrażenie, jakby dołożone kostki lodu były skrupulatnie odliczone. Zaśmiałam się pod nosem, nie odrywając od niego wzroku. 

- Zabawne? – Jego czarne tęczówki spoczęły na mojej rozbawionej twarzy, dogłębnie mnie przeszywając. Jego wzrok był równie kuszący, jak w chwili, gdy pierwszy raz wpadłam na niego w klubie. Tak bardzo pewny siebie.  Pochwycił moją kostkę, przyciągając bliżej siebie. Osunęłam się na gładkim blacie, dłońmi zaczepiając o jego kant. Ten idiota nigdy nie myśli o konsekwencjach swojego zachowania. Upadek na pewno nie obszedłby się bezboleśnie. Zmarszczyłam gniewnie nos, gdy ten wykorzystał sytuację, wsuwając się między moje uda. Jego dłonie zaciśnięte na moich pośladkach natychmiast sprawiły, że zapomniałam o sytuacji sprzed chwili. 

Błądził nosem po mojej szyi, pozostawiając na niej mokre ślady pocałunków. Każdy wywoływał ciarki na skórze. Oplotłam nogami jego męskie biodra, sprawiając, że znajdowaliśmy się jeszcze bliżej siebie. Dłońmi badałam każdą część pleców Uchihy, skrupulatnie zaznaczając na nich czerwone zadrapania od paznokci. 

- Nie potrafisz być grzeczna nawet w kuchni? – wyszeptał, przygryzając moje ucho. 

- Strasznie długo to robisz. – Pouczyłam go, wiedząc, jak wiele zamieszania tym wywołam. 

- Nigdy nie narzekałaś. – Uśmiechnął się zawadiacko, powoli rozchylając materiał mojej bluzki. 

Językiem schłodził moją pierś, wywołując we mnie skrywane pokłady pożądania. Nie mogłam być dłużna. Zamaszystym ruchem dłoni pociągnęłam jego koszulkę do góry, by następnie odrzucić ją na podłogę. Jak najszybciej chciałam napawać się widokiem jego umięśnionego ciała.

 - Zamierzacie robić to przy mnie? – Głos brata Sasuke przeszył pomieszczenie. Otworzyłam szerzej powieki, wychylając się zza ciała Uchihy. 

- Itachi?! – Ze zdziwienie zamrugałam parę razy, aby upewnić się, że na pewno nic mi się nie przewidziało. Siedział przy stole, pogrążony w czytaniu gazety. 

- Jak zawsze nie w porę – skwitował Sasuke, odsuwając się ode mnie. Kompletnie niewzruszony brakiem części ubrań podał mi szklankę z mrożoną kawą. 

- Kontynuujcie. Przynajmniej nie będę musiał za to płacić. – Jego kąciki ust z rozbawienia delikatnie uniosły się ku górze. Czułam, jak poliki zaczynają piec mnie ze wstydu. Nie w taki sposób chciałam zostać zapamiętana przez brata Sasuke. 

- Czy to dzisiejsza gazeta? – spytałam, by zmienić temat rozmowy. 

- Dzisiejsza – odpowiedział, nie odrywając wzroku od lektury. W pomieszczeniu zapanowała głucha cisza, której chyba nikt nie miał zamiaru przerywać. Sasuke jakby obojętnie popijał szklankę swojego napoju. Czułam się z tym fatalnie. 

- Piszą coś ciekawego? – drążyłam pierwszy pochwycony tematu. 

- Owszem. – Itachi wyszczerzył się jeszcze bardziej. Starałam się opanować swój ciekawski charakter. Gdyby nie fakt, że chciałam wyjść przed nim na normalną kobietę o zdrowym rozsądku, już dawno wciskałabym się, by przeczytać co tak bardzo przykuło jego uwagę. 

Wychylił się znad gazety, ukazując swoje ciemne tęczówki i szereg biały zębów. Nic nie mówiąc, bacznie lustrował raz mnie, raz Sasuke, który wciąż nie był zainteresowany. 

- Co? – nie wytrzymałam pod naporem jego spojrzenia. 

- To już oficjalne? – spytał, a ja kompletnie nie rozumiałam, co ma na myśli. 

 - O czym mówisz? – Próbowałam wyciągnąć z niego więcej informacji. Przecież nie palnę bezmyślnie odpowiedzi na pytanie, które mogłoby mnie tylko pogrążyć. Odwrócił artykuł w moim kierunku, bym spokojnie mogła przeczytać całą treść. 

- O mój boże – wymamrotałam, zakrywając usta dłonią.  – Czy to… ja?  - spytałam jakby sama siebie. Zdjęcie ukazywało Sasuke w towarzystwie kobiety, na której udzie trzymał dłoń niczym u swojej kochanki. Jej twarz była zasłonięta, przewieszoną w restauracji zasłonką. Nie byłoby problemu i możliwość pomylenia jej, gdyby nie pojedyncze kosmyki długich różowych włosów, które opadały na ramię. 

