Byłam
na niego wściekła! Jak może mnie dotykać w tak prosty sposób. Miałam pretensje
również do siebie. Jak mogło sprawiać mi to przyjemność? Dlaczego pragnę
bliskości z właściwie obcym mi mężczyzną? To był tylko jeden raz. Chciałam na
moment się zapomnieć i zaszaleć. Teraz to będzie się za mną ciągnęło jak
choroba.
Sasuke
Uchiha. Tak znany biznesmen i to dobry przyjaciel Saia, narzeczonego mojej
przyjaciółki Ino. Teraz to wdepnęłam na całego. Na pewno nie da mi spokoju. Prawie
znów mu uległam. Powinnam to wszystko powstrzymać, zanim zabrnie za daleko.
Dzień
mijał mi na rozmyślaniach. Byłam kompletnie zbita z tropu, nie mogłam skupić
się na niczym innym, jak na tym czarującym facecie. Oh głupia! Pokaż mu, że
żaden mężczyzna nie będzie miał na ciebie wpływu!
Z
zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi, przez które po chwili wszedł Sasori.
Mój pomocnik, który dostał biuro obok mnie. Choć miał dość wścibski charakter i
uwielbiał wściubiać nos w nie swoje sprawy, był dobrym przyjacielem. Zawsze
mogłam liczyć na jego pomoc, gdy miałam problemy w biurze.
–
Jak ci się podoba praca u nas? – zapytał, rozsiadając się wygodnie na fotelu
przede mną, a następnie położył nogi na blat mojego biurka.
–
Chyba zapomniałeś, że nie jesteś u siebie – burknęłam, popychając jego
wyczyszczone obuwie. Otworzył dzisiejszą gazetę i zaczął czytać
–
Sasuke Uchiha amator pięknych kobiet. Nieuchwytny obiekt westchnień. Już
niedługo będzie musiał wybrać kolejną kandydatkę na zbliżający się bal charytatywny
organizowany przez jego firmę. Czy kolejna kobieta zdoła usidlić jego serce?
Czy ten biznesmen kiedyś się ustatkuje, czy nie poprzestanie na krótkich
przygodach?
–
Przestań –przerwałam mu, nie pozwalając, by więcej czytał te beznadziejne
brukowce. – To bzdury. Czytasz głupie plotki – powiedziałam, próbując nie
okazywać swojej złości. Czy to normalne? Czy może przemawiać przeze mnie
zazdrość o nieznajomego?
–
Widziałem, że miałaś ostatnio niezłe odwiedziny. – Zaśmiał się, spoglądając na
moje rumieńce.
–
Przyszedłeś w jakiejś sprawie Sasori, bo jeśli nie masz nic mądrego do
powiedzenia to mi nie przeszkadzaj - rzuciłam. Poczułam, jak zaburczało mi
głośno w brzuchu. Zawstydzona uśmiechnęłam się delikatnie.
–
Nie pracuj tyle, zrób sobie przerwę na lunch. Nie mamy na razie dużo do
zrobienia, a ty jesteś tak szybka, że załatwiłaś wszystkie sprawy z klientami
na najbliższy tydzień.
Przemyślałam,
co mi powiedział i postanowiłam na chwilę odpocząć od pracy, by zapełnić swój
głodny żołądek. Przewiesiłam torebkę przez ramię i ruszyłam na miasto. Sasori polecił
mi dobrą restaurację, jednak mieszkając tu od niedawna, ciężko było mi się
odnaleźć.
–
Znalazłam! – krzyknęłam z zachwytu, jednak zaraz szybko zakryłam usta.
Rozejrzałam się czy nikt mnie nie słyszał. Na moje szczęście każdy był zajęty
swoimi sprawami.
Weszłam do środka. Restauracja była bardzo przyjemnie
urządzona. Stoły były elegancko nakryte. Zajęłam miejsce przy jednym z nich. Po
chwili podszedł do mnie kelner z menu.
–
Witamy w restauracji „Kwiat wiśni", jeśli będzie pani gotowa, proszę
skinąć, natychmiast przyjmę zamówienie
–
Dziękuję – odpowiedziałam. Przeglądałam proponowane mi potrawy. Po chwili
ponownie podszedł do mnie kelner, stawiając przy mnie kieliszek i nalewając mi
lampkę jakiegoś drogiego wina.
