- Zaczekaj Sasuke -
zatrzymałem się słysząc nadchodzące słowa matki Hinaty. Lekko
podirytowany spojrzałem w kierunku Pani Hyuga zastanawiając się czego
może ode mnie chcieć. Właściwie, pewnie zaraz dostanę solidną
reprymendę. W końcu pobiłem się z członkiem jej rodziny. Spuściłem
dłonie wzdłuż ciała wzrokiem poszukując już niewidzialnej sylwetki
różowowłosej. Chciałem jak najszybciej za nią pobiec. Wyjaśnić jej całą
sytuację. Sprawa z Nejim nie mogła się skończyć inaczej. Mój zaborczy
charakter i duma nie pozwalała na obrażanie mojej rodziny i najbliższych
osób. Może nie byłem idealny, może ponosiły mnie czasem emocji. Ale
wszystko robiłem w dobrej wierze. - Jestem rozczarowana zachowaniem
waszej dwójki - zaczęła spoglądając kolejno na Nejego, a potem swój
matczyny wzrok przeniosła na mnie. Wpatrywała mi się w oczy z takim
spokojem i troską. Przypominała moją matkę, gdy ja i Itachi czasem
sprzeczaliśmy się o drobne rzeczy. Emanowała z niej ciepła aura, którą
za wszelką cenę chciała nas otoczyć. - Nie będę prawiła wam kazania.
Obaj jesteście dorośli. Ale powinniście dostrzegać, że ranicie nie tylko
siebie. - mówiąc to pokiwała głową w geście bezradności. - Neji..
Sakura jest mądrą dziewczyną. Uważam, że obierze rozsądnie swoją
ścieżkę. Nie powinieneś dokładać jej zmartwień. - zwróciła się w
kierunku Nejego. Panowała cisza. Pochylił głowę jak zupełnie bezradne
dziecko, które musi wysłuchać pouczeń swojej mamy. - Sasuke.. Wiem, że w
głębi serca nasza Sakura jest dla Ciebie ważna. Nie będziesz potrafił
tego ukryć. To światło, które rozświetla najciemniejsze zakamarki duszy.
- zbliżyła się do mnie, na co zareagowałem odrobinę zbyt energicznie.
Drgnąłem wykonując krok w tył. Jej dłoń zbliżała się do mojej twarzy, a
źrenice rozszerzył mi się do niewyobrażalnych rozmiarów. Nie znałem jej
zamiarów. Nie dopuszczałem do siebie ludzi. Tworzyłem mury, których nie
chciałem zaburzać. Choć Haruno doskonale uderzała w jego najsłabsze
punkty. Ciepła, lekko drżąca, zmęczona domową pracą dłoń przejechała po
moim policzku ścierając kciukiem krew z podbródka. Była jak matka
utrapiona losem swojego jedynego syna. Przez moment poczułem ukojenie.
Nigdy bym się nie
spodziewał, że powie coś takiego. Zamarłem w bezruchu nie mając odwagi
na jakiekolwiek słowo, które mogłoby wydobyć się z moich ust. - Leć za
nią.. - dodała z promienistym uśmiechem. Byłem jej wdzięczny, że nie
zadawała więcej pytań. Sam nie wiedziałem co dzieje się w mojej głowie.
Starała się zrozumieć.. i miałem wrażenie, że robiła to w perfekcyjny
sposób.
_______
Z każdym kolejnym
krokiem i przetartą wierzchem dłoni łzą uspokajałam swoje myśli.
Racjonalnie powracałam do rzeczywistości. Uczucia mieszały się ze sobą.
Wstyd zabarwiony złością i nutką zawodu. Moje dłonie drżały od
przyprawionych niedawno nerwów. Roznosił mnie gniew, który za wszelką
cenę starałam się uspokoić. Smutek i żal rozrywał mi serce, mimo to
chciałabym móc się uśmiechnąć. Los znów nie był dla mnie łaskawy.