- Sam chciałbym znać odpowiedź. – Itachi splótł dłonie, łokciami podpierając się o blat stołu. Wyglądał, jakby z rozbawieniem analizował całą sytuację. 

- O co robicie zamieszanie? Te szmatławce drukują same brednie. – Pochwycił ręką gazetę, przeciągając ją na swoją część stołu. 

Momentalnie miałam wrażenie, że przez jego twarz w jednej chwili przebiegło tysiąc różnych emocji. Nie wiedziałam dokładnie, czy ta sytuacja go bawiła, czy może kipiał ze złości.
- Nie ma się czym martwić. Praktycznie nie widać mojej twarzy – odparłam, starając się uspokoić zmieszanego Uchihę. 

- Nie rozumiesz?! Jesteś pokarmem dla tych hien. Nie chcę wiedzieć, co by się działo, gdyby znali twoją tożsamość. – Zgniótł papier, a żyłka na jego czole niebezpiecznie zapulsowała. 

- Nie znają. Nie masz się czym przejmować – burknęłam odrobinę urażona. Chciał spróbować się zaangażować, a wciąż bał się reakcji ludzi. Cholerny tchórz. 

- Jeśli Itachi był w stanie cię rozpoznać to na pewno z czasem i oni dadzą radę. – Wstał z miejsca, odsuwając głośno krzesło. 

- Więc chcesz mnie całe życie ukrywać? – I ja uniosłam głos, nie zważając już na obecność jego brata. 

- Jeśli będę w stanie to tak. Dla twojego dobra. 

- Sama wiem, co jest dla mnie dobre – odpowiedziałam. 

- Sakura… - wyszeptał. – Jestem dupkiem. Nie chcę, by moje życie splamiło twoją idealność. – dodał, kciukiem głaszcząc mój policzek. Nogi stały się miękkie jak z waty. Działał na mnie tak kojąco. 

- Nie spinajcie się tak. Mało ludzi w tych czasach czyta takie gazety – uśmiechnął się pokrzepiająco. – Poza tym… Cieszę się, że mój braciszek nareszcie ma dziewczynę. Zaczynałem się martwić jego orientacją. – Zaśmiał się głośno, czochrając dłońmi nasze włosy. Faktycznie było to dość dziwne zachowanie. W tym momencie rozumiałam zirytowanie Sasuke. 

<<>> 

                - Poproszę dwa bajgle. – Grzebałam w torebce, szukając zalegających drobnych. 

- Bardzo proszę – odpowiedziała miła pani w piekarni, podając mi spakowane pieczywo. Świeży przyjemny zapach pobudzał moje kubki smakowe, powodując, że mój żołądek wykręcał się z głodu. 

Przemieszczałam się wzdłuż ulicy, zajadając zakupione śniadanie. Mimo że wiedziałam jak niemożliwe jest rozpoznanie mnie na zdjęciu, odczuwałam miliony spojrzeń w swoim kierunku. 
 Prawdopodobnie wszystko było tylko wytworem mojej wyobraźni, która zmęczona płatała mi coraz więcej figli. Czego tak właściwie się bałam? Chciałam być z Sasuke bez względu na opinię innych. Nie wierzę, że byłby w stanie tak długo mnie oszukiwać i nie być ze mną szczerym. Wiedziałam, że jego uczucia nie były udawane. Mimo że nie były tak silne, jak moje iskierka nadziei wciąż się tliła.
                 
                Żwawym krokiem weszłam do budynku firmy. Pracownicy krzątali się między biurami, przenosząc dokumenty, bądź przekazując ważne informacje. Chciałam jak najszybciej zakraść się do swojego biura, by móc spokojnie zatracić się w pracy. Nie miałam ochoty na niewygodne pytania. Delikatnie stawiałam każdy kolejny krok, nie chcąc narobić hałasu maszerujących obcasów. Choć w tym gwarze i zamieszaniu, jakie panowało w pomieszczeniach niemożliwe byłoby, abym została zauważona. Musiałam z boku wyglądać dość komicznie. Skradałam się niczym złodziej.

- Sakura, Sakura. – Zmarnowana przystanęłam, opuszczając beznamiętnie ręce. Cały mój plan szlag trafił. 

- Sasori – odpowiedziałam, odwracając się w stronę chłopaka. 

- Dlaczego się zakradasz? Masz coś na sumieniu? – Zaśmiał się ironicznie, a ja dobrze wiedziałam, co go tak bawi. 