–
Przekazuję od pewnego gościa siedzącego przy stoliku w rogu. Wiadomość dla
pani. – Podał mi kartkę zgiętą w pół.
„Nie jest to seks na
plaży, ale też bardzo dobre. Czekam na ciebie kwiatuszku”
Zszokowana
zgięłam ponownie kartkę. Czułam jak palą mnie policzki. Spojrzałam w kierunku
stolika, który wskazał kelner. Ku mojemu zdziwieniu siedział tam Sasuke
spoglądając na mnie w ten swój męski i zwycięski sposób.
–
Rozumiem, że zamówienie ma zostać podane do tamtego stolika ? – spytał pewnie,
jakby takie rzeczy były codziennością.
–
Poproszę – odpowiedziałam. Gdy kelner odszedł, jeszcze przez chwilę biłam się z
myślami co ja właściwie robię. Czy to nie będzie zbyt proste, jeśli będę tańczyć,
jak mi zagra? Nie mogę pozwolić, by czuł, że jestem na jego skinienie. Jak on
może sobie ze mną pogrywać! Pójdę i to zakończę.
Rozejrzałam
się czy przypadkiem nikt mi się nie przygląda. Uważanie na ludzi stało się moją
obsesją. Ruszyłam z miejsca w kierunku stolika w rogu, gdzie siedział
przeszywający mnie wzrokiem Uchiha.
–
Pięknie wyglądasz – Wstał, aby odsunąć mi krzesło naprzeciwko.
–
Dziękuję. – Poczułam przyjemne ciepło. Dlaczego nie mogę nic z siebie wydusić.
Wpatrywałam się w jego uśmiech skierowany tylko dla mnie. Powiedz to. Wyduś to
z siebie kobieto. – Musimy to zakończyć. – Starałam się powiedzieć to w taki
sposób, by nie mógł zauważyć mojego zdenerwowania.
–
Ale co zakończyć? Jeszcze nie zaczęliśmy – usłyszałam, po czym poczułam jak
jego ręka zaczyna sunąć po mojej łydce. Ciepło zaczęło rozchodzić się po moim
ciele. Dlaczego nie mogę się na niczym skupić? Sprawiał, że odpływałam do
innego świata. Już dawno nie czułam takiej fascynacji. Zabierał mnie do swojej
prywatnej krainy rozpusty. Mój były facet był obojętny na takie pieszczoty,
nigdy nie chciał sprawiać mi przyjemności Czy to jest powód? Pragnę poznawać
coś, co nie było dla mnie osiągalne.
–
Jak długo pracujesz u Sai'a – zapytał nagle, wytrącając mnie z cudownych
rozmyślań o jego ciele zatapiającym się w moich udach.
–
Właściwie to nie długo. Niedawno przyjechałam i Sai z Ino pomogli mi się tu
zadomowić – odpowiedziałam na jego pytanie, ukrywając zażenowanie własnymi
myślami. Czułam się jak zahipnotyzowana, jakbym musiała słuchać i odpowiadać.
Do końca lunchu nie potrafiłam już wydusić z siebie tego, co chciałam
powiedzieć na początku. Kelner przyniósł rachunek.
–
Zapłacę – odpowiedziałam, sięgając po kwitek. Nagle poczułam ciepłą dłoń na
swojej.
–
Pozwól mi być mężczyzną – Puścił mi oczko, a następnie wsunął banknot do rachunku.
<<>>
Cały
wieczór spędziłem w biurze, przerzucając wciąż podsyłane mi dokumenty. Myślami
jednak byłem z piękną różowowłosą kobietą, zastanawiając się, jak wiele
przyjemniejszych rzeczy moglibyśmy teraz robić. Miałem ochotę poznawać ją w
każdym calu. Chciałem wiedzieć o niej wszystko. O dziwo, była to ochota nie
tylko poznania całej fizyki jej ciała, ale również chęć poznania jej osoby. By
móc czytać jej w myślach, znać ją na wylot i fascynować się każdym nowo
odkrytym detalem. Nie. To nie były detale. Wszystko, co działo się wokół tej
niesamowitej kobiety, było jak przeżywanie życia na nowo. Siedziałem do późna,
zastanawiając się nad kolejnym krokiem dzięki, któremu znów będę mógł spojrzeć
w jej cudowne szmaragdowe oczy.