Tworzyłam sobie złudne nadzieje, które tylko fikcyjnie dawały mi
poczucie szczęścia. Uchiha nie był mną zainteresowany, co pokazał
lekceważąc wszystko na czym mi zależy. Szelest butów o przycięte krótko
łodygi zboża przecinały powietrze. Przymknęłam powieki by uchwycić
ostatnie promienie słońca, które chowało się za chmurami. Przed oczami
pojawiła mi się sylwetka bruneta. Budził we mnie niezrozumiały lęk. Gdy
zrozpaczona próbowałam odciągnąć go od obitego ciała Nejego odwrócił się
w tak machinalny sposób, że jego postać budziła we mnie przerażenie.
Bałam się, że i ja znajdę się pod naciskiem jego gniewu.
Ten wzrok był
przeraźliwy, błyszczący i zimny. Pozbawiony iskierki, która przykuwała
spojrzenia. W tamtej chwili czułam jego lodowaty oddech. To nie był ten
Sasuke, który wieczorem nazywał ją swoją. To nie był Sasuke, który
dotykał ją z czułością kochanka. Moje ciało przeszedł chłodny dreszcz, a
dłonie znów zatrzęsły się bez pozwolenia. Nogi odmówiły mi
posłuszeństwa osuwając się o zwinięte w walce snopy słomy.
-Znalazłem cię
kwiatuszku - usłyszałam ten dobrze znany mi głos. Podsunęłam nogi bliżej
ciała, otulając ramionami kolana. Chciałabym pobyć przez chwile sama.
Móc zastanowić się nad wszystkim co się do tej pory wydarzyło. Jak na
razie, nasz przyjazd tu nie przyniósł żadnych dobrych skutków. Zamglonym
spojrzeniem dojrzałam zbliżające się w moim kierunku męskie obuwie,
które przystanęło tuż przede mną. - Co tu robisz? - naburmuszyłam
policzki unikając kontaktu wzrokowego. Nie chciałam by widział mnie w
takim stanie. Czułam się zupełnie bezsilna, pozbawiona jakiegokolwiek
zapału do działania. - Szukam pewnej kobiety - odpowiedział, a ja tylko
spuściłam niżej głowę próbując skryć swoje zażenowanie tak głupim
pytaniem. - Ciekawe kto to - brnęłam burkliwym tonem w tę absurdalna
dyskusję. Nie potrzebowałam teraz jego wymówek czy usprawiedliwień. Sama
nie potrafiłam wyjaśnić swojego zachowania. - Jest bardzo irytująca..
prawdziwe z niej utrapienie. -odchylił głowę w tył skupiając swoje
ciemne tęczówki na niebieskim nieboskłonie. Prychnęłam pod nosem
wpatrując się w jego zamyśloną postać. Jak bardzo chciałam nie
potrafiłam oderwać od niego wzroku. Znów był taki spokojny i męski. Znów
przyciągał spojrzenia i sprawiał, że roztapiałam się w jego
towarzystwie. Po chwili wyciągnął dłoń w moim kierunku chcąc pomóc mi
wstać. Niepewnie uśmiechnęłam się i znów mogłam go dotknąć. Stałam przed
nim lustrując uważnie mimikę jego twarzy. Przez pewien czas zapadła
cisza, której żadne z nas nie przerywało, nie wiedząc co właściwie
należałoby powiedzieć. - .. ale za to bardzo piękna - dodał
przeczesując kosmyk moich różowych włosów. Ten gest był tak delikatny i
czuły. Momentalnie pod jego wpływem poczułam jak policzki zachodzą mi
purpurą. Zawstydzona przygryzłam dolną wargę błądząc wzrokiem po
okolicy. Nie byłam przyzwyczajona do komplementów. Znów zabrakło mi słów
by cokolwiek odpowiedzieć.