- Nic ważnego. – Zachowałam poważny ton głosu, przybierając obojętną minę. Za żadne skarby nie chciałam dać mu satysfakcji z pochopnie wyciąganych wniosków. 

- Masz gościa. – Z jego ust nie schodził szeroki uśmiech. Miałam wrażenie, że spojrzeniem wyczytał ze mnie wszelkie odpowiedzi. 

- Dzięki. – Machnęłam na niego dłonią. Ruszyłam w kierunku swojego biura, przyjmując już naturalny wyprostowany krok. 

                Zamknęłam za sobą drzwi, wypuszczając z płuc ciężkie powietrze. Spojrzałam na blat stolika zasypany, jak się spodziewałam, stosem dokumentacji. 

- Sakura! – usłyszałam znany głos swojej przyjaciółki. Z przerażeniem odwróciłam się w jej kierunku. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, podniosła się z zajmowanego miejsca, w jednej chwili wyskakując naprzeciw mnie. 

- Jak mogłaś mi nie powiedzieć?! – Prawie krzyknęła, wyciągając z niedowierzaniem ręce.  – Wszystkiego dowiaduję się z gazet. Upadłaś na głowę?! Uchiha to typowy pies na baby. Czasem się zastanawiam, czy nie zaczyna przenosić jakichś chorób. Badałaś się?! Uprawialiście seks? – Atakowała mnie, a ja czułam, jak powoli ogarnia mnie złość. 

- Ino! Przestań gadać. – Pouczyłam ją. – Nie wiedziałam, jak mogłabym ci to powiedzieć. Poza tym nic nie było jeszcze pewne. I tak… - Odwróciłam wzrok, bawiąc się skrawkiem koszulki. – Spaliśmy ze sobą – dodałam, przełykając głośno ślinę. 

- Muszę usiąść. – Cofnęła się, opadając ponownie na blat mojego biurka. – Zmusił cię do tego? – Znów uniosła na mnie wzrok, jakby oczekiwała właśnie takiej odpowiedzi. 

- Nie, Ino. Nie zmusił mnie. – odpowiedziałam pewniej, czując, że muszę być fair w stosunku do Uchihy. Przecież sama mu się poddałam. Miałam wybór i podjęłam właśnie taką decyzję. Teraz będę brała za to odpowiedzialność. 

- Nie przeszkadza ci, że Uchiha sypia z każdą kobietą? – Wykrzywiła usta w lekkim grymasie, unosząc prawą brew w górę. Czułam się jak idiotka. Której kobiecie, by to nie przeszkadzało? 

- Oczywiście, że przeszkadza. Wiem jednak, że tego nie robi. – Podeszłam do dokumentów, udając, że zainteresowała mnie ich zawartość. W głębi duszy pragnęłam, tylko by Ino przestała zasypywać mnie pytaniami. 

- Bo ci tak powiedział?! Uchiha nie jest facetem godnym zaufania. To dupek, który myśli penisem, a nie głową. – skwitowała, ostatnie słowa podkreślając z lekkim obrzydzeniem w głosie. 

- Rozumiem twoje obawy Ino. Jeśli się sparzę – wyszeptałam. – zrobię to całkowicie świadomie. – Zamknęłam oczy, a po moich policzkach popłynęła samotna łza. 

- Sakura. – Poczułam ciepłe dłonie przyjaciółki, która pocierała moje nagie ramiona. – Nie chcę, byś znów cierpiała.  – dodała, a ja nie potrafiłam dłużej kryć swoich uczuć. Odwróciłam się w jej stronę, wtulając w ramiona blondynki. Płakałam, czując jak wielkie oparcie w niej mam. – Cokolwiek zdecydujesz, zawsze będę cię wspierać. – Gładziła moje plecy, dodając mi otuchy. Odniosłam wrażenie, jakbym pozbyła się ogromnego głazu, który zalegał na moim sercu.
- Jeśli kiedykolwiek cię skrzywdzi, przysięgam, że powieszę go za jaja.

<<>> 

                Podpisywałem podsunięte mi nowe umowy, gdy z rozmyślań wybiły mnie hałasy z korytarza. Czy do jasnej cholery chodź raz, nie mogą być spokojni? Wziąłem głęboki wdech, odkładając długopis. Podniosłem się z miejsca, próbując opanować negatywne emocje. W jednej chwili drzwi otworzyły się, a ja zdziwiony przystanąłem, lustrując wchodzące kolejno osoby. 

 - Zabiję! – pierwszy wbiegł Sai, który z mordem w oczach próbował prawdopodobnie odnaleźć moją osobę. – Uchiha! Mówiłem ci, żebyś przestał się nią interesować! – warknął, czekając na mój ruch. 

- O co to całe zamieszanie? – odpowiedziałem, starając się grać obojętnego. Wróciłem do biurka w celu powrotu do pracy. 