<<>>
Wyłączyłam
budzik, który zaczął dzwonić, gdy standardowo już nie spałam. Nie wiem, po co
nastawiłam ten budzik, skoro jestem od niego szybsza. Uśmiechnęłam się,
odsłaniając rolety w oknach. Słońce powoli wdzierało się do pomieszczenia,
oślepiając mnie z każdym kolejnym pociągnięciem za sznurek. Poranek był
cudowny. Uchyliłam okno, pozwalając, by delikatny świeży wiaterek ogarnął moje
mieszkanie. Wzięłam głęboki oddech. Poranny prysznic i zdrowe płatki na
śniadanie na pewno postawią mnie na nogi. Zdecydowanym krokiem ruszyłam w
stronę łazienki.
<<>>
Siedziałam
w biurze pochylona nad mnóstwem dokumentów, w skupieniu je lustrując. Nie
sądziłam, że dziś czeka mnie tyle pracy. Nagle po gabinecie rozniósł się dźwięk
nadchodzącego maila. Uniosłam wzrok ze zdziwieniem, ciekawa kto ma tak pilną
sprawę.
„Mam
nadzieje, że pamiętasz o naszym jutrzejszym spotkaniu z firmą „Izanagi” ? Jest
to dla nas bardzo ważny wspólnik, dlatego liczę na Twoją pomoc. Widzimy się o
dwunastej pod salą konferencyjną. Zaskocz ich!
Sai.”
Opadłam
na fotel z głośnym westchnięciem. Zupełnie zapomniałam o tym spotkaniu.
Ostatnie wrażenia nie pozwalały mi się skupić na pracy. Sasuke Uchiha. Znów
będę musiała się z nim użerać.
–
Nadęty bufon – burknęłam pod nosem, delikatnie się przy tym uśmiechając.
–
Kto taki? – usłyszałam głos mojego pomocnika, stojącego w progu biura.
–
Nie wiesz, co znaczy pukać? – Spojrzałam na niego złowieszczym wzrokiem, na co
on tylko prychnął z zadowolonym uśmiechem.
–
Chyba nie taki bufon skoro sprawia, że na twojej twarzy pojawia się uśmiech. –
Usiadł naprzeciwko mnie, kładąc mi na blat biurka teczkę dokumentów. –
Informacje, które na pewno przydadzą ci się na jutrzejsze spotkanie. Uchiha to
trudny klient, ale na pewno oczarujesz go swym urokiem – rzekł, puszczając mi
oczko.
–
Jesteś szalony – rzuciłam w jego stronę z szerokim uśmiechem. – A teraz
spływaj, muszę się skupić – dodałam, przeglądając nowo otrzymane papiery.
Wyszedł bez słowa, jednak na odchodnym czułam, jak jeszcze z zadziornym
wzrokiem zerka na mnie przez ramię. Drzwi zamknęły się, a mnie znów przeszło
dziwne uczucie na myśl o tym czarującym facecie,
które nie pozwalało mi
skupić się na sprawach priorytetowych.
–
Co ja na siebie ubiorę! – spanikowałam, przypominając sobie, że nie mam za
wiele eleganckich ubrań, a nie mogę przyjść w klasycznej spódnicy. Muszę zrobić
dobre pierwsze wrażenie, żeby zainteresować słuchaczy. Natychmiast rzuciłam się
w stronę telefonu, aby skontaktować się z moją zaufaną stylistką. Odczekałam
dwa sygnały, po czym usłyszałam głos przyjaciółki po drugiej stronie.
–
Sakura? – spytała zaspanym jeszcze głosem.
–
Ino! Musisz mi pomóc, mam straszne kłopoty. – Mój głos był przejęty, jakby od
tego zależało moje życie.
–
Co się stało? – odparła poruszona. Natychmiast się obudziła, gotowa ratować
mnie tu i teraz.
–
Jutro jest to spotkanie z firmą Uchihy. Mam zrobić dobre wrażenie i godnie
reprezentować Sai'a, jednak ja nie mam co na siebie włożyć! Musisz mi pomóc. – Gdy
ja rozpaczliwie błagałam przyjaciółkę ona śmiała mi się do słuchawki.
–
I o to cała afera? Sakura, widzimy się o 15 pod galerią Nakama. Wybierzemy coś
idealnego. – Uspokoiła mnie.
–
Spadłaś mi z nieba. Dziękuję!
–
Nie spóźnij się panikaro. – Znów usłyszałam jej śmiech, po czym się rozłączyła.
Mogłam spokojnie wrócić do opracowywania strategii. Ciekawe czy i on o mnie
pomyślał – zastanowiłam się przez moment i z uśmiechem wróciłam do pracy.
<<>>
Siedziałem
przy biurku, podpierając na dłoni obolałą głowę. Czekała już na mnie paczka
tabletek, aby uśmierzyć ból. Nie często zdarzało mi się zasypiać w biurze. Nie
wiem, jak to się stało. Siedziałem do późna, myśląc o jej szmaragdowych oczach.
O kobiecie, która nawiedzała me myśli całymi dniami.
Usłyszałem
pukanie do swojego gabinetu. Głos innych osób to ostatnia rzecz, jaką teraz
potrzebowałem. Przeczesałem swoje hebanowe włosy, po czym stanowczym głosem
zezwoliłem na wejście. Ujrzałem swoją asystentkę. Ubrana była w kusą spódniczkę,
koszula była rozpięta, aby uwydatniała głęboki dekolt. Zilustrowałem ją
wzrokiem.
–
Ciężka noc paniczu Sasuke? – spytała, stawiając na biurku dużą kawę z mlekiem,
a przed moimi oczami ukazał się jej biust. Przysiadła na rogu mojego biurka zakładając
nogę na nogę. Popijałem łyk kawy, logując się do swojego komputera. Byłem
obojętny na jej poczynania. Wiedziałem, że czas skupić się na ważniejszych
rzeczach. Usłyszałem, jak wstaje, a odgłos jej szpilek uderzających o parkiet
dźwięczał w mojej głowie. Rozsiadłem się wygodniej w fotelu, popijając kolejny
łyk kawy. – Jest pan baaaardzo spięty – przeciągła to zdanie. Poczułem jej
oddech na swoim karku. Zaczynała mnie rozpraszać. Czy właśnie to uczucie to
pożądanie, czy tylko sposób na uspokojenie swojego ciała? Zacząłem błądzić
myślami, dlaczego w ogóle się zastanawiam. Kiedyś bez namysłu sam brałem każdą
wpatrzoną we mnie kobietę. Nie miałem skrupułów. Teraz coś mnie hamowało,
czułem opór w mojej głowie. Czy to za sprawą różowowłosej kobiety? Powoli
traciłem swoją pewność siebie. Zaplotła ręce na mojej szyi. Jednym ruchem
odwróciłem się w jej kierunku, nie wiem, dlaczego, ale w celu powstrzymania
jej.
– Karin, ja ... - nie
dokończyłem, ponieważ jej usta lubieżnie przylgnęły do moich. Robiła ze mną, co
chciała, a ja nie potrafiłem tego zignorować. Zwykle to ja brałem każdą kobietę
silną ręką, nie zwracając uwagi na odczucia. Zasiadła na mnie okrakiem
rozpinając moją koszulę.
– Sasuke, potrzebuje
sprawozdanie z ostatniej… – Do pomieszczenia wszedł Naruto, jak zwykle nie
zważając na to, czy drzwi były zamknięte, czy też nie. Uniósł wzrok z
dokumentu, który przyniósł stając, jak słup na środku gabinetu.
–
Mam przyjść później? – zapytał zmieszany, a na jego twarzy malowało się jeszcze
lekkie zdziwienie.
–
Ona już wychodzi – odparłem swoim naturalnie chłodnym tonem. Obaj spoglądaliśmy
na wychodzącą asystentkę.
–
Wiesz. – Zaczął powoli. – Nie jestem tu, by prawić ci kazania, ale mógłbyś już
sobie darować takie wygłupy. Nie jesteśmy wciąż głupimi nastolatkami, czas,
abyś znalazł sobie kobietę, z którą będziesz chciał stworzyć stałą w uczuciach
rodzinę – dodał w moim kierunku, czekając, aż zareaguję. Nie było sensu
wyjaśniać tej sytuacji, wiedziałem, że byłem na straconej pozycji. Jakby nigdy
nic dopiąłem guziki swojej koszuli. Wiedziałem jednak, że miał rację.
–
Zaraz podeśle ci wszystkie dokumenty – rzuciłem w jego kierunku, ignorując
poprzednią uwagę.
<<>>
Wybiła
godzina 15:10. Biegłam w pośpiechu w stronę galerii, pod którą byłam umówiona z
Ino. Ona mnie udusi. Przeklęłam w myślach, wyobrażając sobie gotującą się twarz
przyjaciółki. Już prawie jestem. Została mi do pokonania tylko ulica. Po
drugiej stronie pasów dojrzałam Ino, która ewidentnie zaglądała w moim kierunku.
Jestem trupem. Energicznie przyciskałam żółty guzik, sądząc, że to przyśpieszy
zmianę światła dla pieszych. Ruch był okropny, nie ma mowy o przebiegnięciu na
czerwonym.
–
Męczenie tego biednego przycisku jeszcze nikomu nigdy nie pomogło. – Usłyszałam
głos za swoimi plecami. Odwróciłam się ze złością w oczach. Raz, że pośpiech
wzbudzał u mnie roztargnienie, to jeszcze ktoś miał czelność w tym momencie
zwrócić mi uwagę. Ujrzałam wysokiego mężczyznę o ciemnych długich włosach
spiętych w krótką kitkę. Miał znudzony, jednak dość rozbawiony wyraz
twarzy.
–
Musisz to zrobić w inny sposób. - Bacznie obserwowałam jego poczynania.
Podszedł do słupka. Ku mojemu zdziwieniu przytrzymał przycisk, pochylając się
nad nim. – Shikamaru Nara, zielone poproszę.
Stałam
jak ogłupiała. W jednej chwili światło zmieniło się na zielone, a ludzie
zaczęli się przemieszczać. Czy to możliwe? Zapominając, jak bardzo mi się
śpieszyło, wciąż spoglądałam na spokojnie odchodzącego nieznajomego.
–
Sakura! – krzyk przyjaciółki obudził mnie z transu, natychmiast ruszyłam na
pasy. Niestety, pośpiech nie był wskazany. Nie wiedząc, co się stało, upadłam
na ziemię. Widziałam tylko oddalającego się rowerzystę i mnóstwo par oczu
zaglądających, czy nic mi się nie stało. Pozbierałam swoją godność i torebkę z
ziemi, po czym dotarłam do Ino.
–
Nic nie mów – rzekłam zrezygnowana, unosząc zakazująco palec w górę. Usłyszałam
tylko jej śmiech.
<<>>
Rozglądałyśmy
się już w wielu sklepach, a sukienki nie znalazłam. Było ich pełno, jednak to
nie było to, czego szukałam. Byłyśmy właśnie w ostatnim sklepie, w którym Ino
pokładała największe nadzieje. W przymierzalni wisiały już trzy sukienki gotowe
do mierzenia. Jedna, klasyczna mała czarna, jednak idealnie przylegająca do
ciała. Jak to Ino mówiła - eksponowała każdy mój atut. Sukienka nie do końca
przypadła mi do gustu, ponieważ nie chciałam zadowalać słuchaczy wyłącznie
biustem na wierzchu, bądź też kompletnie ich rozpraszać. Druga była granatowa z
lekko rozwianym dołem. Jednak nie czułam się w niej wystarczająco elegancko,
bardziej jakbym miała wybrać się na domówkę ze znajomymi. Została mi ostatnia.
Miała białą górę, która przechodziła ku dołowi w delikatny róż. Bardzo
odpowiadał mi jej kolor, który podkreślał także barwę moich włosów. Wyszłam
niepewnie z przymierzalni, czekając na reakcję przyjaciółki i kobiety
pracującej w sklepie, która pomagała nam wybrać tą idealną.
–
Cudowna. – Ekspedientka klasnęła zadowolona w dłonie, a w jej oczach dojrzałam
iskierki radości.
–
Musisz ją kupić ! – odparła z równym entuzjazmem blondynka. Była to skromna
sukienka, która jednak potrafiła ukazać moje szczupłe ciało. Czułam się w niej
elegancko i wygodnie.
–
Postanowione – odparłam, z szerokim uśmiechem chowając się za zasłoną.
<<>>
W
Tokio bardzo szybko się ściemniało. Ludzie powoli zamykali swoje miejsca pracy,
kierując się do ciepłych domów przepełnionych miłością. Wieczory był to czas na
spędzenie czasu ze swoimi ukochanymi po długim i męczącym dniu. To czas na
relaks i odpoczynek, aby nazbierać więcej sił na kolejny dzień. Jednak nie w
jego przypadku.
Po gabinecie ponownie
rozniosło się pukanie.
–
Wlazł – wymamrotałem.
–
Zbieraj się Uchiha, idź już do domu – usłyszałem głos przyjaciela, który stał
nad moją głową z niezainteresowaną niczym miną. Ręce trzymał luźno w
kieszeniach. Leżąc na biurku, uniosłem niechętnie wzrok ku górze, by móc
spojrzeć przynajmniej na jego koszule. – Znalazłem coś – Położył nieznany mi
telefon na blacie mojego biurka. Kątem oka spojrzałem na przedmiot.
–
Co to jest? – spytałem z cieniem zainteresowania.
–
Leżał na pasach.
–
I po co mi go tu dajesz? – kontynuowałem rozmowę, która coraz mniej mnie
obchodziła. - Czy to jest komis?
–
Sam telefon może cię nie interesować, jednak myślę, że właściciel owszem. –
Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Chwyciłem ręką komórkę, załączając ją.
Uniosłem brwi, nie ukrywając zdziwienia. Na wyświetlaczu załączone było zdjęcie
różowowłosej kobiety z dwiema jeszcze innymi. W jednej rozpoznał narzeczoną
Sai'a. Wyprostowałem się w fotelu, przeglądając szybciej zdjęcia w telefonie.
Na każdym widniała postać kobiety o cudownych szmaragdowych oczach. Nie miałem
wątpliwości, że to właśnie jej telefon trzymałem teraz w rękach.
– Zainteresowany? – Zaśmiał się Shikamaru.
–
Skąd go masz? – spytałem, dając się ponieść emocjom. Ujrzałem zdezorientowanie
przyjaciela, który spoglądał na mnie ciekawym wzrokiem.
–
Już mówiłem, znalazłem na pasach – odrzekł, zakładając znów maskę znudzenia. –
Idę do domu – rzucił, zamykając za sobą drzwi. Skąd mógł wiedzieć, że będę
zainteresowany tą kobietą? Czy jestem aż tak przewidywalny? Zarzuciłem na
siebie marynarkę, kierując się w stronę wyjścia z gabinetu.
____________________________________
Kolejna cześć
opublikowana ! Mam nadzieje, że akcja powoli staje się ciekawsza.
Miłego czytania !
Beta - Blue Bell
Ależ z tego Shikamaru śmieszek xD Prawie padłam czytając scenę na przejściu.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to jak opisujesz magnetyzm między Sasuke i Sakurą. Te silne oddziaływanie mieszające im w głowach jest cudownie oddane aż czuje je na sobie!
Zabieram się do dalszego czytania
Pozdrawiam
Kropcia
Bardzo dziękuje za te miłe słowa ! :D
UsuńMam nadzieję, że kolejne rozdziały również będą ci się podobało. A Shikamaru to jeszcze sporo skrywa za tym swoim "upierdliwe" :D
Owszem podobają się ;)
UsuńDokładnie, cały Shika! Jedna z moich ulubieńszych postaci <3 szkoda, że w dalszych rozdziałach już go trochę mniej