- Ja.. przepraszam
-Przepraszam.. -
zaczęliśmy równocześnie wkładając w to jedno słowo cały wachlarz emocji
jaki się w nas wzbierał. - Nie powinnaś, uderzyłem go o jeden raz za
dużo. - podrapał się po włosach jakby właśnie się tłumaczył ze zjedzenia
ostatniego cukierka. - Jeden? - zdziwiona rozszerzyłam źrenice
zakładając dłonie na biodra. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że mogło
dojść do tragedii, gdybym nie pobiegła w ostatniej chwili
zainterweniować. - Musiałem to zrobić.. przekroczył granice - jego mina
stała się stanowcza, a ton głosu przybrał na sile. Czar uprzejmej
atmosfery prysł niczym bańka mydlana. - Są inne sposoby niż bójka!
Zachowałeś się jak rozpieszczony gówniarz - wycedziłam przez zęby by
resztkami sił opanować narastającą wściekłość. Prawdopodobnie Neji ledwo
ma siły się ruszać, a on zachowuje się jakby to nie było nic poważnego!
Nie ważne jaki był powód, nie miał prawa tak zareagować. W myślach znów
pojawiło mi się jego szaleńcze spojrzenie i nabuzowane ciało pod
wpływem adrenaliny. Był niczym pobudzony i oderwany od rzeczywistości.
- Czy gówniarz
zachowałby się tak? - z lekkim specyficznym uśmieszkiem energicznie
zrobił krok bliżej w moim kierunku by znaleźć się tuż przed moją twarzą.
Czułam jego oddech drażniący moją skórę. Niekontrolowanie moje
wystraszone ciało zadrżało pod wpływem jego niespodziewanego zachowania.
Dlaczego? Czemu tak zareagowałam? Lekko skulona spuściłam wzrok na
swoje buty.
Uchiha powstrzymał
swoje zamierzone działanie równie zdziwiony jak ja. Nie spodziewał się,
że będę próbowała go odtrącić. Właściwie to sama nie sądziłam, że mogę
zacząć się trząść ze strachu w jego towarzystwie. - Boisz się mnie ? -
usłyszałam jego chłodny poważny głos. - N-nie.. Ja.. - nie wiedziałam co
odpowiedzieć. Jak dobrać słowa, by zaprzeczyć w przekonująco sposób. W
głębi serca chciałabym być po prostu jak najbliżej Sasuke. - Wiem..
chcesz, żebym zniknął z twojego życia. - zrobił krok w tył, tworząc
przestrzeń między nami, a chłodny wiatr ogarnął moje nagie ramiona.
Poczułam gulę w gardle, a ogromny szloch przeszedł moje nieruchome
ciało. Wszystkie mięśnie napięły się niebezpiecznie, nie pozwalając mi
na jakikolwiek gest.
- Nie o to mi chodziło..
ja - spojrzałam mu głęboko w oczy błagając by odczytał z tego
spojrzenia wszystko co pragnęłam mu przekazać. - Więc.. jestem dla
ciebie cholernym potworem. Odejdę - znów zrobił krok w tył poszerzając
pustkę między nami. Teraz zrozumiałam, że strata Uchihy byłaby dla mnie
dotkliwym ciosem. Stał się częścią mojego powietrza. Gdy nie ma go
blisko zaczynam się dusić. Nie potrafię złapać oddechu. Kolejna fala
płaczu wezbrała na sile. Oczy znów zaszkliły się pod wpływem łez.
Ścisnęłam dłonie w pięści odnajdując w sobie pokłady odwagi. Nie mogłam
pozwolić odebrać sobie cząstki własnej duszy. - Uchiha ty idioto! Jeśli
mnie zostawisz ja nie będę potrafiła żyć. Potrzebuję cię. Potrzebuję
twojego aroganckiego ego w swoim pobliżu. Potrzebuję twoich kpiących
uśmiechów i przeszywających jak noc spojrzeń. Bez ciebie nie będę
potrafiła żyć, myśleć.. funkcjonować.. Ja.. ja... nie zostawiaj mnie
proszę.. - wyciągnęłam przed siebie dłoń starając się złapać nieuchwytną
sylwetkę mężczyzny. Stał oddalony.. Poza moim zasięgiem. Jednak wciąż w
obrębie wzroku. Analizował każde wypowiedziane przeze mnie słowo. A ja z
każdą kolejną sekundą ciszy, przerywaną tylko głośnym szlochem, czułam
się jak skończona kretynka. Odważyłam się powiedzieć coś, co ukrywałam
od dłuższego czasu. Czekałam na jakikolwiek sygnał odrzucenia. Na jego
głośny zuchwały śmiech i ironiczne odpowiedzi. Zamiast tego jego kącik
ust uniósł się delikatnie ku górze. Przetarłam zaczerwienione oczy, a
jego sylwetka znów pojawiła się blisko mnie. Nie był zły. Nie śmiał się.
Nie mówił nic. Położył dłoń na mojej głowie głaszcząc wolnym ruchem
różowe kosmyki włosów. Czułam się jak podłokietnik zważając, że sięgałam
mu do ramion. Naburmuszyłam policzki zakładając dłonie na klatce
piersiowej. - Głupek - zachichotałam pod nosem, na co on się lekko
uśmiechnął. Nie potrzebowałam słów by wiedzieć, że i ja nie byłam mu
całkiem obojętna.
- Dziękuję - wyszeptałam
kątem oka spoglądając na jego zamyśloną twarz. - Nie jestem dla ciebie
idealnym mężczyzną mała- odpowiedział po chwili. Spuściłam głowę w dół
bawiąc się palcami. - Zbroja nie złota i koń nijaki - podsumował. -
Rumaka akurat masz w porządku .. - wystrzeliłam nie zastanawiając się
zupełnie nad sensem tych słów. Spaliłam się kompletnie ze wstydu.
Usłyszałam tylko jego głośny śmiech i poczułam jego kuszący męski zapach
pod wpływem przyciśnięcia mnie do swojej klatki piersiowej. To swojskie
powietrze zmieszane z jego naturalną charakterną wonią drażniły
przyjemnie moje nozdrza. Niepewnie obtuliłam ramionami jego tors
wtulając się głębiej w jego ciało. Był teraz tylko mój. - Sasuke.. czy
może .. moglibyśmy dać sobie szanse ? - na moment przystanęłam w
bezruchu pozostając pod uściskiem bruneta. Znów zapanowała napięta
cisza. Bałam się jego odpowiedzi. Choć na razie na dawał mi powodów do
obaw, nie chciałam by zareagował w negatywny sposób. - Nigdy nie byłem
pry jednej kobiecie. Intrygujesz mnie.. Wiem, że nie spełnię twoich
oczekiwań. Ale mogę spróbować choć odrobinę częściej słuchać twojego
irytującego głosu - znów się zaśmiał. - Nienawidzę cię - rzuciłam
otwartą dłonią uderzając w jego tors. - Jesteś pełna sprzeczności
kwiatuszku - pochwycił mój nadgarstek przyciskając mnie bliżej siebie.
Nie miałam już nawet ochoty na wszelkie złości czy uszczypliwe
komentarze. Moje ciało ogarnęła euforia. Nie potrzebne były słowa. Teraz
chciałam móc skorzystać z szansy bycia na osobności.
- Złamałaś obietnicę
Sakura - na dźwięk swojego imienia przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
Wypowiadał je z taką nutką ekscytacji, akcentując ostatnie litery.
Przejechał językiem po moim nagim obojczyku, by następnie jednym ruchem
unosząc moje biodra wrzucić mnie na snop słomy. Szorstkie i kłujące
zboża ocierały moje odsłonięte nogi. Jednak w tym momencie nie
przeszkadzało mi zupełnie nic. Nareszcie czułam, że nie muszę się kryć i
walczyć ze swoimi uczuciami. Mogłam w pełni oddać się mężczyźnie, na
którym tak bardzo mi zależało. Przylgnął ustami do moich warg językiem
zapraszając do wspólnego tańca.
- O czym mówisz? -
spytałam zdziwiona w przerwie między pocałunkami. Próbowałam w głowie
odnaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia. Nie przestawał mnie całować,
jakby moje pytanie przeleciało przez niego bez jakiejkolwiek reakcji.
Dłońmi błądził po mojej skórze sprawiając, że całe ciało zaczynało wrzeć
od poziomu podniecenia. - To miał być tylko seks, a ty przekroczyłaś
granice - od wewnętrznej strony ud wsuwając dłonie rozszerzył moje nogi
torując sobie miejsce pomiędzy nimi. Wsunął się momentalnie ciałem
drażniąc ich powierzchnię. - Musisz dostać karę - dodał zagryzając moje
usta. Moje hormony krzyczały, że pragnę go w tej chwili ponad wszystko.
Chciałam poczuć go w sobie zatracając się w spazmie wspólnych
przyjemności. Zaczęłam rozpinać guziki jego flanelowej koszuli, by
ponownie móc cieszyć oczy obrazem jego nagiego torsu. By znów zbadać
dłońmi całą jego powierzchnię. Kolejno zapięcia odskakiwały ukazując
nowy centymetr jego ciała. Poczułam na ramieniu drobny chłód i mokrą
kroplę. Nie przestawałam go całować oplatając nogami męskie biodra.
Kolejne krople coraz częściej odnajdywały ujście na mojej skórze, by po
chwili uderzył w nas cały deszczowy zasób z chmur nad naszymi głowami.
Ulewa lunęła z zaskoczenia przemaczając w jednej chwili nasze ubrania.
Odsunęliśmy się na moment pozwalając zaczerpnąć oddech. Mokre strugi
deszczu wpływały po policzku bruneta dodając mu tylko nutki seksapilu.
Był nieziemsko przystojny. Odchyliłam głowę w tył pozwalając by woda
ściekała po moim karku kierując się w stronę piersi. Poczułam dotyk
Uchihy, który wraz z deszczem kierował się palcem po mojej szyi,
obojczyki a następnie po linii między uwięzionym pod ubraniami biustem.
Zapewne zatraciłabym się doszczętnie w tej cudownej chwili, gdyby nie
przeraźliwy odgłos uderzającego pioruna i rozbłysk oświetlający całe
niebo. Momentalnie podskoczyłam. Ogarnął mnie strach. Jedno uderzenie
błyskawicy sprawiło, że cały romantyzm szlak trafił. Usłyszałam cichy
jęk niezadowolenia ze strony Sasuke. Tak bardzo było mi przykro, że
zepsułam mu tak długo wyczekujące przez nas plany. Kolejne uderzenie na
niebie sprawiło, że krzyknęłam piskliwym głosem próbując odnaleźć
jakikolwiek azyl. - Chodźmy stąd - powiedział brunet odwracając się do
mnie plecami. Wyciągnął dłonie do tyłu zachęcając, bym przytuliła się do
jego pleców. Nie czekał długo, ponieważ bez zastanowienia wtuliłam się w
jego ciało. Pochwycił mnie pod nogi, by następnie zarzucić wygodniej na
plecach. Oparłam głowę o jego ramię, pozwalając zanieść się w
bezpieczne miejsce... Przy nim, czułam, że nic złego nie może się
wydarzyć...
__
Puściłem ją dopiero przy
frontowych drzwiach rezydencji. Była cała przemoczona i przerażona. Nie
wiedziałem już, czy trzęsie się pod wpływem zimna czy strachu.
Uśmiechnęła się do mnie w geście podziękowania, a następnie przepuściłem
ją by pierwsza weszła do pomieszczenia. W powietrzu unosił się zapach
gorącej cytrynowej herbaty, która byłaby ukojeniem na zmarznięte kości. -
Sakura! Jesteście cali przemoczeni! - krzyknęła Pani Hyuga kierując się
do nas z wyciągniętym ciepłym kocem. Okryła drobne ciało różowowłosej,
która podziękowała jej ciepłym uśmiechem i skinieniem głowy. - Gdzie wy
byliście tyle czasu ! - krzyknął Uzumaki podnosząc się z miejsca. -
Miałem was szukać! - pouczał nas swoim drażniącym, hałaśliwym tonem. -
Nie twoja sprawa głąbie - rzuciłem próbując spławić przyjaciela. Wciąż
miałem niedokończone sprawy z kobietą kurczowo stojącą przy mnie. -
Zagrzejcie się - powiedziała Hinata dłonią zapraszając nas głębiej ku
rezydencji.
- To jest świetny pomysł
- powiedziałem ściskając bezwiedną dłoń Sakury. Nie mogłem pozwolić jej
usiąść grzecznie przy herbatce. Ta kobieta zaczynała się mną bawić, a
przecież wciąż czekała ją kara. Skierowałem się w stronę naszego
wczorajszego pokoju ciągnąc za sobą zawstydzoną Haruno. Nie interesowało
mnie co właściwie pomyślą zgromadzeni. Chyba miałem prawo w samotności
pobzykać się ze swoją kobietą? Moją. Jeśli Sakura i tak już chciała
spróbować się do mnie zbliżyć, wcześniej czy później nasi znajomi
zorientują się co jest na rzeczy.Choć znając ich zdanie na temat mojego
wcześniejszego podejścia do związków i kobiet ich reakcja nie będzie
najprzyjemniejszą.
Rzuciłem ją na łóżko
wchodząc tuż nad nią. Jej policzki były całe purpurowe, a ja dobrze
wiedziałem co było tego przyczyną. Tym razem nie pozwolę jej uciec.
Przysięgam, że tej nocy nie wyjdzie z tego łóżka o własnych siłach. Z
diabelskim uśmieszkiem zlustrowałem jeszcze raz jej sylwetkę by po
chwili zabrać się do długo wyczekiwanych pieszczot. Błądziłem dłońmi po
jej ciele, drażniłem językiem piersi i zagryzałem czułe kobiece miejsca. Dochodząc do granic mojej, jak i jej wytrzymałości wszedłem w
nią by nadając pchnięciom odpowiednie tempo słyszeć jej ogarnięte
przyjemnością jęki. Przyśpieszając po chwili oboje zatopiliśmy się z
spazmach przyjemności. Mój członek pulsował w jej wnętrzu drażniąc
delikatną muszelkę. Przyssałem się do jej piersi, by dać nam odrobinę
oddechu. Nie zamierzałem dziś na tym kończyć. Tej nocy chciałem
wypróbować z nią wszystkie pozycje, jakich w życiu nie mogła nawet
zliczyć...
_______________________________________
Udało się! Odnalazłam
więcej czasu by móc dokończyć ten rozdział.. Miała być jeszcze w nim
ujęta jedna sytuacja, ale z braku czasu przesunęłam ją do następnego
rozdziału. Nie chciałam byście musieli tak długo czekać! Mam nadzieje,
że rozdział choć odrobinę zadośćuczyni wam taką dłuższą przerwę i liczę,
że dalej będziecie ze mną! Zapraszam do komentowania!
Nieźle rozpaliłaś moją wyobraźnię. Sianko, deszczyk... w sumie to by było całkiem ciekawe, gdyby nie przerwała im burza. Aż się tym zirytowałam.
OdpowiedzUsuńLubię takie SS, oj lubię. A takich historii jest cholernie mało.
Kochana, ja Ci muszę coś okropnego napisać. Z bólem serca, ale muszę :(
Poszukaj bety, poważnie. Bo czasami literówki i jakieś powtórzenia trochę się w oczy rzucają. A ja tak lubię tę historię! I tak mam mega radość z jej czytania ♥ *_*
Powodzonka z egzaminami! Żebyś wróciła i pisała ♥
Znając mnie nie raz ci ją jeszcze rozpalę ! Ale nie wszystko naraz ;P
UsuńDzieki za zwrócenie uwagi. :) Przyjmę to sobie do serca i skorzystam z rady, żeby kolejne rozdziały były tylko lepsze :) Podobno gorzej być nie może haha :D
Nooo nareszcie! Ile można czekać aż się zejdą te dwa uparciuchy. Ciekawe jak zareagują wszyscy dookoła. Mam nadzieję, że gróźb i przestróg nie będzie za dużo, bo głowa od tego może boleć ;)
OdpowiedzUsuń~ Kropcia