- Jeśli dotkniesz ją palcem, nie daruję ci. Sakura to dobra kobieta. Nie potrzebuje przy sobie takiego idioty. – Jego wzrok mógłby zabijać. 

- Uspokój się Sai – wtrącił Shikamaru, łagodząc temperament przyjaciela. – Sasuke na pewno jest poważny co do niej. 

- Skąd możesz wiedzieć? Czy on kiedykolwiek był poważny? – Zirytowany brunet cisnął we mnie oskarżeniami. 

- Zapewniam cię, że nie bawię się nią – odpowiedziałem. – Jestem na to za stary.
Zapanowała cisza, przerywana tylko tłumionym śmiechem Saia. – Będę miał cię na oku Uchiha. – Opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie samego z równie zdziwionym Shikamaru. 

- No stary. Gratulacje. – Uśmiechnął się do mnie, podpierając ręce na biodrach. 

- Czuję, że wkopałem się w niezłe bagno – podłamałem się, uderzając czołem o blat biurka. – Jestem beznadziejny w takich relacjach.  

Obaj śmialiśmy się głośno z sytuacji, w której mimowolnie się znalazłem. 

<<>> 

                Długo rozmawiałam jeszcze z Ino o ogólnej sytuacji z Hinata i jej rodzicami. Dowiedziałam się również o dobrym stanie zdrowia swojej przyjaciółki i synka, którego nosiła pod sercem. Z każdym wymawianym słowem miałam wrażenie, że cała promienieje. Ciąża naprawdę jej służyła. 

- Przepraszam. – Wyciągnęłam z torebki telefon, słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. Może to Uchiha już się stęsknił? Zachichotałam pod nosem na myśl, że Sasuke mógłby tak łatwo dać się nakryć ze swoimi uczuciami. Zdziwiona przeczytałam zawartość pochodzącą od nieznanego numeru. 

„Znalazłem cię”.

Wpatrywałam się w to jedno zdanie, analizując wszystkie możliwości. Głupota. To na pewno była pomyłka. Zignorowałam wiadomość, sądząc, że nikt nie miałby powodu do mnie pisać. 

- Coś się stało? – spytała zmartwiona Ino, widząc moją zmieszaną minę. 

 - Nic. Ktoś się pomylił – odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko. Schowałam telefon zapominając o nieważnym smsie.





_________________________________________

Nasi bohaterowie powrócili do normalnego życia. Czy na pewno wszystko już teraz pójdzie łatwo ? Zapraszam do komentowania! 

8 komentarzy:

  1. Idź weź wyjdź... wiedzialam, że się troche zirytuje tym w jakim momencie to zakonczysz i masz babo placek! Tak się stało!
    Co to za postać!? To facet czy baba!? Kurde... teraz mam niezłą zagadkę.
    Mam jakiś fetysz blatu kuchennego i prysznica, i stołów, i ściany! Toteż myślałam, że nic im nie przerwie! Ale tekst Itasia byl mega! Czyżby nasz kochany Uchiha lubił nocne kluby?xD
    Pomysł ze zdjęciem świetny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki tępak ze mnie. To facet! Kurde. Może dlatego że przez chwile dopuszczałam Karin, ale przecież to jego sekretarka. Strzel mnie w łeb xD

      Usuń
  2. Haha! Muszę się trochę podrażnić, żebyś wciąż czekała na nowe rozdziały ^^

    Itachi to jeszcze spora zagadka :D Ale chłop musi sobie jakoś radzić nie ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Te smsy mnie naprawdę intryguja czyżby Kiba? Hmm moze to tylko moje domysły Ale uważam ze byłby to super epizod gdyby sie pojawil i troche namieszał. Nie moge sie doczekac kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszy, że czytasz moje opowiadania ^^ Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz i potrzymam cie troszkę w niepewności ! <3

      Usuń
  4. UWAGA, SPAM.

    Blogosfera jest pełna wspaniałych ludzi. Zapewne jesteś jednym z nich. Może chciałbyś opowiedzieć coś o sobie? A może chcesz, aby przeprowadzono z Tobą wywiad? Tak? To świetnie trafiłeś. Wywiady z autorami blogów mangi i anime to blog stworzony z myślą o Tobie! Możesz zgłosić się do jednej z autorek bloga, a potem odpowiedzieć na kilka ciekawych pytań. Nie czekaj - zgłoś się już teraz!

    Zapraszam!
    Wywiady z autorami blogów mangi i anime

    OdpowiedzUsuń
  5. Nooo i się zaczęło. Tak myślałam. "Jak możesz?! UChiha to dupek" bla bla bla ;)
    Akcja na nowo się rozkręca. Smsy dodają pikanterii, nonono zobaczymy co z tego wyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń